Witam serdecznie wszystkich.
Mam problem i potrzebuję nie tylko Waszego doświadczenia z Waszej walki z ZUS-em ale również rozsądnego spojrzenia spojrzenia na sprawę i wydania oceny co do celowości podejęcia działań oraz czy te działania są celowe. Chodzi mi o to czy zysk będzie na tyle duży ,że pokryje moje straty w walce z ZUS-em.
Niedawno stawałem przed orzecznikiem celem weryfikacji zasadności L4. Jako ,że choruję na depresję (przynajmniej taką mam postawioną diagnozę) orzecznik wysłał mnie do konsultanta - pani lek.psychiatra .
Po badaniu wróciłem do orzecznika ,który po chwili otrzymał opinię od tejże psychiatry i dając mi decyzję oświadczył iż jest dobrze i mogę iść do domu.
Na ulicy odczytałem otrzymane zaświadczenie lek. wydane w wyniku kontroli lekarza ZUS i okazało się ,że jestem zdolny do pracy od dnia następnego.
Zbulwersowany wróciłem do tego orzecznika i zażądałem informacji dlaczego  mnie oszukał co do swojej decyzji bo przecież uznanie mnie za zdrowego i zdolnego do pracy na dotychczasowym stanowisku jest dla mnie złem. Lek. orzecznik tłumaczył się ,że powiedział tak bo stwierdził zasadność dotyczczasowych 4 miesięcy pobierania zasiłku i nie muszę ich zwracać, jego decyzja zaś wynikała z oceny pani psychiatry i niemógł nicinnego zrobić.
Udałem się do pokoju w ,którym po chwili zapoznałem się z opisami badań oraz opiniami co do zdolności do pracy.
Pani Psychiatra wywiad ze mną opisała przekłamując moje odpowiedzi pisząc ,że jest znaczna poprawa w moich dolegliwościach kiedy ja mówiłem o ich pogorszeniu.Zmyśliła również fakty o ,których wogóle nie było mowy.Czytając jej opinię nie znalazłem nic co by pokrywało się z rzeczywiście odbytym badaniem. Również Pan Orzecznik popuścił wodze fantazji opisując mój stan zdrowia bez żadnego badania a podał nawet moje tętno i ciśnienie.
Wróciłem na piętro orzecznika ale pani specjalistki już nie było,zastałem w pokoju orzecznika ,któremu wygarnąłem iż wydał orzeczenie na podstawie fałszywego dokumentu i ,że sam również potwierdził nieprawdziwe informacje o moim stanie zdrowia.Znów tłumaczył się ,że to wina specjalistki a on już nic nie mógł zrobić dlatego zmyślił te badania.Następnie tenże orzecznik ZUS-owski pouczł co mam zrobić aby kontynuować chorobę z innego powodu ,podawał nawet konkretne nazwiska lekarzy ,którzy mogą to uczynić. Ponownioe to czynił podczas przypadkowego spotkania na ulicy w dniu następny.
Tłumaczenia orzecznika jeszcze bardziej podniosły mi ciśnienie i udałem się do głównego l.o. ale zastałem tylko jego zastępczynię. Szczegółowo opisałem oszustwa tych lekarzy (nazywanie ich lekarzami przychodzi mi z trudem) i poprosiłem o ponowne badanie uznając je jako wadliwe.Pani zastępcaa olała mnie twierdząc iż nie może nic zrobić ,że tylko sąd może to zmienić i w ciągu 2 tygodni otrzymam oficjalną decyzję ,którą zaskarżając będę mógł wnieść odwołanie.
Podobnego zdania był dyrektor oddziału z ,którym rozmawiałem w dniu następnym i podobnie stwierdził iż ani on ani główny lek. o. nie mogą nic zrobić bo tak stanowią przepisy .
Odparłem ,że złożę zawiadomienie do prokuratury,tenże odparł iż jeśli udowodnię ich winę to wyrzuci lek.orzecznika za udzielanie porad w obejściu niekorzystnej decyzji.O konsultantce nie wspomniał jak również nie odniusł się słowem co do fałszowaniadokumentacji ZUS-owskiej tak jakby była to norma
Po rozmowie z dyrektorem odziału udałem się do adwokata ,który reklamuję się w internecie jako specjalista od spraw ZUS-owskich. Zapłaciłem za poradę i szczegółowo opisałem jak wyglądało badanie oraz co odnotowali w dokumentacji nieuczciwi lekarze i poprosiłem o radę co do celowości powiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników ZUS i specjalistki. Nadmienię iż wszystkie rozmowy ,które opisałem zostały nagrane na dwóch niezależnych urządzeniach wysokiej klasy ,czyli udowodnienie z mojej strony jak wyglądały badania są wiarygodne. Adwokat odradził mi złożenie zawiadomienia do prokuratury tłumacząc iż tylko duże nagłośnienie w całym kraju mogło by zmusić tę instytucję do działań a wynik jest niepewny.Zapytany za jaką kwotę mógłby poprowadzić tę sprawę odparł ,że niema takiej kwoty ponieważ  sąd i prokuratura to jego miejsce pracy a żeby wygrć to popsu mógły nawet zostaćłby sobie stosunki i z pokuratorami i sędziami a pieniądze z tego żadne a nawet mógłby zostać wykluczony towarzysko przez własnych kolegów za to iż występuje przeciwko elicie miasta dla zwykłego najemnego pracownika.Dodał również ,że jest wysoko prawdopodobne iż występując przeciwko lekarzom będę miał duże kłopoty w otrzymaniu pomocy lekarskiej w zadowalającymstandardzie.
Z jednej strony bardzo pragnę utrzeć nos specjalistce ,orzecznikowi ,gł.orzecznikowi i dyrektorowi za fałszowanie dokumentacji i tolerowanie takich praktyk,ale nie wiem czy i jaką karą mógłby zasądzić Sąd. Czy jest możliwym aby otrzymali zakaz pracy w ZUSIe i na jak długao.Bo perspektywa zapewne wieloletniego użerania się z sądami oraz niepewność w otrzymaniu pomocy lekarskiej przez moją rodzinę to koszt ,które będę mósiał ponieść.A co zyska społeczeństwo ,czy uwolni się od nieuczciwychludzi,którzy oszukują najbiedniejszych,czy ukaranie ich przestrzeże innych orzeczników ?
Ja zbyt emocjonalnie podchodzę do tej sytuacji i nie mogę racjonalnie spojrzeć na to postępowanie a mam rodzinę. Może ktoś zna kogoś co był w podobnej sytuacji i jak to się zakończyło.Przepraszam za rozwlekłość i serdecznie wszyskich pozdrawiam.Marek