Witam.
Nie wiem co wzbudziło tak ostry sprzeciw wobec mojej osoby? Monotematyczna?W jakiej dziedzinie?Czy to źle, jeśli chcę poznać punkt widzenia innych ludzi?Jeśli to nazywasz postawą monotematyczną, to tak, jestem monotematyczna i dobrze mi z tym.
Jeśli ktoś z w naszym społeczeństwie podejmuje się na dyskusje w obszarze trudnych tematów, to znaczy, że społeczeństwo musi się litować?Współczuć?Ni mniej ni więcej logika jest prosta, otoczenie wysyła informacje zwrotną:"masz problem, żal mi Ciebie".
Myślę, że popierwsze nie polubiłaś mnie nigdy- i czas zbyt krótki i osąd zbyt szybki.
Co ma wiek do potencjalnego lubienia bądz nie lubienia? Prawda, mam 24 lata, ale życie, Bóg (jak kolwiek go pojmować) zdążył mnie już doświadczyć o wiele bardziej niź nie jednego człowieka. Nie rozumiem kategorii. Może mam inną optykę, może zmienie poglady za parę lat?
Nie wiem. Ale jesteśmy sumą doświadczeń, przeczytanych ksiązek, rozmów przeprowadzonych etc
Niestety nie udało mi się dostrzec konsekwencji w Twoim myśleniu, z jednej strony piszesz:"Chce bardzo aby moja Julcia była osobą niezależna od nikogo.Pragnę aby nauczyła się samodzielności (...) a z drugiej "trzeba kochac ludzi i obdarzac ich miloscia i nadopiekunczoscia,"
Zgadzam się z Tobą, Trzeba obdarzać ludzi miłością, co więcej poszukiwać w nich dobra i piękna. Ale nie trzeba otaczać nadopiekuńczością. Trzeba pamiętać, że nie ma jednej definicji samodzielności w stosunku do osoby niepełnosprawnej.Są różne choroby, a więc nie ma jednego schematu postępowania. Ja nie narzucam żadnego. Ale żeby wychodzić z założenia, że będzie się nadopiekuńczym? pozwole sobie zacytować Twoje słowa:"i bede bardzo nadopiekuncza matka i bede wszystko robila aby wyreczyc moje dziecko,(...)"
Jedne spostrze*zenie natury ogólnej, miłość i nadopiekuńczość o dwie przeciwstawne siły. Nie można kochać miłością zdrową będąc równocześnie nadopiekuńczym. Oczywiście to bardzo trudne.
Wiem, chciałabyś ponad wszystko aby Twoja Julcia była zdrowa, każda Matka pragnie, aby Jej dziecko było zdrowe...zapewne mniej niepokoiłabyś się o jej przyszłość, a moze poprostu inaczej?Choroba córki była powodem, iż nagle musiałaś stawić czoło nowej rzeczywistości.
Dlaczego twerdzisz, że Twoje dziecko się męczy?
Czy to powód dla postępowania nadopiekuńczego?
Ciekawe, dlaczego wysłuwasz tak daleko idące wnioski: "a Ty chyba w zyciu nie doswiadczylas co znaczy rodzicielska milosc..."??
Zdejmę z Ciebie "obowiązek" odczuwania do mnie żalu. Nie lituj się nade mną ani nie odczuważ żalu, nie ma ku temu powodów.
Mnie jest cieżko urazić:)
Przesyłam garść ciepłych myśli.