> Boginko niestety na tym tracą naprawdę chore dzieci.
To czy tracą, zależy od tego czy gdyby osób uznanych za niepełnosprawne było mniej, to każdy dostałby na głowę większą pomoc, czy pomoc byłaby ta sama a "zaoszczędzona" kasa poszłaby na co innego (np. na nowego Rosomaka dla armii). Zresztą, ten argument można wysunąć z powodzeniem prawie zawsze i zawsze jest problem kiedy się zatrzymać. Jeżeli dziecko z prawdziwym ADHD (podkreślam, pozwalam sobie na kredyt zaufania, że mówimy tu o chorobie a nie błędnej diagnozie na wyrost) nie zasługuje na uznanie za niepełnosprawne, to idźmy dalej: astmatyk zasługuje? Dziecko z niewielkim MPD zasługuje? Dziecko trochę opóźnione rozwojowo zasługuje? A bardziej? Jeżeli ma padaczkę, to powinno mieć więcej niż jeden atak w miesiącu, czy więcej niż jeden w roku? Jak chorym trzeba być, żeby być chorym?
Jak jest kasa, która powinna uszczęśliwić wszystkich chorych to zawsze jest pytanie: czy jak jesteś chory trochę (na tyle, żeby sprawni uważali to za chorobę) to jesteś też chory na tyle, żeby inni chorzy uważali cię za chorego. Podobnie jak trzeba rozdysponować miejsca w szpitalach, przychodniach, poradniach. Temat już się pojawiał na tym forum i wnioski były różne. A naprawdę uważam, że trudno ludziom wzajemnie na podstawie jednego krótkiego pytania się uczciwie oceniać: czy ktoś naprawdę ma problem, czy tylko roszczeniową mentalność per "jak można według litery prawa, to trzeba doić". Czy komuś dokument potrzebny do jednego celu (np. zakwalifikowania na konkretną terapię), czy będzie potem tylko patrzył co jeszcze może wziąć. Czy wcześniej brał wszystko jak szło, czy ileś razy nie wziął czegoś co wziąć mógł, a teraz potrzebuje. Czy wcześniej "zarabiał" dla społeczeństwa, czy bilans ma całe życie ujemny. Itd.
EDIT: Oddzielny jest też problem tego, czy komuś pomoc państwa pomoże na tyle, że potem np. będzie rzeczywiście sprawniejszy i będzie lepszym obywatelem. Odwieczny problem: czy lepiej dawać morfinę dziecku, które ma nieuleczalnego raka, czy zorganizować zajęcia korekcyjne dla kogoś kto ma niewielką wadę kręgosłupa i jak mu się ją teraz wyprostuje, to potem będzie zdrowy, a jak się tego nie zrobi, to potem się to będzie pogarszało i ciągnęło XYZ lat. Lepiej dać dodatkową opiekę dziecku z zespołem Retta, które jest prawie roślinką, czy załatwić protezę chłopakowi po wypadku? Ja się nie podejmuję oceniać...
> To wszystko wina rodziców.
"Wszystko", "zawsze", "nikt", "nigdy", "każdy" to są bardzo niebezpieczne słowa.

Dziękuję za życzenia i wszystkim uczestnikom tego wątku życzę aby rok 2010 okazał się lepszy od poprzedniego.
> OD SIEBIE TEŻ DODAM BYŚ ZAWSZE BYŁA Z NAMI....
Patrz wyżej na zdanie zaczynające się od "Wszystko".