Wypełnione.
Jestem bezczelna więc mam jedną uwagę:
Zaznaczyłam "Osiedle integracyjne - przeznaczone dla osób niepełnosprawnych z rodzinami ORAZ w pełni sprawnych" bo musiałam. A preferuję po prosu brak takiego pojęcia - moi sąsiedzi się ze mną nie "integrują", tylko najzwyczajniej koło mnie mieszkają.
Moja sytuacja jest wprawdzie specyficzna bo jestem "dość zdrowa" jak na osobę niepełnosprawną i to być może dlatego, ale powszechne użycie słowa "integracyjny" trochę mnie drażni - ma jakiś taki pedagogiczny wydźwięk. A ani ja nie mieszkam koło sąsiadów żeby ich umoralnioać, ani oni koło mnie żeby się umoralniać - po prostu mamy mieszkania w tym samym bloku.
Taka pedantyczna uwaga na marginesie.
Powodzenia z dyplomem!
Droga Pani. Ankieta iście na miejscu, lecz jej określenie „osiedla w Polsce”, winny być zastąpione w Pana/i miejscu zamieszkania, okręgu. Nie sądzę, by podane przez poszczególne Osoby występujące w rzeczywistości fakty, odnosiły się do całej Polski. To nie ścisłość.
Mam również uwagę, co do określenia „Integracja”. Myślę, iż w Kraju, gdzie dość niedawno „niepełnosprawność” stała się kwestią nie żenującą, trudno mówić o integracji Osób zdrowych, pełnosprawnych z niepełnosprawnymi. Myślę, że „integracja” w pełni znaczenia tego określenia, w Polsce nie istnieje.
Nie mogę stwierdzać, jak jest w innych miejscach w Naszym Kraju, lecz mogę twierdzić, jak jest w Moim okręgu. I proszę mi wierzyć, iż tu nie ma, powtarzam nie ma żadnego podejścia do problemu „niepełnosprawności”. Stan techniczny i układ chodników, pamięta jeszcze pewnie lata siedemdziesiąte, czasami są jeszcze odcinki starsze. Wszechobecne nierówności, zapadnięcia, dziury. Wysokie krawężniki nie do przebycia wózkiem.
Ulice w moim miejscu zamieszkania to istna katastrofa. Nawierzchnie (jeśli ją można nazwać nawierzchnią), w ogóle nie nadaje się do jazdy wózkiem, chodzenia o kulach. A już najmniej nie nadaje się dla Osoby niewidomej lub słabowidzącej. To masakra.
Moje osiedle nadal straszy schodami. Nie ma wind (cztery piętra), nie ma wjazdów wózkiem. Z trudnością wywalczyłem podjazdy z jedni na krawężnik. W większych miastach, problem łączenia chodników z powierzchnią jezdni jest już zlikwidowany. Jednak, co z mniejszymi miastami, miasteczkami. Czy tu nie mieszkają Osoby niepełnosprawne?
W Moim okręgu autobusy PKS są jeszcze starego typu. Nie ma autobusów niskopodłogowych z przestrzenią dla wózka. Schody (trzy a nawet pięć), (z pięcioma schodami są te wysokie), to koszmar. Nie ma szans bym do takiego wsiadł, a niekiedy muszę. Nie można doprosić się, by kierowca schował bagaż do zewnętrznego schowka. Naturalnie nie wszyscy są tacy, ale najczęściej słyszę, że kierowca nie ma takiego obowiązku.
Wnętrza bloków tu u mnie są zupełnie nieprzystosowane. Czy Panie da wiarę, iż by przemieścić się z pokoju na balkon, mam wysoki próg będący częścią płyty betonowej (bloki wielkopłytowe), i by przejść na balkon trzeba nie lada kombinacji? Długo by pisać.
Tu trudno o informację, pomoc w załatwianiu czegokolwiek, bez zbędnych pytań, zbędnych upokorzeń. Zatem trudno mówić o „integracji” to jeszcze daleka droga. Z własnych obserwacji (naturalnie), proces zmian postępuje do przodu, lecz za wolno. Ludzi pełnosprawni nadal nie wiedzą, jak zachować się w stosunku do niewidomego. To absurd, ale tak jest. Zatem trzeba mnóstwa pracy poświęcić na uświadamianie ludziom, iż w Kraju pełnym zdrowych pełnosprawnych Polaków, żyją również Ci niepełnosprawni.
Zatem na pewno nie byłbym za odizolowaniem Osób niepełnosprawnych od pełnosprawnych. Lecz największy nacisk skierowałbym na fakt, by maksymalnie zmniejszyć fakty ograniczające życie ludziom, patrzącym z poziomu wózka, na kulach czy niewidzącym wcale. Tylko w taki sposób można doprowadzić do uświadomienia ludziom (ogółem), czym jest niepełnosprawność.
Z należnym poszanowaniem pozdrawiam.