www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 50) (1345896 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 12:28

> Z założenia każda religia ma uszlachetniać człowieka, uwrażliwiać na cierpienie bliźniego, zło dobrem zwyciężać, a nawet miłować nieprzyjaciół i ..... przebaczać.



I pewnie tak było, dopóki religie się nie zaczęły instytucjonalizować. Z tą chwila się kończą ideały i zaczyna materia oraz rząd nad duszami. Taki wygodny na co dzień układ, że brnie się dalej, aż potęga jest jak purpura i złoto. Gdy złota było mało, to się wymyślało podboje w imię religii. Napuszczanie ideologiczne jednych na drugich, żeby się tylko owieczki nie pogubiły i nie przeszły do kogo innego.
I się zapodziały ideały...do dziś zostało liczenie kasy, limuzyny, itp. Kasa i biznes.
A maluczki wierny jest już tylko maluczkim wiernym.
Fakt. Coraz więcej ludzi dostrzega fakty, ale w skali Ziemi to nadal mały procent. I chyba się tego zmienić nie da jeszcze przez setki lat. Bo każda zmiana musi wnieść coś nowego. W tym wypadku etykę jako taką, a tu marneeee szanssseeee....Piętno wieków, strachu przed karą boską, przed piekłem o jejku, jejku..to bardzo skutecznie działało i działa nadal...Religie potęgą są, a potęgi to maluczki się boi...
Tymczasem tak w ogóle? Materia...materia...materia... Duch siedzi w niej po uszy i mu wygodnie.:-)
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-03-26 17:33
Witam serdecznie,
Właśnie dla tego tak często wplatam w Moje wypowiedzi pisane ( zresztą jak i w rozmowach fizycznych w realu ),: „Mój, Moje, w Moim odczuciu, w Moim mniemaniu, Moim zdaniem”, by każdy kto raczy czytać Moje wypowiedzi, czy słucha Mych słów wiedział, iż to Moje zdanie w danym temacie, to Moje przemyślenia, to Moje poglądy.
Nigdy w żadnym z Moich tekstów nie pisałem, iż ktokolwiek ma tak myśleć jak Ja. Nigdy! Jak również, nigdy nie pisałem, czy też nie twierdziłem, iż ktokolwiek ma tak myśleć jak Ja myślę. Właśnie tak często wspominał o inteligentnej rozmowie wymiany poglądów.
Co do zranienia uczuć, czy naruszenia „świętości”, to jestem wręcz zdumiony. W Moim odczuciu fakt, iż wyrażam Moje zdanie, bądź Moje poglądy nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek obrażaniem kogokolwiek. Właśnie dla tego przez mnóstwo lat trwały wojny, mordowano ludzi w imię „Boga”, ( przytoczę tu inkwizycję, również wywodzącą się z katolicyzmu ).
W Moim mniemaniu to jasny dowód na to, iż katolicyzm uzależnia swoich wyznawców od własnych tez. I to do tego stopnia, iż jakiekolwiek inne zdanie od ogółu katolików, lub jakiejkolwiek nacji religijnej – a już jest wrzawa, utyskiwania, oburzenie. Ciśnie Mi się na usta pytanie: czy Ja nie mam prawa do Własnego zdania? Czy Ja nie mam prawa do Własnego poglądu? A może mam tak myśleć jak „większość”, tylko dla tego bo innym to się nie podoba?
Owszem wychowany byłem w wielu bzdurnych, ustalonych przez wielu prawach nic nie mających wspólnego z wolnością Własnego zdania. I wcale nie uważam, iż musiał bym rosnąć poza wszelką cywilizacją, by mieć wolny umysł. W Moim odczuciu Wolny otwarty umysł, to myślenie bez ślepego przyjmowania gotowych tez, prawd itd. Co do „Biblii”. Nigdy nie starałem się w jakikolwiek sposób krytykować czegoś, co inni uważają za „świętość”. Każdy ma Własny pogląd na wiele aspektów, to co dla niektórych jest „świętością” – nie musi być dla Mnie. I na odwrót.
Co do „Jedności”, „Miłości”, „Boga” – myślę, że mam inne zdanie. W Moim odczuciu właśnie w narzucaniu owej „świętości” jak i wielu innych tez wiary nie ma w/w cech.
Reasumując - różnorodność zdań i poglądów, jest inteligentną rozmową w Moim mniemaniu. Powtórzę to, co w którymś poście napisałem: „Jeśli różnorodność poglądów ma być powodem do poróżnień i kłótni – to milczmy”.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-27 09:22
Witam serdecznie,
Od momentu gdy Mogłem już Sam zadawać sobie pytania, i samodzielnie szukać na nie odpowiedzi ( nie obawiając się, rodzicielskiego karcenia ), odstawałem od tzw.: „większości”. Pamiętam, jak w szkole podstawowej podczas trwania lekcji religii, byłem utrapieniem siostry zakonnej, która tę lekcję prowadziła.
Byłem niemal utrapieniem dlań, gdyż już w tedy zadawałem zbyt wiele, zbyt kłopotliwych pytań. Z każdym rokiem Mego życia odstępowałem od „większości” postępowań. Czyniłem tylko to, co uważałem za zgodne z Moim odczuciem. Gdy tylko słyszałem jako argument słowa: „ tak trzeba, inaczej nie wypada, musisz tak robić itd.”, od razu Mój umysł sprzeciwiał się.

>Ludzie nie zapomnieli, ludziom już w kolebce „zabrano i zabiera się >nadal” własny umysł.


W Moim rozumieniu tak właśnie jest. Wolny otwarty umysł nie mieści się w ramach „bezpieczeństwa” ogółu, bądź „większości”. To właśnie Wolny otwarty umysł pozwala być w pełni Sobą, pozwala przynajmniej w większości aspektów życia, żyć w harmonii z Własnym wnętrzem.

>Tylko tym można tłumaczyć, dla czego ludzi XXI wieku nie interesują się powodem, dla którego jest tyle >różnych religii i skąd tyle >wzajemnych animozji ( zbyt delikatnie powiedziane ) pomiędzy ich >wyznaniami.


W Moim odczuciu ( wiem to ze zgłębiania różnych wypowiedzi w tym temacie ), iż ludzi zgłębiających Własne Życie, Własny Umysł, Własny Rozwój – jest coraz więcej, stąd pojawiła się nazwa, „Nowa Ziemia”, „Nowi Ludzie” . In bynajmniej nie chodzi tu o religie, hierarchie jakiekolwiek. Tu chodzi o Własny Rozwój. Nowe myślenie zupełnie wyzwolone spod nakazów, zakazów, narzuceń, sztywnych prawd.
W Moim odczuciu nadal jest cała masa ludzi, którzy ze ślepą aprobatą zgadzają się na przyjmowanie „obcych” prawd, zasad, tez, li tylko dla tego, iż właśnie tak trzeba. Owa „Większość” nie zastanawia się nawet przez chwilę, iż można inaczej, lepiej, zdrowiej. Iż Samodzielne myślenie nie jest niczym negatywnym, a wręcz przeciwnie. Samodzielne myślenie, nie zanieczyszczone niczym z zewnątrz jest właśnie „Otwartym Umysłem”. Osobiście zdaję Sobie w pełni sprawę, iż nie sposób jest „uciec”, od wszystkiego co nie płynie z Mego wnętrza. Być może. Jednak uważam, iż to ode Mnie zależy czy będę to zmieniał, jak konsekwentnie będę odrzucał ślepe powielanie obcych tez.

>Dla czego w XXI wieku dochodzi do zbrodni i ludobójstwa ( inaczej >nie da się tego nazwać )na tle religijnym.


W Moim rozumieniu to właśnie jest konsekwencja, następstwo jakie niesie ze sobą sedno wszystkich religii. Same z siebie nie uczą Samodzielnego myślenia, bronią się przed „Otwartym Umysłem” – one uzależniają. Narzucanie gotowych głęboko przemyślanych tekstów do nauki, do milionowego klepania w koło ( wystarczy przestudiować każdą z cerebracji różnych religii ), by zrozumieć, iż to ciągły łańcuch powtarzanych ślepo tekstów.
W każdej z religii można wyodrębnić narzucane szablony zachowania: klęknij, usiądź, wstań, pokłon, gotowy tekst tu, gotowy tekst tam. To dla Mnie nie jest Wolne myślenie. To właśnie powód do tragedii między ludzkich. Myślę, iż dzisiejszy wizerunek religii mało w wspólnego z każdym człowiekiem, z Jego myśleniem, Jego Samodzielnym Rozwojem. Presja jest ze strony hierarchii każdej z nich, jak i ze strony zmanipulowanych przezeń wyznawców.

>Jeszcze mogę zrozumieć, że wyznawcy różnych religii walczą o strefę >wpływów ( w końcu ktoś musi >utrzymywać i finansować hierarchię ), ale jak wytłumaczyć, że naprzeciwko stają wyznawcy tej samej religii i >walczą na śmierć i życie.


W Moim odczuciu dla Mnie priorytetem jest wszystko to, co pozwala się rozwijać bez wszelakich przepychanek, targowania się, kłótni kto ma rację a kto nie. Osobiście nie uznaję żadnych hierarchii, władzy człowieka nad człowiekiem – mimo iż one istnieją. Jedni się z tym faktem zgadzają, inni aprobują, a jeszcze inni ledwie tolerują.
Zdaję Sobie z tego sprawę, iż Ja tego nie zmienię – i nawet nie próbuję. Takie zadanie nie jest Mi do niczego potrzebne. Jednak dla Mnie to jest złe, nieodpowiednie, i o tym głośno mówię. ( bez żadnych wycieczek personalnych do kogokolwiek ).

>Kto im każe wzajemnie się zabijać? Jak to się dzieje, że człowiek religijny jest zdolny do >zbrodni?
>Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Ja tak. I dlatego kiedyś sięgnąłem do genezy >religii (w liczbie mnogiej), >bo religii jest wiele.


W moim odczuciu to jest przejaw braku zrozumienia tego, czego religie nie mówią głośno, tego, czego religie jawnie nie piszą. Każdą z religii cechuje z jednej strony manipulacja i granie na najgłębszych uczuciach ludzi, a z drugiej strony ( o tym się nie mówi głośno ), a z drugiej strony władza nad ludźmi właśnie przez tę manipulację.
W Moim odczuciu ci „Wielcy Myśliciele”, którzy pojawili się w przełomie wielu wieków rozumieli „Kim” jest człowiek, Czym jest „Myśl”, czym „Umysł”. Doskonale wiedzieli na czym polega „Jedność” a do czego prowadzi „Podział”. Jednak owi hierarchowie czegokolwiek, właśnie dzielą ( w Moim rozumieniu ). Dla czego tak czynią? Myślę, że dla tego właśnie, iż taki tylko wybór daje im władzę nad resztą ludzi. Stąd wpajane szablony myślowe, by ich wyznawcy ( niemal ), za nich walczyli z każdym, który myśli inaczej. Tak czyniła Inkwizycja, która równie twierdziła, iż jest orędownikiem „Boga”, i z „Jego” imieniem mordowali, katowali, znęcali się nad ludźmi – tylko dla tego, iż poprzez odmienne myślenie, Samodzielne myślenie – byli dla nich zagrożeniem.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 12:01

> Narzucanie gotowych głęboko przemyślanych tekstów do nauki, do milionowego klepania w koło ( wystarczy przestudiować każdą z cerebracji różnych religii ), by zrozumieć, iż to ciągły łańcuch powtarzanych ślepo tekstów.


Te modlitwy (np. litanie) ewidentnie przypominają mantry.

Naukowcy chcieli zweryfikować przekonanie, że tą drogą osiąga się wyższy stan świadomości. Przeprowadzili więc badania osób podczas odmawiania mantry. W efekcie zarejestrowano zmiany elektrycznej oporności skóry, spowolnienie akcji serca i mniejsze zapotrzebowanie na tlen.

Dr M. Bloomfield opisując wyniki stwierdził, że podczas mantry umysł ulega odprężeniu, wzrasta przepływ krwi przez mięśnie, a obniża obciążenia serca.


http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110302/ERA_WODNIKA/526791663

O ezoterycznym aspekcie modlitwy nie wspomnę, można sobie poczytać samemu, można się zgadzać, można nie, wolna wola.

Jednak mimo, że mówisz o sobie, zauważ, że są tacy, którzy idą do Kościoła, a odmawianie tych samych modlitw ma dla nich sens, a także stałe rytuały mszy. Wychodzą z takiej właśnie mszy jakby odrodzeni.

> To właśnie Wolny otwarty umysł pozwala być w pełni Sobą,


Zaraz, a oni nie sa w pełni sobą? Co wiemy o wnętrzu drugiego człowieka, który ciągle powtarza to samo głosno? Myśli jego znamy?

Zygmunt, piszę w tym wątku od dawna, jestem zdecydowanie antyklerykalna, jestem przeciwko poczynaniom KK jako Instytucji, przeciwko indoktrynacji od małości, przeciwko braku nauczania w szkołach etyki i religioznawstwa. Mieszanie do polityki Kk mnie złości, czasem śmieszy, narzucanie przepisów wiary niewierzącym i ograniczanie ich przestrzeni mnie wkurza, ale....nie rozumiem, jak można ciągle o sobie mówić, że ma się otwarty umysł i że jest się w pełni sobą, a reszta to niby kto?
To, zauważ, też zaczyna wyglądać na jedynie słuszną opcję.:-))) czy mi się tylko zdaje?
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 11:27 Zmieniony 2014-03-27 11:30
To wróćmy jeszcze raz do tematu.

>Co do zranienia uczuć, czy naruszenia „świętości”, to jestem wręcz zdumiony. W Moim odczuciu fakt, iż
> wyrażam Moje zdanie, bądź Moje poglądy nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek obrażaniem kogokolwiek.


No mnie w żaden sposób nie obraziłeś. Podjęłam ten temat, bo akurat przykazania są normą ogólnie  etyczną i nie są zamachem na Twoją wolność.
Piszesz:

> Czy to jest aż tak trudne do zrozumienia, by aż pisać przykazania?


Jeśli znamy trochę historię, wiemy jak się kształtowało społeczeństwo od pitekantropusa do dzisiejszych czasów, to wiemy, że co jakiś czas pojawiały się kodeksy pisane lub nie. Dziś mamy też kodeks karny, mimo, że Ty, ja i wielu innych sami z siebie wiemy, że nam byłby niepotrzebny.
Dlatego takie twierdzenie, że za chwilę
a jakiś czas ktoś napisze: co mam jeść? Jak się ubierać? Gdzie chodzić a gdzie nie? Z kim rozmawiać a z kim nie?
jest w stosunku akurat do przykazań nieuprawnione. Jest zwykłym najazdem  tylko na przykazania.
Bo tylko je przytoczyłeś, a dlaczego nie kodeks karny??
Rozumiesz teraz, co chciałam powiedzieć?

> Ja nie chciał bym takiego życia, gdzie stale Mi się dyktuje, co Mam czynić.


A tak naprawdę jak jest? Ciągle nam się od wieków ktoś coś dyktuje i bynajmniej nie w sprawach religijnych. Przepisy, kodeksy, zwyczaje, nawet moda, bo nie wyjdziesz na ulicę w worku, jako tzw. wolny człowiek, nie pojedzie hulajnogą do pracy dyrektor, choć może by miał ochotę.
Czy chcemy, czy nie społeczeństwo nas i samo siebie ogranicza w każdej epoce w większym lub w mniejszym stopniu w różnych dziedzinach. A jesteś chcesz, czy nie częścią współczesnego społeczeństwa.
Tak więc Twoje poczucie absolutnej wolności wobec jakiej się deklarujesz, i jaką sobie przypisujesz, jest iluzoryczne.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-27 12:49
Witam ponownie,

>No mnie w żaden sposób nie obraziłeś. Podjęłam ten temat, bo akurat przykazania są normą >ogólnie  etyczną i nie są zamachem na Twoją wolność.


I właśnie nie podzielam tego zdania. W Moim odczuciu „przykazania” są normą etyczną dla tych, którzy ich potrzebują. Właśnie o tym pisałem w uprzednich Mych postach. Mnie nie są potrzebne „przykazania” ( mówię tu o tych wpajanych przez religię ), gdyż Ja doskonale wiem jak mam postępować. Nie twierdzę, iż owe „przykazania” nie są potrzebne innym – bo była by to z Mej strony hipokryzja. Każdy decyduje, co mu jest potrzebne a co nie. ( mówię tu wciąż o przykazaniach wpajanych poprzez religię ).

>Jeśli znamy trochę historię, wiemy jak się kształtowało społeczeństwo od pitekantropusa do >dzisiejszych czasów, to wiemy, że co jakiś czas pojawiały się kodeksy pisane lub nie. Dziś mamy >też kodeks karny, mimo, że Ty, ja i wielu innych sami z siebie wiemy, że nam byłby niepotrzebny.


Żaden kodeks, żadne przykazania, nakazy, zakazy nie są Mi potrzebne z prostej przyczyny. Doskonale wiem, że innym one wciąż będą potrzebne. Jednak Mnie nie. W Moim rozumieniu kodeks karny a przykazania religijne mało mają wspólnego. Religia a prawo karne to dwie sfery działań z diametralnie różnymi zadaniami. Zapewne żadne z nich i te i te nie były by potrzebne, gdyby ( właśnie ), każdy samodzielnie starał się traktować innych, jak traktuje siebie. Niestety tak nie ma, i to nie jest konsekwencją przekonań a wielu, wielu czynników, często niezależnych. Mam tu na myśli: środowisko, wychowanie, patologie – to wszystko wpływa na ludzi, ale tylko tych, którzy w czas nie pojmą, iż rzeczywistość indywidualną każdy kształtuje sam.

>Dlatego takie twierdzenie, że za chwilę za jakiś czas ktoś napisze: co mam jeść? Jak się ubierać? >Gdzie chodzić a gdzie nie? Z kim rozmawiać a z kim nie? Jest w stosunku akurat do przykazań >nieuprawnione. Jest zwykłym najazdem na tylko przykazania.


W Moim odczuciu nic podobnego. Moja wypowiedź w tej kwestii, nie jest w najmniejszym stopniu najazdem na cokolwiek. Z prostej przyczyny, iż one nie są Mi potrzebne, nie uznaję żadnych przykazań ( mówię tu o te religijne naturalnie ).
Natomiast to: w co Mam się ubierać, jak mówić, z kim się spotykać i miliony innych czynności – to Moje prawo do wyboru. I żadne „przykazania”, nie mogą Mnie zmusić do czegokolwiek. Nie uznaję żadnych przykazań kościelnych, religijnych, czy co tam jeszcze – bo nie uznaję żadnych religii.
To samo tyczy się mody. Zawsze decydowałem Sam co mam nosić. I nie obchodzi Mnie zdanie projektantów, czy co ludzie powiedzą. Ja cenię sobie Własny Rozwój – Własny a nie podłóg wytycznych samozwańczych hierarchów.

>Bo tylko je przytoczyłeś, a dlaczego nie kodeks karny??
>Rozumiesz teraz, co chciałam powiedzieć?


W Moim rozumowaniu „kodeks karny” w niczym nie przypomina nawet owych „przykazań religijnych”. Kodeks karny jest konsekwencją wyborów, które w jakikolwiek sposób naruszają bezpieczeństwo innych. To dla tych, którzy nie potrafią zrozumieć czym jest „Jedność, Miłość, dobro”.

>Tak więc Twoje poczucie absolutnej wolności wobec jakiej się deklarujesz, i jaką sobie >przypisujesz, jest iluzoryczne.


Nigdy nie twierdziłem, iż mam poczucie „absolutnej” wolności. Twierdziłem natomiast, iż staram się żyć jako „Wolny człowiek”. Mam Otwarty Umysł, ale Wolny, co pozwala mi samodzielnie rozważać, analizować, odbierać zewnętrzną rzeczywistość. Jednak nie w już ustalonych gotowych sztywnych szablonach – bo tak ktoś, gdzieś ustalił i tak chce – a Ja muszę czynić.
Jednak również stwierdziłem, iż zmieniam to, co Mogę zmienić. A to czego nie Mogę zmienić, akcentuję jako brak Mej aprobaty. I tyle. Staram się postępować według własnych reguł, a nie obcych.
Reasumując religie to jedno, wiara to drugie, a prawo karne to już inna para kaloszy.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 14:49
Uściślę. Od trzeciego przykazania, mają one charakter kodeksu etycznego, chcesz czy nie.
Nawet dzień święty można interpretować, jako dzień po prostu potrzebny człowiekowi do odpoczynku, dla zdrowia psychicznego również. Święcenie takiego dnia nie musi nawet oznaczać pójścia do kościoła.
Reszta to kodeks etyczny, nie pisałam, że karny.
Przykazania wytyczają morale dla pożytku społecznego.
To samo robi kodeks karny, choć nie jest dokładnie tym samym, choćby dlatego, że czasy i wymogi społeczne też są inne.

3,Pamiętaj , abyś dzień świety święcił.
4,Czcij ojca swego i matke swoją.
5,Nie zabijaj.
6,Nie cudzołóż.
7,Nie kradnij.
8,Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
9,Nie pożądaj żony bliźniego swego.
10,Ani żadnej rzeczy , która jego jest.

> Mnie nie są potrzebne „przykazania” ( mówię tu o tych wpajanych przez religię ), gdyż Ja doskonale wiem jak mam postępować.


Tego nie neguję. Pisałam tez o tym, że nie są potrzebne też i wielu, wielu innym, ale starałam się zobaczyć wszystko w szerszym kontekście społecznym, historycznym itp., a Ty ciągle swoje: "Ja, moim, mnie, wolny umysł, własny rozwój"
Ja o Rzymie, Ty o Krymie.
Może niejasno pisałam, zakładam i to, więc zostajemy przy swoim zdaniu.
Też pozdrawiam.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-27 15:56
Witam ponownie,
No cóż. Co Ja mogę rzec. To co zamierzałem przekazać, to Moje zdanie, pogląd, przemyślenia, Własne analizy. Nie zmienię zdania, co do jakichkolwiek kodeksów. Każdy z nich ma za zadanie w jakiś sposób kierować drugim człowiekiem. Jak by nie został powiedziany, czy napisany. I nie mam do tego najmniejszej wątpliwości.
W Moim odczuciu, jeśli owe tak dobrotliwe religie, faktycznie były by za ludźmi, za ich dobrem – uczyły by od dziecka co to jest Własny rozwój, co to jest mieć prawo do Własnych pytań. Umożliwiały by wzbudzanie samodzielnego myślenia. Chcę powiedzieć, iż Moim zdaniem, owe kodeksy etyczne, przykazania czy co tam jeszcze – nie były by potrzebne, gdyby uczono dzieci czym jest dobro, a czym zło. Poddawało by dzieciom pod dyskusję, jakie konsekwencje ma decyzja dobra a jakie zła.
To co obecnie uczy religia, to gotowe teksty, ( jak go zwał, tak go zwał ), gotowe zachowania, czynności. Nie będę się tu rozpisywał w szczegółach, gdyż pewnie zaraz rozpętało by się oburzenie, iż napadam na to i tamto. Nie ważne. Moim zdaniem daleko, daleko autorzy owych religii, i hierarchowie kościoła odeszli do tego, co sami wypisują w owych etycznych kodeksach.
Zawsze podkreślałem i będę podkreślał słowami: Ja, Mnie, Moim zdaniem, w Moim mniemaniu, w Moim odczuciu – gdyż to jest jak „znak drogowy” dla czytających, iż to Moje przemyślenia. Nie drugiego, trzeciego, milionowego człowieka. Każdy je ma ( mówię o myślących ). Jednak Ja to nie większość, Ja to nie inni, i mam prawo do własnych przemyśleń. Ja przedstawiając własne zdanie nie kłócę się z innymi, iż mają inne zdanie. Było by to bez sensu, było by to pozbawione mądrości jaką Sobie cenię.
Lecz na „Miłość Boską”, czy jeśli ktoś napisał: „ abyś dzień święty święcił. To dla Mnie brzmi jak nakaz, polecenie. To co? Mam tak czynić bez warunkowo? Bo co? Bo tak każe Mi jakiś tam „Ktoś” kto tak właśnie myśli? Bo osobiście uważam, iż dla Mnie każdy dzień należy traktować jak święto. Dla czego? Gdyż święcić powinno się życie.
Czcij ojca swego i matkę swoją. Czy aż potrzeba tego typu nakazu, bym rozumiał iż mam Rodziców szanować? Co i tak nie jest do końca właściwe. Bo co, jeśli owi rodzice doprowadzają do tragedii życiowej własne dzieci? Co z dziećmi nad którymi znęcają się rodzice, li tylko dla tego, iż „bawią się w rodziców”, stwarzają fałszywy wizerunek na zewnątrz ( tak czyni się w katolicyzmie – naturalnie nie generalizując ), to również mam ich ( rodziców ) czcić. Proszę to wytłumaczyć krzywdzonym dzieciom.
Następne: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij. To jak dla Mnie pachnie nie etyką, ale wytycznymi dla kogoś, kto nie rozumie czym jest dobro, czym zło, a czym konsekwencje. A być może to dowód na to, iż właśnie nie uczy się od dziecka tego, co uczyć się powinno. Z resztą punktów jest podobnie. Choć polemizował bym, co do punktu: Nie cudzołóż, Nie pożądaj żony bliźniego swego. I to nie z powodu, iż są niewłaściwe, lecz owe dwa punkty tak ( mantrycznie ) powtarzana na lekcjach religii są zaprzeczeniem owej prawdomównej „Biblii”. Bo gdy sięgnąć do początków stworzenia człowieka. To skoro nikogo nie było na ziemi, pojawił się Adam i Ewa, rozumiem mieli dzieci. Okay. „Biblia’ mówi: „idźcie i rozmnażajcie się”. To skoro nie było nikogo, to kto z kim się rozmnażał? Jak to nazwać?
Niemniej naturalnie, każdy ma prawo do swego poglądu. Tylko tak się zastanawiam. Dla czego większość katolików burzy się, gdy inni mają inne zdanie? Czego tak naprawdę się boją słysząc odmienne poglądy? Myślę, iż jest to dla tego, że coraz więcej ludzi zaczyna rozumować, czym są owe dobrotliwe religie, czym kierują się ich hierarchowie – tylko nie liczni potrafią powiedzieć głośno to, co wielu myśli.
W Moim odczuciu skoro są tacy, co widzą w naukach krzewionych przez religie korzyści dla siebie – mają do tego prawo. Jednak nie mają prawa narzucać drugiemu, własnych zachowań. Mnie nie przeszkadza i nie przeszkadzało czy ktoś chodzi do kościoła, czy też nie – to każdego osobista sprawa. Jednak zastrzegam sobie prawo do własnej drogi, i nikogo doń nie namawiam. Dla czego? Gdyż nie Mam w tym żadnego interesu. Mój rozwój to nie rozwój wszystkich. Jeśli piszę Ja, to chodzi o Mnie. Czy to coś złego? Każdy jest we własnym punkcie rozwoju, i idzie własną drogą.
Myślę, że bardziej się tego wytłumaczyć nie da.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 16:34 Zmieniony 2014-03-27 16:39
Ameryki nie odkrywasz, w kilku  miejscach masz rację ale Ja sądzę,oczywiście  w Moim Mniemaniu i zgodnie z Moim Rozwojem Osobistym, co podpowiada mi Mój Wolny Umysł, i w Moim oczywiście Odczuciu jesteś egocentrykiem, zapatrzonym w siebie i poza sobą i swoim wolnym umysłem i mniemaniem niczego ogólniejszego nie dostrzegasz.
To oczywiście MOje zdanie, Moje Mniemanie i Mój Rozwój Osobisty.:-)))
Bardziej się tego wytłumaczyć nie da faktycznie. I nie mam w tym interesu, to tylko Moje zdanie, Moje Odczucie.  Amen:) :-)))))))
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-27 17:14
O to właśnie kodeks etyczny w rozumieniu katolików. Brawo. w-zetka WaldusNieKiepski idealnie się zgadzacie. To jest właśnie przykład na to, iż Ja miałem rację. Bawcie się dobrze w imię etyki.
Po odpowiedź odsyłam do kodeksu.
Pozdrawiam
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 18:05 Zmieniony 2014-03-27 18:09
Egocentryk to nie obelga, więc o cóż chodzi? A na jakiej podstawie pisząc do mnie wymieniasz katolików? Oni tu milczą akurat.:-))))) Jestem wierząca po swojemu, jak Ty po swojemu  i nie jestem obecnie związana z żadną religią.
To oczywiście Moje zdanie i Moje Mniemanie, tym razem bez odrobiny satyry.:-)
Krytykujesz innych, a spodziewałeś się peanów na swoją cześć? Każdy, kto pisze na forum narażony jest na krytykę, trzeba umieć to znieść, jesli nie jest to oczywiście wulgarne, jak onegdaj posty.....no czyjeś tam... Ale to pewnie wiesz, czytałeś.
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-27 16:45
serdecznie witam.
A moim zdaniem zielony to kolor zycia. Uważam ze jest najważniejszy na świecie. 
Gdyby nie ten zielony kolor to w moim odczuciu nie istnialo by życie na ziemi.
Jest to moje przekonanie , że dzieki temu zielonemu kolorowi żyjemy.Dlaczego?
Bo moim zdaniem wszystko co najcenniejsze jest zielone.
Oczywiście nie musicie tak myśleć jak ja. A na jakiej podstawie tak myślę. 
Osobiście patrzac na ten nasz piekny świat,  przeważa kolor życia. 
Kolor ten zapewnia nam świeze powietrze. Oczywiście to moje osobiste obserwacjie,
ale ja myślę że jest on najcennieszy.
oczywiście sa inne kolory ale one nie mają żadnego znaczenia dla życia na naszej planeci
. Uważam i to moje osobiste uważanie że kolor zielony jest boski.
Ale to jest moje odczucie.
I osobiscie uważam że pozostała paleta barw jest zbędna.
Takie jest moje odczucie , że nie ma nic piękniejszego niż zielony kolor życia.
Jeśli nawet nieuważnie bedziemy się przyglądali otoczeniu, co oczywiście każdy może uczynić. Nie chcę was zmuszać do oglądania otoczenia izastanawiania się nad nim.
Bo moim zdaniem to jest tak oczywista prawda o boskości zielonego,
że w moim odczuciu nic innego się nie liczy poza boskością koloru życia.
Dlatego kolor zielony w moim przekonaniu jest najbardziej istotny.
Wszystkich zielono pozdrawiam.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-27 17:14
O to właśnie kodeks etyczny w rozumieniu katolików. Brawo. w-zetka WaldusNieKiepski idealnie się zgadzacie. To jest właśnie przykład na to, iż Ja miałem rację. Bawcie się dobrze w imię etyki.
Po odpowiedź odsyłam do kodeksu.
Pozdrawiam
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-27 20:23

> To jest właśnie przykład na to, iż Ja miałem rację. Bawcie się dobrze w imię etyki.Po odpowiedź odsyłam do kodeksu.Pozdrawiam


Zygmuncie czy myślisz o SWOIM kodeksie?
Czyżby  moje umiłowanie zielonego rozbiło Twoje miłowanie w puch
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-03-27 17:41
Brawo Waldus, brawo W-zetka. Oczywiscie Moim zdaniem i w Moim odczucii;-)
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-27 20:17

> Oczywiscie Moim zdaniem i w Moim odczucii;-)


Rogal
Muszę przyznac że Twoje odczucie mnie zaskoczylo
Nadrzędny Autor rogal160 Dodany 2014-03-27 20:33
Alez Waldusiu. Nie "mnie", lecz "Mnie";-)
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-27 18:59
Walduś, zapomniałeś dodać, że dolary też są koloru zielonego. :-)))))
Pozdrawiam również zielono.
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-27 20:14
:-) nic nie przebije zielonego w moim mniemaniu a twoja oczywistość to potwierdza
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-03-27 20:18
Pewnie dlatego w swoim poście mówi o " oczywista prawda o boskości zielonego". ))))))))))))))
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-27 20:09

> Pewnie dlatego w swoim poście mówi o " oczywista prawda o boskości zielonego". ))))))))))))))


;-) Lidian w moim mniemaniu i tylko moim ta oczywistość jest oczywista
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-03-27 20:13
A co z Twoim odczuciem?;-)
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-03-27 20:41 Zmieniony 2014-03-27 20:44
Z pewnych źródeł wiem,że Waldek gra w zielone z Zygmuntem.:-)))))))
Trochę mi Zygmunta żal, bo mu się za te mniemania zebrało, ale mam nadzieję, że jakoś się pozbiera.:-)
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-03-28 12:48
Nie zgodził bym się z kolegą Waldemarem, co do ważności koloru zielonego .
Kolor ten jest początkiem czegoś, ale do końca nie wiadomo czego . Niemowlak nie może być doskonałością- chyba, że dla rodziców . Zielony, po za tym może3 wskazywać, że coś się psuje, że minęła data ważności .Wszystko zielone:zielone buty i kot, zielony rosół i kotlet czy Bitwa pod Grunwaldem . Zielony zawęża pole widzenia - niektórym . I liczą tylko zielone . Paleta kolorów jest pełnią i pozwala nam na marzenia, na życie bez granic, ale znający swoje granice . Pozdrawiam :-).
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-28 13:41
No coż nie mogę koledze amalianowi niczego, kazać , przekazałem tylko Moje odczucie . I jeśli kolega nie widzi wyższości zielonego nad złotym , to ja w moim odczuciu muszę się z tym zgodzić ale oczywistość koloru życia nie pozwala mi milczeć. Muszę stanąć w w obronie zielonego. Oczywiście to tylko Moje zdanie ale nawet dzieci wiedzą ze liście zielone są wtedy zdrowe gdy są zielone. To jest okrutnie niesprawiedliwe że złota żołtość liści to oznaka zdrowia,  Nie wspomnę tu o purpurze i jej odcieniach.
Niewiara w zielone tragicznie skończyła się dla braci otulających się bielą z czarnym znaczkiem w kształcie krzyża. Wezwanie na ubitą  ziemię skończyło się cieżką czkawką po ktorej odbily im się wszystkie zamki.
W moim odczuciu złoto choć się niekiedy świeci nie jest zdrowe, boska jest tylko zieleń ale to Moje własne odczucie.

A złoty kolor karety ktorą kolega amalian po długim oczekiwaniu otrzymał,  jest złudny i dla własnego bezpieczeństwa powinieneś amalianie
zaopatrzyć się w zielony pled . Bo gdy te złudne złote promyki przykryją bure chmury, wtedy tylko zielone ochroni kolegę przed
szaleństwem bieli.
Z zieloną troską pozdrawiam
Nadrzędny Autor amalian Dodany 2014-03-28 14:16
Ja, jednak jestem za paletą ...I mimo, że czerwony spada daje nam możliwość na przypatrzenie sięm mu z bliska . Przez lata był nam narzucanym, przez co nie zawsze lubianym . Teraz waha się z tendencjami do ślizgu . Nie wiem czy ślizganie to wyjdzie mu na zdrowie, ale nie wyobrażam sobie palety kolorów bez czerwonego ...ale tylko koloru . Pozdrawiam zielony z przejedzenia i rozgorączkowany paletą ;-)) . Pozdrawiam :P).
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-28 09:02
Witam,
Wreszcie mogłem zapoznać się z tym, co nowego w postach. No cóż, nie będę komentował tych ostatnich – było by to bez sensu. Bawi Mnie, iż pod pozorem żartów autorzy ostatnich wpisów, zamieścili uszczypliwe uwagi pod Moim adresem, wytykając Mi Własny styl pisania. Najłatwiej wyszydzić, wyśmiać, zabawić się Moim kosztem – prawda? Jakie to dorosłe, jakie odpowiedzialne.
Czy pozbieram się po tym co przeczytałem? Mógłbym nie odpowiadać na to pytanie, ale odpowiem. Staram się być ponad to. Wciąż uczę się nie oceniać, nie osądzać – choć po takich wpisach jest to niezmiernie trudne. Obserwowałem dziesiątki razy, jak w szkole podstawowej, zawodowej, czy średniej – zawsze istniała grupa starająca się bawić czyimś kosztem ( ot tak dla szpanu ). Jak to młodzi ludzi mówili „dla radochy”. Jednak widziałem też twarze tych wyśmianych. I nie chcieli byście widzieć ich spojrzenia.
Często utarło się stwierdzenie, iż w dzieci są bardzo okrutne wobec innych dzieci. Potrafią bardzo boleśnie wytknąć rówieśnikowi gorsze ubrania, niemodne rzeczy, brak pieniędzy – jak i inne odmienności. I to często dla „szpanu”, „poklasku”. Jednak po tym co tu czytam, sądzę, iż postępowanie tych dzieci są lustrzanym odbiciem dorosłych. Tu mam tego namiastkę. Często stawałem w obronie takich dzieci, przeciwstawiając się takim zachowaniom.
W dorosłym życiu miast stawać w obronie tych wyśmiewanych, wyszydzanych, przez tych wspaniale „poukładanych, inteligentnych, mądrych” – staram się im tłumaczyć, iż wszelka rozmowa z ludźmi posuwającymi się do takich zachowań – nic nie da. Tłumaczę, by szli własną drogą z podniesioną głową. Gdyż tam, gdzie nie ma mądrej rozmowy, gdzie kończy się temat – zaczyna się chamstwo w różnych postaciach. Najgorsze jest to, umiejętnie otulone w żart.
No pośmiejcie się teraz Sami do Siebie. Pewnie i tak nic z tego nie zrozumieliście. Ja idę dalej.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-03-28 12:46 Zmieniony 2014-03-28 12:50
Zygmunt, to nie tak jak to zinterpretowałeś.
Kiedy krytykowałeś wszystko jak leci w kwestii wiary, krytykowałeś w Twoim mniemaniu, było wszystko w porządku. Kiedy się zniecierpliwiłam i miałam inne zdanie, nawet ani trochę nie próbowałeś mnie zrozumieć,  a może nawet tylko mojego punktu widzenia. Byłeś zapatrzony w siebie i w Twoje zdanie. No to zebrało Ci się na mały prysznic i tylko tyle. Nic do Ciebie nie mam osobistego. Twój styl pisania był jednak dla mnie dość drażniący przez to ciągłe podkreślanie przez Ciebie własnej osoby. Jakbyś właśnie Ty jeden miał takie cechy, jakie sobie przypisywałeś.Tak to wyglądało w moich oczach.

> Pewnie i tak nic z tego nie zrozumieliście


To jest przykład skromności i mądrości, czy dumy z siebie, by nie powiedzieć pychy? Reszta poza Tobą, owi "wy" to cymbały, tak?

Szkoda, bo tak daleko od siebie nie stoimy w poglądach. Tylko ja jednak nie wytykam błędów w wierze innym w taki sposób, że przeciwstawiam wszystkim siebie. To brzmiało jakbyś mówił z piedestału, naprawdę, uwierz mi i się nie złość jak dziecko w piaskownicy.
Nigdzie nie chodź, bo Ziemia jest co prawda okrągła, ale wielka, szkoda wysiłku.;-)))))))
Pozdrawiam.
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-03-28 12:53

>Kiedy krytykowałeś wszystko jak leci w kwestii wiary, krytykowałeś w Twoim mniemaniu, było wszystko w porządku.<


Pewnie koń krnąbrny i trudny do okiełznania . Przez co więcej uwagi poświęca sobie . Zyga kojarzy mi się z Zorrem ;-) . Pewnie opaska mu sjechała na oczy przez co błądzi ;-) . Pozdrawiam :-).
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-03-28 13:10
:-))) a może zOOrro zapomnial wyciąć w opasce otwory na oczy;)?
Nadrzędny Autor amalian Dodany 2014-03-28 14:22
>Najłatwiej wyszydzić, wyśmiać, zabawić się Moim kosztem – prawda? Jakie to dorosłe, jakie odpowiedzialne.<

Zyga, popraw opaskę, bo znowu oczy masz z tyłu głowy . Jak kpię, to z siebie również ;-) . A co się zaś ma dzieci to jedne co mi przychodzą, teraz na uwagę to te w sejmie . Nie do końca jestem przekonany do ich użycia :-( . Pozdrawiam :-).
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-28 13:31
http://biblia.wiara.pl/kalendarz/67b56.Refleksja-na-dzis/2014-03-28
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-03-28 16:25 Zmieniony 2014-03-28 16:48
My tu  gadu, gadu o pięknie serca, woli i umysłu, a pani posłanka Pawłowicz szykuje się na krucjatę. :-)
Byłoby to śmieszne, ale tym razem poważnie obawiam się, że dojdzie do ekscesów. Podburzanie nigdy nie prowadzi do dobrego.
"W sobotę na Rynku Starego Miasta rozegra się krwawa scena egzekucji XVIII-wiecznego ateisty Kazimierza Łyszczyńskiego. W roli głównej - prof. Jan Hartman, filozof i etyk, działacz Twojego Ruchu. Czeka go spotkanie z fałszywym katem, ale też całkiem prawdziwą "grupą zorganizowanych katolików", których do walki z widowiskiem zagrzewa posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
http://wyborcza.pl/1,75248,15685956,Sporo_emocji_wokol_Dni_Ateizmu___Bluzniercza_inicjatywa_.html

Dostało się też HannieGW:)

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości atakuje też Hannę Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, za to, że Marsz Ateistów przejdzie... tą samą drogą co procesje Bożego Ciała. "Jeśli pani prezydent pozwala na przemarsz takiej agresywnej, obrażającej wierzących i bluźnierczej manifestacji przez teren, którym zwykle idą procesje Bożego Ciała i patriotyczno-narodowe manifestacje, to jest to moim zdaniem prowokowanie spięć i sporów na ulicy. To jak zwykle nieodpowiedzialna polityka PO, lepiej rozumiejąca antypolskie środowiska".
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,15539890,Kuriozalna_tyrada_Pawlowicz__Popierasz__Dni_Ateizmu__.html

Popierasz Dni Ateizmu, to na Białoruś, wymyśliła pani poseł. To za popieranie, a za uczestniczenie co?
28 - 30 III 2014 lepiej w Warszawie siedzieć w domu? :-)
Nadrzędny Autor Nachbar Dodany 2014-03-28 20:16 Zmieniony 2014-03-28 20:19

>"Szanowanie chrześcijańskiego dorobku i tradycji polskiego Narodu jest obowiązkiem każdego Polaka, również ateisty, ale także np. muzułmanina i wyznawców wszystkich innych religii" - uważa posłanka Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz. Na stronie Fronda.pl parlamentarzystka wysyła zwolenników "Dni Ateizmu" na Białoruś i do Rosji.


Jak mnie uczono w szkole, Polska istniała już wcześniej, nim wprowadzono tu religię katolicką. O metodach je wprowadzenia już nie wspomnę, bo po wiekach panowania nowej wiary, rzadko komu przychodzi do głowy zgłębiać ten temat. Pojęcie tradycji stało się tak oczywiste, że nie podlega żadnej dyskusji.
Co do chrześcijańskiego dorobku, a właściwie katolickiego, to faktycznie Krk ma się czym pochwalić.
Egzekucja Kazimierza Łyszczyńskiego to jedynie przykład na metody, jakie stosował Krk, aby umocnić wiarę. Ten fakt tym bardziej powinien być znany, bo stało się to tu w Polsce, w Warszawie.
Giordano Bruno to również "dorobek" Krk. Spalony na stosie 17 lutego 1600 roku tylko dlatego, że głosi tezy uznane przez Krk za bluźniercze. Między innymi o ruchu Ziemi.  Następny dobrze znany wszystkim "dorobek", to Galileusz. Również podpadł Krk, bo głosił poglądy niewygodne dla Krk. 
Mówiąc o "dorobku" nie można zapomnieć o Inkwizycji. To dopiero "dorobek" liczony w tysiącach ofiar. Tą metodą umacniano pozycję Krk również pod względem bogactwa, ponieważ majątki ofiar były konfiskowane.
Co jeszcze mogę dodać? Może to:
Powstanie Słowian połabskich

>Przez całe wczesne średniowiecze plemiona Słowian połabskich opierały się przymusowej chrystianizacji z zachodu. W 937 roku Otton I Wielki na południowo-wschodnich rubieżach Saksonii utworzył Marchię Wschodnią[3]. Obejmowała ona terytorium od gór Harz po rzeki Soławę i Muldę. Jej celem był podbój graniczących z nią ziem słowiańskich leżących na wschodzie. Przegrana antysaksońskiej koalicji składającej się z Obodrzytów, Czrezpierzan oraz Redarów w bitwie nad Reknicą[4], która odbyła się 16 października 955 roku nie przyniosła ze sobą całkowitego podporządkowania Słowian władcom saskim z dynastii Ludolfingów – Henrykowi I Ptasznikowi oraz jego synowi Ottonowi I zwanemu Wielkim[5]. Udało im się jednak ustanowić na ziemiach Słowian zaczątki władzy politycznej oraz kościelnej tworząc m.in. z fundacji Ottona w 948 arcybiskupstwo magdeburskie, którego celem było stałe wcielenie słowiańskich obszarów w sferę wpływów Kościoła katolickiego oraz w granice Świętego Cesarstwa Rzymskiego.


Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-28 16:47
Witam serdecznie,
Do  w-zetka
Widzę, że muszę sprostować jedną sprawę.

>Kiedy krytykowałeś wszystko jak leci w kwestii wiary, krytykowałeś w Twoim mniemaniu, było >wszystko w porządku.


Tu właśnie brzmi sedno sprawy. Nie krytykowałem. Dla tego tak właśnie podkreślam często, iż to Moje zdanie, Mój pogląd. Wspominałem, iż rozmowa to wymiana poglądów, ale nie krytyka. Nigdy nie twierdziłem, iż kto inny czyni źle uważając inaczej w jakimkolwiek temacie. Inny chce wierzyć w sobie odpowiedni sposób – proszę bardzo. Mnie nic do tego. Ja wyrażałem własny pogląd w danej sprawie, i tak trzeba było to rozumieć. Nic mniej nic więcej.

>Kiedy się zniecierpliwiłam i miałam inne zdanie, nawet ani trochę nie próbowałeś mnie zrozumieć, >a może nawet tylko mojego punktu widzenia.


Nic podobnego. Myślę, iż twoje zniecierpliwienie wyniknęło z nieodpowiedniego odebrania Mego postu. Wystarczyło odebrać Mój punkt widzenia, jako Mój punkt widzenia, i nic poza tym. To nie była krytyka, tylko Mój pogląd w konkretnej sprawie. Nie sądzę, by każde inne zdanie jest krytyką. Sądziłem, że to wyjaśniłem dość wyraźnie.
Co do zrozumienia. Moje zrozumienie względem Twego poglądu było takie samo, jak winno być Twoje względem Mego postu. Przyjąłem Twoje zdanie jako Twój pogląd i tyle. I nie miałem do Ciebie żadnej pretensji, iż Ty akurat masz inne zdanie, czy pogląd od Mego. Masz do tego prawo, jak i Ja – zatem co tu rozumieć. Poznałem Twój pogląd i tak to odebrałem.

>Byłeś zapatrzony w siebie i w Twoje zdanie.


Tak! Bo gdy piszę jakikolwiek post koncentruję się na Własnym poglądzie, Własnym zdaniu. Dzieląc się Własnym zdaniem, nie mogę myśleć o zdaniach innych ludzi, gdyż Moje zdanie, to nie zdanie innych ludzi.

>No to zebrało Ci się na mały prysznic i tylko tyle.


Przykre że tak to tłumaczysz. Twoje i innych wpisy, jak i te dzisiejsze świadczą o niesamowitej uszczypliwości. To tylko wskazuje, jak inne, odmienne zdanie jest niepożądane tam, gdzie liczy się większość. Jest dobrze jak potwierdzam zdanie reszty, jednak jak tylko twierdzę co innego – to owy „prysznic”, jak to nazywasz. 

>Nic do Ciebie nie mam osobistego. Twój styl pisania był jednak dla mnie dość drażniący przez to >ciągłe podkreślanie przez Ciebie własnej osoby. Jakbyś właśnie Ty jeden miał takie cechy, jakie >sobie przypisywałeś. Tak to wyglądało w moich oczach.


I tu sama Sobie przeczysz. Z jednej strony twierdzisz, iż nie masz do Mnie nic osobistego, a jednocześnie piszesz, że Mój styl pisania był dla Ciebie drażniący. Moim zdaniem Mój styl pisania jest osobistą Moją częścią. Podkreślałem wciąż Moją Osobę, gdyż usiłowałem właśnie zabezpieczyć się przed takimi uwagami jak Twoje, iż tylko krytykuję. A tak nie jest. To nie było nigdy Moją intencją. To Moje zdanie, Mój pogląd – i to podkreślanie właśnie Mojej Osoby taki miało cel.

>Pewnie i tak nic z tego nie zrozumiecie
>To jest przykład skromności i mądrości, czy dumy z siebie, by nie powiedzieć pychy? Reszta poza >Tobą, owi „wy” to cymbały, tak?


I tu również, gdybyś dobrze zrozumiała to co chciałem przekazać, Twoja irytacja nie miała by miejsca. Moje stwierdzenie miało na celu wykazanie Moją kończącą się cierpliwość w tłumaczeniu czegoś, co Moim zdaniem było oczywiste. Nie kłóćmy się przekonując, lecz wysłuchajmy własnych poglądów, dzielmy się nimi. A co do owych „wy” – a cóż Miałem napisać, czytając to co po kolei pisaliście pod Moim adresem? Czy to są mądre wpisy mądrych kulturalnych ludzi? Nie sądzę. Czy Ja kiedykolwiek, gdziekolwiek napisałem do Ciebie, czy też do innych tu osób w ten sposób jak „wy” do Mnie? Przykre że tego nie widzisz ani Ty ani reszta, która tu daje popis… - właśnie tylko czego?

>Szkoda, bo tak daleko od siebie nie stoimy w poglądach. Tylko ja jednak nie wytykam błędów w >wierze innym w taki sposób, że przeciwstawiam wszystkim siebie.


Powiem tak. Bardzo się cieszę, iż tak daleko nie różnimy się w poglądach. Jednak pozwól Sobie wyjaśnić jedną kwestię. Moim zdaniem, fakt, iż mam odmienne zdanie w wielu kwestiach nie jest wytykaniem. W żadnym razie. Jeśli tak to odebrałaś to tym bardziej Mi przykro, gdyż właśnie mając ( jak twierdzisz ) w wielu kwestiach inne zdanie – sądziłem – że to rozumiesz. Widać się myliłem.

>To brzmiało jakbyś mówił z piedestału, naprawdę, uwierz mi i się nie złość jak dziecko w >piaskownicy.


Widzisz, to jest właśnie wielki błąd w Twoim rozumowaniu. Nigdy nie pomyślałem nawet o wywyższaniu się czymkolwiek. Cenię sobie wymianę poglądów, a nie wycieczki personalne. Cenię sobie wymianę poglądów, a nie narzucanie czy krytykowanie innych zdań innych poglądów innych rozmówców. Zaprzeczył bym Sam Sobie.
Reasumując, nie złoszczę się jak dziecko, gdyż mam już za wiele lat na głowie z siwizną białych włosów włącznie. W żadnym razie. Jednak nie dziw się Memu zniecierpliwieniu czytając takie wpisy pełne, nie ma co tu kryć, mnóstwa uszczypliwości, złośliwości – a płynących – Moim zdaniem ze zwykłego nie zrozumienia co do Moich postów. Innymi słowy, co post to indywidualny pogląd – i tak to trzeba odbierać. A styl pisania – myślę, że każdy ma własny styl pisania – ale czy to jest powód do irytacji? Nie sądzę.
Myślę, że teraz nie będzie już tego typu nieporozumień.
Pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny Autor Staruszka123 Dodany 2014-03-28 22:17
JEZU!!A TO SIE NIE SKONCZA TE ELABORATY CH...WIE CZY SAM PISZACY WIE O CZYM?W WIEKSZOSCI TE DŁUZYZNY MOZNA WYRAZIC W JEDNYM GORA DWOCH ZDANIACH.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 08:34
http://info.wiara.pl/doc/1937357.Spowiedz-to-nie-sad-potepienia

http://info.wiara.pl/doc/1937402.Papiez-rozpoczal-24-godziny-dla-Pana
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 10:03

>Ojciec Święty przyznał, że istnieje dziś wiele trudności z sakramentem spowiedzi. Wynika to z różnych przyczyn natury zarówno historycznej, jak i duchowej. "My jednak wiemy, że Pan Bóg chciał dać Kościołowi ten ogromny dar, by wierni mieli pewność, że Ojciec im przebaczył" – powiedział Franciszek.


W Modlitwie Pańskiej zwracamy się do samego Boga, więc po co nam pośrednik? Spowiedź przed księdzem i rozgrzeszenie, jakie nam udziela powoduje, że w sposób bezrefleksyjny traktujemy wiarę i nie zastanawiamy się nad naszym dalszym postępowaniem.
Zwracając się bezpośrednio do Boga i prosząc o odpuszczenie naszych win, jednocześnie powinniśmy mieć świadomość, że uprzednio my sami odpuściliśmy winy tym, którzy nam zawinili, nie czujemy do nich urazy, złości i nasze serce jest czyste. Spowiedź uszna wypacza ten sens i czyni z człowieka hipokrytę, bo zadaną pokutę uznaje za odkupienie winy, uważa za bezgrzesznego, a jednocześnie nie zmienia nic w swoim postępowaniu. To właśnie dlatego w kraju, w którym jest większość katolików istnieją podziały, ludzie są skłóceni i jest tyle nieprawości. Zatem cóż daje nam spowiedź? 
"...i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie,
ale nas zbaw ode Złego."
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 15:19

>Spowiedź przed księdzem i rozgrzeszenie, jakie nam udziela powoduje, że w sposób bezrefleksyjny traktujemy wiarę i nie zastanawiamy się nad naszym dalszym postępowaniem.<


Skąd to możesz wiedzieć? To są Twoje wymyślone teorie.

>jednocześnie powinniśmy mieć świadomość, że uprzednio my sami odpuściliśmy winy tym, którzy nam zawinili, nie czujemy do nich urazy, złości i nasze serce jest czyste.<


Bez spełnienia tego, nasza spowiedź jest nieważna, to chyba wie każdy przystępujący do spowiedzi.

>Spowiedź uszna wypacza ten sens i czyni z człowieka hipokrytę, bo zadaną pokutę uznaje za odkupienie winy, uważa za bezgrzesznego, a jednocześnie nie zmienia nic w swoim postępowaniu.<


Z czego wynika Twoja pewność w tym o czym piszesz? Podparłeś swoje zdanie jakimiś konkretnymi badaniami? Spowiedź jest tak indywidualna, tak tajemnicza, że nikt nie jest w stanie wiedzieć jaka zachodzi relacja między spowiednikiem i spowiadającym się, między Bogiem, a człowiekiem, co się dzieje w duszy ludzkiej. To, że wracamy ponownie do niektórych grzechów nie wynika z naszej nieszczerości w trakcie spowiedzi.

>To właśnie dlatego w kraju, w którym jest większość katolików istnieją podziały, ludzie są skłóceni i jest tyle nieprawości.<


Bezsens. Czy to , że "wyznawcy" innych religii są terrorystami świadczy o wszystkich wiernych?

> Zatem cóż daje nam spowiedź?  <


Idź do spowiedzi, a poznasz to uczucie. :-) Warto to przeżyć. :-)
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 19:21

>Skąd to możesz wiedzieć? To są Twoje wymyślone teorie.


Mam uszy i oczy szeroko otwarte i nie muszę nic wymyślać. Wystarczy rozejrzeć się wokół, posłuchać jakim językiem posługuje się ulica. Tysiące pijanych kierowców na drogach to, Twoim zdaniem, kto - sami ateiści? Matki i ojcowie mordujące własne dzieci, to też sami ateiści? Oszukiwanie staruszków na tzw. wnuczka, to też robią tylko ateiści? Przemoc w rodzinie i sądy zapełnione sprawami rozwodowymi, to też przez ateistów?

>Spowiedź jest tak indywidualna, tak tajemnicza, że nikt nie jest w stanie wiedzieć jaka zachodzi relacja między spowiednikiem i spowiadającym się, między Bogiem, a człowiekiem, co się dzieje w duszy ludzkiej. To, że wracamy ponownie do niektórych grzechów nie wynika z naszej nieszczerości w trakcie spowiedzi.


Już wyjaśniłem, że Modlitwa Pańska jasno wskazuje, że nie potrzebujemy pośrednika, bo zwracamy się osobiście i bezpośrednio do samego Boga. A jeżeli chodzi o to, co się dzieje w ludzkiej duszy, to właśnie fakt, że wracamy ponownie do niektórych grzechów potwierdza bezrefleksyjne traktowanie wiary. Nie potrzebne do tego badania, bo potwierdzają to w/w przykłady.

>Bezsens. Czy to , że "wyznawcy" innych religii są terrorystami świadczy o wszystkich wiernych?


O wiernych danej religii tak, bo z powodów religijnych nie można, a właściwie nie powinno zabijać się człowieka. A takie metody stosowano w przeszłości ( Kazimierz Łyszczyński i tysiące innych) i są stosowane nadal, choć mamy XXI wiek.
Czym się różnią męczennicy za wiarę od tych, których zamordowano w okrutny sposób za to, że nie wierzyli? O tych pierwszych nie zapomniano, a tych drugich traktuje się jak powietrze, jakby nigdy nie istnieli. A może są niewygodnymi faktami, które kłócą się z głoszonymi sloganami o moralności i duchowości?
Kazimierz Nycz: jutro odpowiemy ateistom

>Wierzący odpowiedzą "Marszem Świętości Życia" na "Dni Ateizmu" odbywające się w stolicy. - To będzie podkreślenie, że życie zaczyna się od poczęcia i trwa do naturalnej śmierci, że trzeba się opiekować starymi i chorymi, a nie patrzeć na nich tylko przez pryzmat ekonomii - wymieniał kard. Nycz.


Nie komentuję wypowiedzi Nycza. Polecam za to komentarze.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 19:32

>Tysiące pijanych kierowców na drogach to, Twoim zdaniem, kto - sami ateiści? Matki i ojcowie mordujące własne dzieci, to też sami ateiści? Oszukiwanie staruszków na tzw. wnuczka, to też robią tylko ateiści? Przemoc w rodzinie i sądy zapełnione sprawami rozwodowymi, to też przez ateistów?


<

NAchbar nie wierzę, taki inteligentny facet i takie słowa. Czy naprawdę sądzisz, że po takich czynach poznaje się osobę wierzącą?

>Już wyjaśniłem, że Modlitwa Pańska jasno wskazuje, że nie potrzebujemy pośrednika, bo zwracamy się osobiście i bezpośrednio do samego Boga.<


Podczas spowiedzi również zwracasz się do Boga.

Nie czytałam komentarzy.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 20:59

>Czy naprawdę sądzisz, że po takich czynach poznaje się osobę wierzącą?


Lidian, przecież ja nic takiego nie napisałem. Podałem tylko przykłady na to, że w kraju, gdzie (ponoć) 92% ogółu stanowią katolicy po drogach jeździ tysiące pijanych kierowców, rodzice mordują dzieci, okrada się staruszków, przemoc w rodzinach i masa rozwodów. Kto, Twoim zdaniem, te statystyki zapełniają sami ateiści? Nie, to w znacznej większości katolicy.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-03-29 21:02
Widocznie % jest inny. :-)
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-03-29 15:21
Bardzo długo zajęło Mi dojście do meritum owej „spowiedzi”, ( w rozumieniu katolicyzmu ). Obecnie – jej specyfika – zupełnie mi nie odpowiada. Uczę się i szukam własnego kontaktu z „Bogiem”, i Moim zdaniem nie potrzebni są do tego inni. Do żadnego kontaktu z „Bogiem” nie potrzeba Mi wytycznych.
Co do winnych i wybaczania. Staram się nie osądzać, uczę się nie osądzać. Niestety lata w religii katolickiej, gdzie wpajano, jak i wpaja nadal osądzanie innych – przykładów jest miliony – trudno jest tego się oduczyć, lecz jest to wykonalne. Niemniej Ja staram się nie patrzeć na świat wyodrębniając owych winowajców, bo dla Mnie ( w Moim pojęciu ich nie ma ). Wybrałem taką drogę, która dla Mnie mentalnie ich unicestwia – jako pojęcie. Winowajca to dla Mnie płynąca negatywna fala energii, która jest mi do niczego nie potrzebna. Zatem płynie, mija Mnie i dalej sobie płynie. Uczę się wyłapywać dobrą energię, jako falę Mi korzystnej, odpowiedniej. Zatrzymuję z niej to, co wewnętrznie jest Mi potrzebne.
Co do wybaczania. Dla Mnie jest zupełnie inaczej rozumiane. W prostej linii ( tak jak Ja to czuję ), skoro Mnie w jakiś sposób skrzywdziłeś, to Sam przed Sobą przyznaj się uczciwie iż skrzywdziłeś. Zrozum co zrobiłeś? Komu wyrządziłeś krzywdę? Przyznaj się przed osobą, którą skrzywdziłeś. Przeproś i napraw krzywdę. I to tylko ( Moim zdaniem ), w takiej kolejności pasowało by do słowa „przebaczam”. Jednak w katolicyzmie owe „przebaczenie”, sprowadzono do „spowiedzi”. Miast zwrócić się do skrzywdzonego, nakazuje się zjawić się w kościele i wyspowiadać się. Pomijam resztę szczegółów polecanym przy tym fakcie. I tyle.
Kiedyś w tv był bardzo „interesujący” ( jak to nazwać? ), cykl programowy, społeczny – pt.: bodajże „Przebacz Mi”. W skrócie organizatorzy programu doprowadzali do konfrontacji krzywdzącego ze skrzywdzonym. Krzywdzący kupił kwiatki, przeprosił, i już. Uf. Koniec krzywdy. Jakie to proste.
Czyli co? Pobiję cię, znieważę, zniesławię, okradnę, spalę Ci dom lub co gorsza – a potem: kwiatki, przepraszam i tyle? W prostej linii tak dzieje się katolicyzmie, jeśli chodzi o „spowiedź”. Mniej więcej tak się dzieje. Zmienia się tylko sceneria, słowa, rekwizyty. A potem do komunii. I już jest lekko, już sumienie czyste. A po wyjściu z kościoła dalej w życie, i to samo, to samo, to samo.
Moim zdaniem albo nie krzywdź, i podejmuj odpowiednie decyzje, a jak już skrzywdziłeś, zrozum to co zrobiłeś, przyznaj się skrzywdzonemu a nie komuś kto nie ma nic wspólnego z wyrządzoną krzywdą, napraw krzywdę, i przeproś. Moim zdaniem to bardziej wychowawcze, niż hipokryzja w zaułku kościelnej niszy.
Pozdrawiam.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 15:42

>w religii katolickiej, gdzie wpajano, jak i wpaja nadal osądzanie innych<


„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.” (Ewangelia wg św. Łukasza 6, 37

>Miast zwrócić się do skrzywdzonego, nakazuje się zjawić się w kościele i wyspowiadać się.<


Jednym z warunków jest krzywdę naprawić, a nie tylko wyspowiadać się.

>Czyli co? Pobiję cię, znieważę, zniesławię, okradnę, spalę Ci dom lub co gorsza – a potem: kwiatki, przepraszam i tyle? W prostej linii tak dzieje się katolicyzmie, jeśli chodzi o „spowiedź”. Mniej więcej tak się dzieje. Zmienia się tylko sceneria, słowa, rekwizyty.<


A zadośćuczynienie bez którego spowiedź jest nieważna?

Wiele swoich przemyśleń czerpiesz z nauki KK, a tak bardzo odżegnujesz się od niego. 
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 19:34
Odpowiadasz zapewne Zygmuntowi, ale pozwól, że coś wtrącę.

>„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.” (Ewangelia wg św. Łukasza 6, 37


Zgadzam się z tym, tylko dlaczego osądzono i skazano na okrutną śmierć Kazimierza Łyszczyńskiego. Kto im dał do tego prawo?

>Jednym z warunków jest krzywdę naprawić, a nie tylko wyspowiadać się.


Tej krzywdy naprawić się nie da.

>Wiele swoich przemyśleń czerpiesz z nauki KK, a tak bardzo odżegnujesz się od niego.


Ponieważ uważnie czytam posty Zygmunta, to raczej powiedziałbym, że nauki czerpie z Biblii. Gdyby było inaczej, to nie zwróciłby uwagi na fakt, że Krk opierając się na Biblii głosi włąsne nauki i dogmaty. Dla przykładu: zmiana Dekalogu, zapożyczone pogańskie zwyczaje i święta itp.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 19:44
Pismo święte jest ostatecznym autorytetem w sprawach wiary, to jest Boże objawienie. W KK uczy się , że są dwa źródła Bożego objawienia, Pismo Święte i żywa święta tradycja kościoła.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 21:29

>Pismo święte jest ostatecznym autorytetem w sprawach wiary, to jest Boże objawienie. W KK uczy się, że są dwa źródła Bożego objawienia, Pismo Święte i żywa święta tradycja kościoła.


Czegoś tu nie rozumiem. Skoro Biblia jest ostatecznym autorytetem w sprawach wiary, to po co nauki Krk? Czyżby w Biblii czegoś nie napisano i Krk musi to poprawiać?

> Błogosławiony, kto strzeże słów proroctwa tej księgi». 8 To właśnie ja, Jan, słyszę i widzę te rzeczy. A kiedym usłyszał i ujrzał, upadłem, by oddać pokłon przed stopami anioła, który mi je ukazał. 9 Na to rzekł do mnie:  «Bacz, byś tego nie czynił, bo jestem współsługą twoim  i braci twoich, proroków, i tych, którzy strzegą słów tej księgi. Bogu samemu złóż pokłon!» 
>"18 Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. 19 A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze."

Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-03-29 21:45
Tradycja jest to ustne przekazywanie tylko tych prawd nauki objawionej, którą apostołowie głosili , ale ich nie spisali więc tradycja obejmuje prawdy objawione i kościołowi przekazane lecz w Piśmie Świętym nie zawarte. Te prawdy ustnie przekazywane zostały z biegiem czasu spisane i zawarte są w orzeczeniach papieży oraz soborów, księgach liturgicznych, aktach świętych męczenników itd., itd......
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-03-29 22:14

>Tradycja jest to ustne przekazywanie tylko tych prawd nauki objawionej, którą apostołowie głosili , ale ich nie spisali więc tradycja obejmuje prawdy objawione i kościołowi przekazane...........


Lidian, to ja znam, ale mnie chodzi o PRAWDĘ. Jak można przekaz Biblijny zastępować orzeczeniami papieży, dogmatami, ustaleniami soborowymi itp, itd.
W Apokalipsie wyraźnie zapisano:

>>"18 Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. 19 A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze."


Czy ten zapis jest nielogiczny lub niezrozumiały?
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 50) (1345896 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill