Witam,
urodziłam się bez końcówki kości krzyżowej, komplikacje przy porodzie itd. poskutkowały m.in. pęcherzem neurogennym.
Od ponad roku chodzę z chłopakiem, mniej więcej od tego samego czasu mieszkamy razem. Jest bardzo wyrozumiały i w ogóle, naprawdę cudowny. Ale podczas stosunku nie potrafię mieć orgazmu...
Wiem, że problem nie leży po jego stronie, bo na początku naprawdę na mnie działa, ale po jakiejś chwili, nie wiem, podświadomie? wszystko we mnie wygasa, i czekam tylko na koniec. Podnieca mnie wszystko co on robi, oczywiście. Nie mam pojęcia czy właśnie - podświadomie - moim zatorem jest ten pęcherz, nad którym nie panuję w ogóle (zerowe trzymanie moczu). Nie potrafię się rozluźnić i pozwolić sobie na chwilę "odlotu" Nawet podczas oglądania filmów pornograficznych co nieco próbowałam, ale też bez skutku. Było czasem blisko, ale zaczęło mnie boleć... Żadne badania u ginekologów ani nic nie wykazały niczego "złego" w moim organizmie, co mogłoby powodować ten ból.
To samo miałam z poprzednimi partnerami, więc "wina" leży typowo po mojej stronie.
Miał ktoś podobny problem albo zna jakieś sposoby rozluźniające? Nie mam na myśli żadnych używek, alkoholu itd. Mam też taką naturę, że straaaasznie ciężko mi się wyluzować. Już sama nie wiem jak to ogarnąć...

Pozdrawiam