Walcz bo są śmieszni tym bardziej gdy brakuje ci niewiele do emerytury i nikt cię nie zatrudni, chyba że po znajomości.
Masz rację w sądzie będą biegli a nie pracownicy ZUS, biegli którzy mają jednak większą wiedzę i konkretne specjalizacje.
Mając na orzeczeniach pieczątkę z lekarzem nie trudno wszyszukać jego specjalizację oraz miejsce pracy. Paranoja na tyle komisji które mam od lat, badali mnie zwykli interniści w tym dwie babki były dodatkowo kardiologami (te od razu bez problemu przyznawałały rente na 2 lata), inni marudzili ale też dali. Ostatnio był chirurg, do schorzeń kardiologicznych. Jak tacy lekarze mają co kolwiek wiedzieć? Większość z nich do już starsze osoby dorabiające do emerytur w prywatnych gabinetach więc jak widać ich wiedza pozostawia nie raz wiele do życzenia. Najlepiej podważyć opinię lekarzy prowadzących i sie wymądrzać w czymś o czym nie bardzo mają pojęcie.
Jestem po dzisiejszej komisji z odwołania. 3 kobiety jedna z nich była neurologiem. Dwie mnie badały, były normalne, miłe, uprzejme, zainteresowane (nie ważne co by orzekły ale samo podejście do człowieka jest bardzo ważne). Trzecia pani siedziała przy komputerze, wyglądała na ok 60 lat. Nie dość że była bardzo nieuprzejma, wręcz niegrzeczna, parskała śmiechem, dosłownie szmaciła mnie tyle że nie użwyała wulgarnych epitetów. Podważała wszystkie opisy moich lekarzy, twierdziła że to niemożliwe, mówiła że mój kardiolog jest niepoważny skoro nic z tym nie robi - nie ważne że robi wszystko ale nie ma u mnie efektu oraz na dzień dzisiejszy nie ma skutecznego leczenia. Twierdziła że może jestem już zdrowa, skoro diagnostykę w szpitalu miałam 8 lat temu. Nie ważne że na podstawie corocznych badań ambulatoryjnych nie ma żadnej poprawy ale ona ją widziała na badanich - ciekawe na jakich jak są niemal idnetyczne a te minimalne różnice nie mają znaczenia. Twierdziła że medycyna idzie do przodu i na pewno od tamtego czasu są sposoby aby to leczyć. Miałam ochotę jej powiedzieć ze skoro zna sposoby leczenia to niech mi powie i skorzystam z tego nie tylko ja ale profesorowie którzy od lat szukają cudownego leku. Ale z tego wszystkiego zapomniałam. Widać było że nie ma w ogóle pojęcia na co ja choruję, może wiedzę miała tylko z teorii ale nie praktyki. Gdyby co kolwiek wiedziała to chociaż w pewnych momentach ugryzła by się w język
a co by orzekła to już inna bajka, ale zachowanie orzecznika i brak wiedzy to przegięcie. Ale to potwierdza opinię o orzecznikach, że większość z nich nie ma wiedzy praktycznej, nie wspomnę o braku konkretnych specjalizacji, więc jak oni mogą co kolwiek orzekać? Szkoda słów i nerwów. Byłam nastawiona na batalię w sądzie więc nie przejmowałam się tą babą, ale kobieta przede mną wyszła z płaczem i od razu wiedziałam że będzie niewesoło.
Nie wiem jaka jest decyzja bo przyjdzie pocztą, ale jestem pewna na 99% że nieprzychylna. Jestem tylko ciekawa jak to uzasadnią. Chciałabym zobaczyć tą dokumentację, to co oni tam wypisują i dokładne uzasadnienie takiego orzeczenia. Zwykłe zdanie że oprali sie na zaświadczeniu lekarzy, badaniu przez orzeczników, i opini konsultanta jest śmieszne tym bardziej że na podstawie tych samych badań przyznawali co 2 lata a nowe badania nie pokazują poprawy do tego dochodzą inne mniej ważne schorzenia, uciążliwe ale do wytrzymania, pikuś w porównaniu z kardiologicznymi problemami, które uniemożliwiają mi normlane funkcjonowanie.
Szkoda że nie mam dyktafonu, bo warto nagrywać to co się dzieje na komisjach. Jutro zadzwonię do ZUS i zapytam czy jest decyzja, jak tak to pójdę do mnie do oddziału ZUS i pani w okienku mi powie jaka jest decyzja bo wszystko mają w komputerze, obok jest prawnik który pomaga walczyć z nimi zatem od razu się umówię na spotkanie.