Z kartek pożółkłego dziennika.
I nadszedł ten dzień-01 września roku...eee to nieistotne,wazne jest to,ze tegoż dnia zaczęła sie wielka przygoda z nauką pewnego niesfornego Waldeczka.Ileż było zachodu,ilez tłumaczen że nauka i chęć szczera zrobi z niego bohatera.Tak sie darł,ze sąsiedzi w oknach wisieli,a ten najbliższy Sąsiad nawet z kropidłem stał w drzwiach,na wypadek czynienia egzorcyzmów nad niebogim prawie żakiem.Mamunia zaopatrzyła chłopaka w piękny drewniany piórnik i tornister kupiony Pod Koziołkiem,temperówke na żyletke i kredki bambino,ciocia Basia zza granicy przysłała gumke pachnącą i dwa czterokolorowe długopisy,ale chłopach wciąz darł gębę.W koncu mama powiedziała,ze pozna nowych kolegow i piękne dziewczyny.Oo i to był strzał w dziesiątke,bo trzeba Wam wiedziec drodzy Czytający,ze Waldeczek mimo wieku pacholęcego,bardzo był na wdzięki dziewczece łasy.
Poszedł zatem z tornistrem na plecach i usiadł w ostatniej ławce przy oknie,obok dosiadł sie chłopczyk,tak,nie wyglądał na swoje lata ale mowił,ze ma Norbercik na imie i uwielbia wieszac sie na barierkach,w rzędzie obok dwie dziewczynki,jedna w konski ogon czesana a druga z wielka kokarda na czubku głowy.Pani Lidka,wychowawczyni klasy,zapytała jak maja na imie,one tak rozrabiały,ze nie usłyszały pytania,dopiero gdy Pani krzyknęła,jedna odpowiedziała,ze mama nazywa ja Staruszka,,kokardkowa dziewczynka powiedziała ze jest -Rea.Były jeszcze inne dzieci,był chłopak co wciaz grał w statki,marząc o długich rejsach , siedział w parze z piegowatym Tadzikiem wiecznie rozśpiewanym i chłopiec o siwych włosach,ktory,jak sie później okazało,stale wagarował ,przychodzil tylko na zajęcia techniczne i plastyke,obok jego często pustego miejsca siedział Piotrek zajadający sie rogalikami ale za to bardzo pilny i o zgrozo!uwielbiał matematyke!Brr...
No i miód na serce Waldeczka,inne dziewczynki:Sonia o włosach jak heban,ktora z polskiego nie miała sobie równych,Wuzetka,jej było wszędzie pełno,a mama piekła pyyyszne ciasteczka,ktorymi na przerwach wszystkich sprawiedliwie dzieliła,wiecznie roześmiana Ewka,niestety tez troche miała nieobecności,ciutek chorowita była.Do waldeczkowej klasy chodziły jeszcze:Bona,troche dziwne imie,ale rodzice uwielbiali Bonanze,pewnie dlatego,za to juz w tym wieku kodeks ruchu drogowego,prawa i obowiązki ucznia recytowała jak strofy Świtezianki, szara myszka -Valkiria,stała czesto przy oknie obserwując pozostałych, zawsze w jasne warkocze czesana i cos w kajeciku notowała.Starościną klasy wybrano Iote,dziewuszke w okularkach i kraciastej spodniczce,lotną w kazdej dziedzinie nauki.
Najfajniejsze w szkole były przerwy,które wielkim dzwonkiem obwieszczał woźny,Pan Easy,czasem srogi,ale zwykle pomocny,można wtedy było spotkać Pana Dyrektora Chromego,którego dziwnym uczuciem darzył Norbercik ze swoim-tak Panie Dyrektorze,za to Pani Lidka omijała go szerokim łukiem.Dodać trzeba jeszcze,że nikt tak jak Waldek nie polubił Wychowawczyni,dla niego to był autorytet i wzór do naśladowania,jak sie z czasem okazało-niedościgniony.Na zabój Biedak zakochał sie w klasowej piękności-Staruszce,co sprowadziło go na manowce.Odtąd już nigdy nic nie było takie same.