www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Komentarze do artykułów / Adopcja dziecka a własna niepełnosprawność!!! (33583 - wyświetleń)
1 2 Poprzednia strona Następna strona  
- Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-22 12:01
Jak uważacie, czy słuszne jest założenie ośrodków adopcyjnych, że aby adoptować dziecko należy być m.in. sprawnym fizycznie. Nie wiem jak to wygląda w praktyce, czy faktycznie osoby niepełnosprawne nie mogą satarac się o adopcję dziecka, czy zależy to od indywidualnego podejścia do tej sprawy i decyzji ośrodka adopcyjnego.
Może ktoś z Was spotkał się z taką sytuacją, napiszcie , proszę. Słyszałam, że tak naprawdę ,to zalezy od rodzaju niepełnosprawności (ale co to oznacza, to że ktoś samodzielnie porusza się i jest samowystarczalny jeżeli chodzi o samoobsługę??? ). To ,że ktoś jeździ na wózku albo nie ma ręki nie oznacza, że nie może sprawować opieki nad powierzonym dzieckiem. Może znacie jakieś ośrodki adopcyjne, które są "przychylne" potencjalnym rodzicom - małżeństwom, gdzie 1 z nich jest niepełnosprawne (ale w pełni sprawne jeżeli chodzi o zaradność życiową i normalne funkcjonowanie)
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-09-22 12:46
W Polsce to, niestety, potworny zaścianek ciągle... Od lat obserwuję to zjawisko i akurat tu niewiele drgnęło...
Aczkolwiek - osobiście znam rodzinę, która zaadoptowała już dwójkę dzieciaczków a obydwoje są niepełnosprawni:) Ona ma wadę genetyczną, dosyć mocno niesprawna fizycznie (b. niski wzrost, trochę kłopotów z kręgosłupem, kończynami dolnymi itd.), ale jest samodzielna. Mąż ma tylko częściowo wykształconą jedną rękę (właściwie prawie jej nie ma). Trochę to trwało, kosztowało duuuużo ich uporu i determinacji, ale w kolejnym ośrodku złamali tabu niechęci i są szczęśliwymi rodzicami (to było ładnych parę lat temu - starsza ma już chyba z 11 lat). Oczywiście, początkowo ośrodki ich wysyłały w kosmos i nie chciały gadać, ale oni brnęli - i dobrnęli:)
Przede wszystkim więc się nie zniechęcaj i próbuj!
W Warszawie tym przyjaźniejszym ośrodkiem był taki mieszczący się gdzieś na Pradze Południe (w okolicach ul. Grochowskiej - nie pamiętam już dokładnie), w siedzi na pewno znajdziesz.
Powodzenia!
Nadrzędny Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-22 18:11
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Będę szukać ośrodków tych "przyjaźniejszych" niepełnosprawnym :-) , ale muszę uzbroić się w cierpliwość i mieć siłę walki. Pozdrawiam
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-23 12:40
Agnieszka123456 na jakim Ty świecie żyjesz lekko niepełnosprawnym odbierają dzieci a ty chcesz jako niepełnosprawna adoptować dziecko
Wiesz może gdybyś mieszkała w Stanach Zjednoczonych albo gdziekolwiek indziej za granicą i miała dużo kasy to mogłabyś adoptować dziecko .Ale nie u nas w Polsce w kraju absurdu i nie zrozumienia ,pomarzyć to dobra rzecz .Ale tylko marzenia Ci zostały .Jak nie urodzisz sobie dziecka to raczej nie ma możliwość abyś mogła kiedykolwiek adoptować. Mam koleżankę która zawsze marzyła o własnym dziecku niestety los nie dał jej tej łaski ale cała swoja miłość macierzyńską przelała na swoją siostrzenice .Mimo ze jest dobrze sytuowana i ma warunki na dziecko .Niestety wszystkie jej próby spełzły na niczym .Za każdym razem słyszała jest pani niepełnosprawna fizycznie.
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-09-23 12:54
Agnieszko, nie zniechęcaj się osądami podobnymi do tych wyrażanych przez Koko - to margines.
Jak już wspomniałam, kiedy się próbuje - zawsze jest szansa! Sama to stwierdziłam obserwując właśnie to moje znajome małżeństwo.

Czy wg Koko to też wymysł - czy wszystko, twoim zdaniem, jest tak beznadziejne jak Twoje smutne myśli na każdy temat...? Otóż, na szczęście, tak nie jest i nawet Ty tego nie zmienisz:) Twój jeden przykład o niepowodzeniu absolutnie nie może być dla nikogo wyrokiem - proponuję być bardziej ostrożną z takimi zdecydowanymi opiniami, bo na pewno nie pomożesz a zaszkodzić możesz. Nie każdy musi tkwić w tak szarej rzeczywistości jak Twoja... Różnie może być, ale nie ma powodu, aby tak smucić...
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-23 14:15
bluengel ja jestem margines czy moje wypowiedzi są marginesem można to dwojako zrozumieć .Ja pisze co myślę i stąpam po ziemi na trzeźwo .Ja mam smutne myśli -nie ja mam realne myśli .Lubie marzyć .Nie mam zamiaru nikomu szkodzić ani nikogo dołować .Ja po prostu żyje w świecie realnym a nie w tym wymyślonym .I napisze szczerze nie wierze w to małżeństwo inwalidów co dostało dzieci i to jeszcze 2 do adopcji .Dla osłodzenia komuś jego złego samo poczucia można takie rzeczy pisać tylko po co robić komuś nadzieje .Wiem ze mnie nie lubisz i twoja niechęć do mojej osoby aż wyskakuje z twoich postów ale trudno nie takich zło życzących przetrwałam .No pomyśl tak realnie i na zimno .Jakie trzeba spełniać warunki materialne i bytowe i zdrowotne aby móc mieć dziecko do adopcji .W takich ośrodkach robią tobie wszystkie badania .Przechodzisz cały dość skomplikowany test sprawdzają cała twoją rodzinę .Sprawdzają twoje dochody twoje możliwość twoje oszczędność .To jest kilkuletnie staranie się .Ja znam ludzi zdrowych bogatych a nie mogących mieć własnych dzieci i wiem ile już przeszli i ile jeszcze przed nimi aby mogło to ich wymarzone dziecko do nich trafić .Widziałam w ich oczach łzy jak trzymali na rekach małe dziecko i naprawdę żal mi takich ludzi .Ale rzeczywistość jest straszna i okrutna .Ale nadzieje trzeba mieć bo nadzieja daje nam kopa abyśmy mogli żyć w miarę normalnie.
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-09-23 15:05
Jej, koko, ale ci się porobiło...
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-09-23 15:27
koko,współczuje
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-09-23 14:18
Agnieszko chcesz adoptować maluszka. walcz o nie tak długo aż ci się uda. rzeczy niemożliwe są możliwymi. uwierz mi.

Do koko.... nie masz racji moja droga. Nikt nie odbiera dzieci osobom niepełnosprawnym no chyba, że z marginesu społecznego. czasem czytając twoje posty myślę że nigdy nie pogodziłaś się sama ze sobą. jeśli tak jest to już nikt nie jest w stanie ci pomóc.
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-23 19:14
Nie trzeba być  z marginesu społecznego aby zabrano dziecko .Ty nawet nie wiesz ile nieszczęść spotyka ludzi ułomnych którym przytrafiła się ciąża ja się nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę się z tym ze przez czyjąś głupotę i pośpiech dziś jestem inwalidką ale to insza inszość to inny temat .A wracając do adopcji i osób niepełnosprawnych .Ja mam bardzo dużo znajomych którzy są osobami niepełnosprawnymi .Ja mam koleżankę której parę lat temu chciano w szpitalu odebrać dziecko tylko dlatego że była stanu wolnego i była niepełnosprawna .Podsunięto jej zaraz po porodzie papiery do podpisania ale była bardzo zmęczona i miała to podpisać później ,całe szczęście że jej partner życiowy przejrzał te papiery z kolegą który widział i to ich uratowało przed nieszczęściem utraty dziecka .Takich sytuacji jest bardzo dużo .Wykorzystuje się nie świadomość kobiety i jej zmęczenie porodem czasami słucha się opiekunki środowiskowej która wymyśla nie stworzone rzeczy .I odbiera się dziecko matce która pragnie mieć to dziecko przy sobie .Mam dobrą znajomą która nie widzi i ma męża nie do widzącego i dziś ich córka jest ich oczami a tak niewiele brakowało a by nie mieli dziecka jak by złożyła podpis to by zrzekła się praw do nowo narodzonego dziecka  .I takich przykładów można mnożyć.W woj Mazowieckim jest taki budynek gdzie są własnie dzieci odebrane rodzicom niepełnosprawnym tam są dzieci z całej polski i wierz mi ile płaczu jest bo większości nie może odzyskać  dzieci .Tylko dlatego że jest osobą niepełnosprawną i jest stanu wolnego albo bezwiednie podpisała dokumenty zaraz po porodzie  .Ale o tym się nie mówi to temat do dziś TABU. Bo zawsze się uważa że inwalidzi do ludzie drugiej kategorii .Nie ważne że my mamy uczucia nie ważne ze my też kochamy i chcemy być kochani .Ważne jest to aby nas usuwać na drugi plan .I nie pisz że życie inwalidy jest super że wszystko jest wspaniałe .Bo nasza rzeczywistość jest szara , smutna,okropna i podła .Jedno wiem że inwalida zawsze będzie miał pod górkę.
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-09-23 20:26
koko, daj spokój. Cały świat nie kręci i nie będzie się kręcił wyłącznie wokół ciebie. Zero związku z postem. Jak sobie pościeliłaś - tak się wyśpisz.
A pozostałe wywody każdy pozbierany człowiek włoży między smutne bajki...
Nadrzędny Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-23 20:47
Dziękuje za informację, aczkolwiek te negatywne nie napałają wiarą w to, że może się uda. Ale kto nie próbuje, ten nic nie ma
Z drugiej strony to bardzo współczuje, żyć z takimi podejściem do świata, że wszystko i wszyscy sa przeciwko Tobie....
Całe szczeście jestem daleka od takich myśli :-)
Nadrzędny - Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-23 20:51
Koko, jestem realistką aż do bólu, ale mój realizm nie ma nic wspólnego z negatywnym podejściem do siebie i całego świata. Nie żyjemy w USA (może całe szczęście), myślisz, że w Stanach wszystko samo spada z niebe.... niestety tak nie jest...
Koko życzę więcej optymizmu i pozytywnego myślenia, będzie Ci łatwiej żyć. Powodzenia
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-23 21:00
A JaTobie  życzę powodzenia Agnieszko123456 w Twoich staraniach ::::-)
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-23 22:43
Jacy wy wszyscy jesteście dziwni dlaczego tak mnie zile oceniacie ze co to co pisze to są według was bajki niech tak wam zostanie .Sądzicie że ja myślę ze świat się wokół mnie kreci .Nie .nie kręci i nigdy się nie kręcił .Ale ja znam życie zbyt dobrze przeszłam ciężką szkołę życia .Tego realnego takiego prawdziwego .Mnie nikt nic nie podał na tacy wszystko musiałam zdobywać .I ja nie opowiadam bajek i wcale nie jestem nastawiona do życia negatywnie .Ale jestem realistka i wszystkie mrzonki zostawiam w strefie marzeń .Urodziłam 2 wspaniałych dzieci mam syna i córkę i 3 wnucząt .Jestem kobieta spełnioną . To co mam w życiu zawdzięczam swemu uporowi .A tobie Agnieszko 123456 życzę abyś miała wspaniałą córkę i była z nią szczęśliwa .Bo dziecko to dar Boży .Mam malutką wnuczkę urodziła się w maju najmłodsza z całej trójki i jak ją trzymam na rękach to wiem ze to cząstka mnie .
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-09-24 08:43
Koko, no i znowu piszesz wyłącznie o sobie, o sobie, o sobie... To jest właśnie kręcenie się wyłącznie wokół własnej ikony. A dziewczynie jak nie powiedziałaś nic pozytywnego tak nie powiedziałaś. Gdyby była przewrażliwiona, mogłabyś ją nawet bardzo mocno urazić swoimi ckliwymi opowieściami o tym, jak to cudownie tobie jest być mamą - no bo ona przecież nią nigdy (według ciebie) nie będzie... Nie uważasz, że to okrutne...?
Najpierw uznałaś ją za wariatkę, że porywa się na adopcję a teraz życzysz aby miała córkę...? Chyba nie trudno wysnuć wniosek, że inna opcja nie wchodzi w grę...? Naprawdę, warto czasami postawić się w sytuacji drugiej osoby i spuścić z tonu. Szczególnie jeśli nie ma się dostatecznej wiedzy ani wyczucia w danej materii.
Nadrzędny Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-24 18:19
bluengel wiesz napisze Ci tak dosadnie może mnie za to dadzą bana ale ci napisze Dla mnie TO TY jesteś skończonym OSZOŁOMEM .Czepiasz się mnie i mnie podobnym .Jak nie znasz przepisów adopcyjnych to proponuje opcje SPACER do pierwszego w twoim rejonie ośrodka adopcyjnego i poproszenie o wytyczne w sprawie adopcji dziecka .to wtedy pogadamy .A robienie komuś złudnych nadziei i wpędzanie kogoś w obłęd ze może adoptować skoro nie może to jest jeszcze gorsze .Ja nigdy nikomu źle nie życzyłam ,zawsze popieram mądre decyzje .Ale jak czytam ze ktoś pisze  BZDURY i HEREZJE to mnie krew zalewa .Nie wiem jak o tobie myśleć ale mnie się tylko jedna myśl nasuwa .I proszę Cię nie wypisuj takich bzdur . I przestań czepiać się mnie . i jeszcze jedno jakim prawem wkładasz w moje pisania wyrazy których nigdy nie napisałam ale  Ty usiłujesz we mnie to wmówić .Cytuje [ -no bo ona nigdy [według Ciebie]nie będzie mamą jakim prawem tak piszesz jak nie umiesz czytać moich postów to ich nie czytaj a jeżeli czytasz to na nie nie odpisuj bo twoje wypociny doprowadzają mnie do szewskiej wściekłości .Nikogo nie nazwałam wariatką .A życzę jej córki albo syna .A wiedza to tobie by się przydała nie mnie jak nie znasz przepisów to je sobie poczytaj a robienia komuś z mózgu piany to naprawdę nie takt .
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2009-09-24 07:29
Agnieszko jestem przekonana, że będziesz wspaniałą mamą. Pewnie długa droga przed Tobą, ale nie poddawaj się. Powodzenia. :-)))))))))))))))
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-24 08:56
Mam nadzieję,że Agnieszka nie weźmie sobie do serca autoreklamy koko, bo nie warto
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-24 23:13
Adoptowanie dzieci. Jak to przebiega?
Wysłuchała Agnieszka Tyszka
Miłość do dziecka nie zawsze przychodzi od razu. Zwykle trzeba trochę czasu, by je pokochać. Potrzebują go zwłaszcza ci rodzice, którzy decydują się na adopcję, mówi psychoterapeutka Barbara Smolińsk

Życie pary, która nie może mieć dzieci, naznaczone jest cierpieniem. Narasta ono przez kolejne lata daremnych oczekiwań, leczenia, nieudanych prób. Można powiedzieć, że małżeństwo decydujące się na adopcję trwa od dłuższego czasu w kryzysie - tym głębszym, im dłużej starali się o własne dziecko. Często jedna strona skrywa żal do niepłodnego współmałżonka. Ten z kolei cierpi w milczeniu i czuje się winny.

Decyzja

Adopcja kładzie kres dotychczasowym staraniom i marzeniom, ma być początkiem nowego wspaniałego życia. Warto jednak pamiętać, że przyjęte do domu dziecko nie może być środkiem uśmierzającym ból. Trzeba dać sobie czas na zaleczenie cierpienia, na opłakanie własnej niepłodności. Przypomina to okres żałoby, przez który trzeba przejść, by życie mogło toczyć się dalej.

Zarówno mąż, jak i żona muszą być w pełni przekonani, że pragną adopcji. Jeśli jedna strona nie do końca się na to zgadza, waha się lub jest obojętna, może nie unieść roli ojca czy matki (czasem kończy się to nawet porzuceniem rodziny).

Przygotowania

Przyjęcie dziecka wymaga od przyszłych rodziców przygotowań. Ludzie decydujący się na adopcję często nie mają żadnych doświadczeń w kontaktach z dziećmi. Stronią od towarzyskich spotkań, w których uczestniczą maluchy, nie zaglądają do wózków, unikają rozmów o dzieciach. Potęgowałoby to jedynie ich cierpienie.

Teraz jednak powinni rozejrzeć się uważnie po świecie, by zobaczyć, że istnieją w nim dzieci. Duże i małe, uśmiechnięte i zapłakane, rozgadane i milczące. Te dzieci mają swoje radości i kłopoty, potrzebują czułej opieki, ale także wolności.

Takie obserwacje można czynić przy okazji rodzinnych spotkań, w najbliższej piaskownicy, podczas niedzielnego spaceru. Pomogą one pozbyć się skrępowania w kontakcie z dziećmi, pozwolą traktować nowego domownika normalnie, a nie jak przybysza z innej planety. Rodzice, którzy czują się swobodnie i nie trzymają się kurczowo gotowych recept w postępowaniu z dzieckiem, nie będą się nieustannie obwiniać, że coś znowu jest nie tak, jak powinno.

Warto sięgnąć do książek o rozwoju dziecka. Jeśli adoptowany malec ma mieć kilka lat, dobrze byłoby wiedzieć, jak się zmieniał i czego się spodziewać w najbliższym czasie. Można też zawczasu porozmawiać z psychologiem - rodzice, którzy rozumieją mechanizmy zachowania dziecka, łatwiej poradzą sobie w trudnych chwilach.

Pułapka wielkich oczekiwań

Gdy mąż i żona decydują się na adopcję, ich myśli krążą wokół maleństwa, a wyobraźnia podsuwa im sielankowe obrazki. Marzą: "Będziemy kochać dziecko, a ono będzie kochać nas. Zrobimy wszystko, by było szczęśliwe".

Tymczasem nie zawsze udaje się to nawet rodzicom naturalnym, którzy od początku związani są ze swym maleństwem. Rodzice adopcyjni mają znacznie trudniejsze zadanie - przyjąć do domu i serca obcą osobę, nieraz już kilkuletnią, o ukształtowanej osobowości i nawykach. Nie powinni więc nastawiać się na to, że z miejsca ogarnie ich fala miłości. Mogą się raczej czuć skrępowani obecnością kogoś obcego.

Miłość nie oczekuje wdzięczności

W pragnieniu uszczęśliwienia dziecka pozornie nie kryje się nic złego. Stworzyć dom małej, niechcianej przez nikogo istocie i obdarować ją uczuciem, to dać jej szczęście, o jakim nie mogła nawet marzyć, bo nigdy wcześniej go nie zaznała.

Tkwi w tym jednak pułapka - jeśli rodzice za bardzo koncentrują się na uszczęśliwianiu dziecka (planują, co mu ofiarują, gdzie je zabiorą, co mu pokażą itp.), prędzej czy później będą oczekiwać wdzięczności. To samo grozi zresztą rodzicom naturalnym. Warto zawczasu uświadomić sobie, że prawdziwa rodzicielska miłość nie oczekuje wdzięczności.

Wielka niewiadoma

Każdy ojciec i każda matka mają jakieś wyobrażenia na temat przyszłego dziecka. Że będzie miłe, grzeczne, pogodne, że np. nauczy się grać na pianinie albo zostanie adwokatem, gdy dorośnie. Kiedy powiedzą sobie z uśmiechem: to tylko moja wizja, przede mną wielka niewiadoma - łatwiej przyjmą malucha takim, jaki jest. Powinni jednak adoptować takie dziecko, jakiego pragną - jeśli marzą o niemowlęciu, niech to będzie niemowlę, a nie kilkulatek.

Możliwe trudności

Przyszli ojcowie powinni nastawić się na pewne trudności w pierwszych kontaktach z dzieckiem. Jeśli ma ono za sobą pobyt w instytucji, w której miało do czynienia wyłącznie z kobietami, będzie przez pewien czas nieufne wobec mężczyzn.

I jeszcze jedno. Warto uświadomić sobie, że tak naprawdę nie wszystko zależy od ojca i matki. Maluch wyposażony jest przecież w bagaż genów i ma za sobą trudne doświadczenia pierwszych chwil, miesięcy czy lat życia. Tego nie sposób zupełnie przekreślić nawet wtedy, gdy ofiaruje się dziecku całą swoją miłość i uwagę.

Rzeczywistość

Pojawienie się dziecka w domu to prawdziwa rewolucja. Nie należy się nastawiać na same cudowne chwile, bo z początku nie będzie łatwo, a wszystkie ustalone od dawna zwyczaje zostaną poważnie naruszone. Opieka nad maleństwem to często nieprzespane noce i wielkie zmęczenie. Im rodzice starsi, tym może im być trudniej.

Trzeba być przygotowanym na własną złość, zniechęcenie i chwile zwątpienia. Naturalni rodzice też są czasem źli na dziecko, przeżywają załamania i frustracje. Przybrani nie powinni się więc o to winić. Kiedy jednak te emocje biorą górę, warto poszukać pomocy mądrej, zaufanej osoby albo psychologa z poradni rodzinnej. Dobrze jest również nawiązać kontakt z innymi rodzinami w podobnej sytuacji, by móc dzielić się swymi doświadczeniami i wzajemnie wspierać.

Maluch, który ma za sobą pobyt w domu dziecka, będzie sprawiać rozmaite kłopoty - od moczenia się w łóżku po ciągłe odtrącanie
Nadrzędny Autor bluengel Dodany 2009-09-25 08:29
Uważam, że taki post - w kontekście pytania i problemu, jaki postawiła autorka całego wątku - powinien zostać usunięty. Nie jest na temat a dodatkowo rozpatruje niezwykle delikatne sprawy w sposób wyjątkowo nietaktowny i uwłaczający inteligencji i wrażliwości autorki (i nie tylko); naprawdę to sugeruje, żeby... a, lepiej nie będę pisać.
Ci co mieliby to zrozumieć i tak rozumieją, a ci których bym chciała przekonać albo zatrzymać - ani przekonać ani zatrzymać się nie dadzą za Chiny Ludowe.
Nadrzędny - Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-25 10:23
Widzę , że moje pytanie wzbudziło wielkie emocje, ale to dobrze. Nikt nie mówi mi, że będzie sielsko anielsko,a to że może się nie udać jestem świadoma. Z drugiej strony gdyby wszyscy ludzie podchodzili do sprawy adopcji , tak jak KOKO, to nikt nie adoptowałby dziecie, chociażby z powodu cytuje "nocnego moczenia, rozterek"...... pozostawiam to bez komentarza.
Procedury adopcyjne są trudne, wiem o tym doskonale, aby tego się dowiedzieć, nie trzeba chodzić do ośrodków adopcyjnych, wystarczy wejść na jedną ze stron internetowych ośrodka i poczytac jakie są wymogi itd.....  Tyle, że jeżeli (tu już się powtarzam) wszyscy zrażaliby się tak łatwo nikt nie miałby własnych , czy też przysposobionych dzieci.
To, że dziecko przewraca świat do góry nogami, też wiem... i proszę KOKO dajmy temu spokój, Myślę - wbrew może temu co sądzisz i wiem na co się decyduje. Nie potrzebuje opinii na temat mojej decyzji. Pytanie , które zadałam na forum nie podlega ocenie moich decyzji życiowych , tylko ich praktycznego urzeczywstnienia
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-09-25 10:47
Brawo Agnieszko,tak trzymaj :-)
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-27 21:25
Agnieszka123456 wpadł mi do głowy pomysł podpowiedziany przez moje koleżanki wolontariatu .Nie wiem gdzie mieszkasz ale w każdym mieście są szpitale dla dzieci ,skoro jesteś taka sprawna to spróbuj swoich sił jako wolontariuszka .I w tedy się przekonasz czy poradzisz sobie z dziećmi wiesz ile takich dzieciaczków czeka na uśmiech drugiej osoby .Spróbuj się uśmiechać przez 8 godzin no na początek 4 godzinki do dzieci a potem wróć do domu i przemyśl to jeszcze raz .Ja dopiero po 5 latach takiego bycia z dziećmi wracałam do domu nie płacząc po drodze .
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-28 07:33
Nie sądzę,zeby Agnieszkę interesowało Twoje zycie,dlaczego nie dasz jej spokoju ii przestań wreszcie mówić o sobie
Nadrzędny Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-10-05 23:25
Ja nie mówię o sobie ja pisze o życiu .Mylisz dwa pojęcia.
Nadrzędny - Autor kropka Dodany 2009-09-25 11:12
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem - warto o tym czasem pamiętać.
Nadrzędny Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-25 11:47
kropka masz rację czasami lepiej przemilczeć niż coś powiedzieć tu się z tobą całkowicie zgadzam .Ale nie umiem milczeć mam rogatą duszę.
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-09-24 17:21
I ja sądzę że Agnieszka nie ugnie się przed problemami urzędowymi i da szczęście jakiemuś maluszkowi. Zaś urząd przychyli sie do prośby Agnieszki.
Nadrzędny - Autor Agnieszka123456 Dodany 2009-09-24 17:45
Dziękuje za słowa otuchy. Wiem, że nie będzie łatwo, ale spróbujemy, a nóż spotkam urzędnika z ludzką twarzą :-)
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-09-24 17:46
:-)
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-09-24 18:25
Agnieszko już trzymam kciuki za Ciebie .... naprawdę czasem warto o coś powalczyć :-))))))))
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-25 08:21
koko,czemu ma służyć twoje smęcenie?
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-25 11:38
Ja nie smęce . I nie bardzo rozumiem znaczenia tego słowa .Jeżeli ma to znaczyć że marudzę .To nie marudzę tylko mówię jak jest naprawdę z adopcją  .Ja bym chciała żeby nie było domów małego dziecka i wolałabym żeby było nawet więcej rodzin zastępczych niż domów dziecka .Jak jest w domach małego dziecka to wiem doświadczyłam tego na własnej osobie .Jak są dzieci traktowane w takich domach to tez wiem z własnych przeżyć .Ale niestety rzeczywistość jest taka jaka jest wszystkie adopcje się ślimaczą  poprzeczki są tak poustawiane wysoko że naprawdę czasami jest je bardzo ciężko przeskoczyć a obejść się ich za bardzo nie da bo są bardzo ale to bardzo długie .Piszecie że jestem pesymistką nie ja jestem realistką i widzę trochę inaczej świat jak nie jedno z was .Mnie nie hodowano w domowych ciepłych warunkach .Znałam tak naprawdę tylko ojca ,o matce wiedziałam ze jest i wiedziałam ze mam rodzeństwo .Opiekowały się mną siostry zakonne bo ojciec pracował i nie miał co zemną zrobić.Dlatego wiem jak to wygląda z drugiej strony co te dzieci przezywają jak mażą  jak tęsknią za normalnym domem  i ciepłem kogoś bliskiego.Dlatego będę uparcie stała na stanowisku tego co już tu napisałam ze droga do adopcji jest naprawdę bardzo ciężka .I wam tu przytoczę jeszcze jeden przykład z mojego życia. Już miałam swoich 2 dzieci w wieku szkolnym .Moja córka w szkole miała serdeczna przyjaciółkę właśnie z domu dziecka ta dziewczynka miała tak jak moja córka 10 lat. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia dziewczynka na święta nigdzie nie jechała córka mnie prosiła żeby jej przyjaciółka mogła spędzić święta z nami .Rozpętałam taką burzę w ośrodkach opieki społecznej miałam nalot całego sztabu wszystkich urzędasów ,że po 2 tygodniach miałam dosyć pytali mnie się ile spodziewam się pomocy od nich ile chcę kasy za to ze to dziecko będzie u mnie przez 2 tygodnie .Miałam dosyć zrezygnowałam z oficjalnej strony żeby dziewczynka była u mnie w domu na święta .Dogadałam się z dyrektorka że dziewczynka będzie przychodziła do mnie rano a wieczorem będzie wracała do domu Dziecka i tak dziecko spędziło w miarę normalnie święta .Dziewczyny są do dziś przyjaciółkami i z tamtego wydarzenia się śmieją .Ale jest taka rzeczywistość i niektórych progów naszych urzędów nie przeskoczysz .Dlatego piszę to co piszę i wiem co pisze .Dlatego nie wmawiajcie we mnie rzeczy  takich które są nie do zrealizowania w naszym kraju w naszych przepisach .Ja nikomu źle nie życzę jestem za tym aby każde dziecko miało chociaż namiastkę domu rodzinnego a nie siedzenia w łóżeczku i patrzenia w sufit .
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-25 11:43
To nie dołuj ludzi swoim pesymizmem,a skoro nie wiesz co znaczy"smęcę",to nie pisz,ze tego nie robisz,bo to oznacza,ze nie wiesz co robisz, czyż nie?
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-25 11:54
maltaar ja nikogo nie dołuje a ty jesteś naprawdę zabawny jak czytam twoje posty to naprawdę zaczynam się śmiać jesteś tak rozbrajający w swojej  .......... ze na prawdę odpuść sobie odpowiedzi na moje posty .Czepiasz się mnie ale TY z twoimi pomysłami na pewno mnie nie sprowokujesz .Widzę że byłeś hodowany w cieplarnianych warunkach pod kloszem .
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-09-25 12:09
Chciałabyś,zeby wszyscy mieli tak pod górkę jak rzekomo ty miałaś ,na szczęście nie wszyscy muszą powielać twoje smutne losy i nie dyktuj mi ,czy mam czy nie mam odpowiadać na twoje czy kogokolwiek posty,bo to nie twoja sprawa nie chcesz komentarzy to nie pisz na forum ,tylko do szuflady
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-09-25 15:53
Malta daj spokój tłumaczeniom dla koko.... To typ co wie lepiej bo tylko ona miała dziecko i tylko ona je rodziła. Szkoda nerwów i palców ...

AGNIESZKO DUŻE BRAWA ZA ODPOWIEDŹ DLA KOKO.... nadal trzymam kciuki i życzę Ci bardzo dużo szczęścia.
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-09-27 21:08
No co bym nie napisała na jakikolwiek temat zawsze próbujecie mnie zdołować .Nie zawsze miałam pod górkę ale zawsze musiałam walczyć o swoje .Jeszcze raz powtarzam nie byłam hodowana w cieplarnianych warunkach .Takich kobiet jak ja jest bardzo dużo i większość z nas niestety miała bardzo ciężko w życiu .Samo zajście w ciążę to pestka z tym co później kobieta inwalidka musi przejść .Jakie ryzyko podejmuje .Ile zagrożeń czyha na kobietę inwalidkę w ciąży .Wiec przestańcie się mnie czepiać .A do szuflady nie zamierzam pisać .I takie osoby jak Wy nie zabroni mnie pisać wyrażać moje opinie na temat który tu został zaczęty .A dla was mam propozycje zanim zaczniecie wypisywać bzdury na temat adopcji to najpierw zapoznajcie się z prawem ADOPCYJNYM a potem się wypowiadajcie .Jestem szczęśliwa ze udało mnie się urodzić 2 dzieci .Ryzyko było bardzo duże .Perspektywa ponownego jeżdżenia na wózku inwalidzkim .I leżenie pod koniec każdej ciąży ponad 1 miesiąc w łóżku .Mam koleżankę która była jeszcze bardziej odważna  jak ja. Urodziła 4 dzieci ale już przy 3 dziecku zaczęła korzystać z wózka a z 4 dzieckiem już była na wózku  i dziś jeździ na wózku .Ale ma dziś 4 dzieci i dużo  wnuków .Ja nie ryzykowałam , dlatego przestańcie  się mnie czepiać i dogadywać wściekacie się ze mam racje i nie wiecie jak mnie dopiec .Więc wam napisze jeszcze raz takie osoby jak wy to na pewno mnie nie sprowokują większość z was jeszcze za krótko żyje na tym świecie i za mało wie .Więc do nauki a potem do mądrzenia .Nie zawsze teoria idzie z parą z praktyką. 
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2009-09-28 07:37
o rany ,znowu o sobie ,nudna jesteś stara kobieto,piszę stara bo nie dość,że najbardziej doświadczona  to i najdłużej żyjąca
Nadrzędny - Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-10-05 23:29
No może metrykowo stara jestem ale ty jesteś starszy w rozumowaniu .Czytam z twoich tekstów że twój wiek nie idzie w parze z twoim rozumowaniem jesteś młody ale myślisz jak starowinka .Ja jestem stara ale myślę młodo taka różnica między nami .
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-10-06 05:48
ten ciężki pesymizm to raczej cecha starości a nie młodości
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-09-28 17:03
Koko a co z przeprosinami bo Twój życiorys mnie nie interesuje. Czy Ty wogóle coś czytasz?
Nadrzędny Autor Koko-zieloneoko Dodany 2009-10-05 23:38
Ja mam cię przepraszać a niby za co bo nie za bardzo wiem Wiesz czasami jest dobrze poczytać co starzy ludzie przezywali jako młodzi nawet się teraz zaczyna opowiadać w telewizji jak są dzieci kalekie traktowane przez siostry zakonne .Nic nowego nie wymyślili tylko pokazują to co było jest i będzie zawsze się działo z inwalidami którzy nie mają rodziny z tych czy innych powodów.Wiesz czytam dużo bardzo dużo .Nie macie się czego przyczepić do mnie to jakieś bzdury mnie odpisujecie .
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-10-06 16:46
Koko przestań się użalać i zmyślać. Nie jest aż tak źle jak piszesz.Też jestem ON i jest ok. Nie pisz już do mnie dopuki nie przeprosisz. Czytaj literaturę a nie klikaj tylko na klawiaturze. Wiecej Ci już nie odpiszę i daj spokój. To wszystko co mam ci do napisania. TO WĄTEK ADOPCJA!!!

Przeczytaj Aleksander Dumas "Dama Kameliowa" Dowiesz się wiele i bedziesz wiedziała gdzie co pisać kogo oskarżać a przy okazji odróżnisz zło od dobra.
Nadrzędny Autor kropka Dodany 2009-10-06 17:39
ELLA, podziwiam Ciebie za wyjątkową kłótliwość. Jeśli ktoś chce wylać swoje żale, to jakie masz prawo zabraniać? Po co czytasz, jeśli nie do Ciebie kierowane bezpośrednio? Co ma do tego wszystkiego "Dama Kameliowa" i czego tak naprawdę uczy...? Jeśli to jest źródło wiedzy dobra i zła, to ...... .
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-10-06 18:26 Zmieniony 2009-10-06 18:28
Kropka poczytaj a sama bedziesz wiedzieć do kogo koko adresowała post.......

  >Autor Ella Dodany 2009-09-28 18:03  Koko a co z przeprosinami bo Twój życiorys mnie nie interesuje. Czy Ty wogóle coś czytasz?>

a teraz przeczytaj jej post

>Ja mam cię przepraszać a niby za co bo nie za bardzo wiem Wiesz czasami jest dobrze poczytać co starzy ludzie przezywali jako młodzi nawet się teraz >zaczyna opowiadać w telewizji jak są dzieci kalekie traktowane przez siostry zakonne .Nic nowego nie wymyślili tylko pokazują to co było jest i będzie >zawsze się działo z inwalidami którzy nie mają rodziny z tych czy innych powodów.Wiesz czytam dużo bardzo dużo .Nie macie się czego przyczepić do mnie to jakieś bzdury mnie odpisujecie>


JESTEM ON ALE NIE INWALIDKA  a ty poczytaj wszystkie posty a zrozumiesz o co chodzi. Nie musisz odpisywać. ja już tu nie piszę TO WĄTEK ADOPCJA
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-10-06 19:23
Kropka ,poczytaj wszystkie posty koko, nie tylko tu,a zrozumiesz o co chodzi Elli,i zresztą nie tylko jej ,bo obraziła kilka osób na tym forum,mnie też
Nadrzędny - Autor 123456 Dodany 2009-11-06 17:33
TAK JAKOŚ DZIWNIE SIĘ ZDARZYŁO ŻE MAMY IDENTYCZNE NAZWE UŻYTKOWNIKA NIE ZNAM TEGO TEMATU LECZ NA MÓJ CHŁOBSKI ROZUM CHYBA NIEMA NIC DO RZECZY JESLI JESTES NO I DAJESZ COBIE RADĘ JEDNAK MYŚLĘ ŻE JAK BĘDZIESZ MIAŁ DOBRĄ MOTYWACJE I WARUNKI ORAZ SPEŁNISZ KRYTERI TO Z PEWNOŚCIĄ  BĘDZIESZ MOGŁA ZAADOPTOWAĆ DZIECKO I TO NIE JEDNO MAM JEDNAK PROŚBĘ NAJPIERW SIĘ DOBRZE ZASTANÓW DZIECKO TO NIE ZABAWKA JA ZNAM PARE KOBIET KTÓRE PORUSZAJĄ SIE NA WÓZKACH I TO RACZEJ ONE POTRZEBUJĄ OPIEKI  TO NIE TO ABYM CI ŹLE  ŻYCZYCZYŁ W PROST PRZECIWNIE NAWET POMOGĘ TYLKO MUSISZ SAMA ZDAĆ SOBIE SPRAWĘ CZY DASZ RADĘ
Nadrzędny - Autor Arias Dodany 2009-11-12 20:10
Jednej rzeczy na tym forum nie kumam :-)
Czepiacie się w sumie czarnowidztwa koko i jej charakteru pesymisty.

A tak w sumie należałoby jej podziękowac
że widzi również tą ciemniejszą stronę zycia.
SAMO ŻYCIE :-) w rożnych kolorach szarości, tęcza rzadko bywa.

Wasze napadanie nie tylko na nia jako osobowość ktora jest inna niz WASZA
ale i na artykuł, mówiący jednak o prozie potrzeb fizjologicznych,
jest nie na miejscu.

W/g mnie totalny brak obiektywizmu i tolerancji.

Albo wysłuchujecie wszystkich rad, zdarzeń w tym dziwnym kraju
albo po cholerę pytac skoro dla WAS wiecznie słonce świeci :-)

Zapomniało WAM się głośne zdarzenie odebrania noworodka matce
jej własnego dziecka w jakieś wsi?
W swietle tej nie pozamiatanej podłogi
niepełnosprawności ocięzałosci - umysłowej tej kobiety,
naprawdę można miec watpliwości powodzenia adopcji.

Może juz prędzej jako rodziny zastępczej SPRÓBOWAĆ
zawsze mozna z tego zrezygnować.

Chocby w momencie pogorszenia się stanu zdrowia
jest jakieś wyjście

Natomiast adopcja to już w sumie jest bez odwrotu.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Komentarze do artykułów / Adopcja dziecka a własna niepełnosprawność!!! (33583 - wyświetleń)
1 2 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill