Nie denerwuj się - pytałam z zawodowej ciekawości.
Oczywiście, że np. program Student daje pewne możliwości - ale nie podejmuję się (na podstawie posiadanych informacji) rozstrzygnąć, czy pieniądze w pierwszej kolejności (w tej chwili, w Polsce) powinny nadal być przeznaczane akurat na ten cel czy na inny.
Co bowiem np. z tego, że 90% niepełnosprawnych będzie miało wykształcenie "wyższe", skoro 89% z nich nie podejmie pracy... Ale powtarzam: nie mam danych, które po paru już ładnych latach dofinansowywania nauki na różnym poziomie powinny już być dosyć miarodajne.
A poza tym: z artykułu, na który się powołujesz, wynika - póki co - że akurat Program Student raczej są skłonni utrzymać.
Tylko znowu: czy lepiej dać ludziom kasę na to, aby mogli nazywać siebie magistrami czy też może raczej na dofinansowanie narzędzi umożliwiających/znacznie ułatwiających codzienną egzystencję = samodzielność jak np. dobre wózki aktywne, elektryczne, środki higieny, protezy, rzeczywistą rehabilitację...?
To zdecydowanie wymaga przeorientowania - i w sensie priorytetów, i w sensie struktury wydatków w perspektywie lat (czyli co za lat 5 z tego może wyniknąć).
Tzw. "turnusy rehabilitacyjne" powinny zniknąć z tych planów zupełnie - naciąganie i mamienie ludzi. Najczęściej i tak korzystają zdrowi kombinatorzy, przez co naprawdę wymagający rehabilitacji pacjenci, w tym dzieci nie mają szans stanąć na nogi.
Suma: fakt, żałośnie brzmi zapowiedź tak drastycznego okrojenia środków na tak pogrążoną w Polsce grupę społeczną (górnolotne, ale nie jest bajkowo). Ja natomiast oczekuję, że ci sami państwo (p. Hernik, posłowie), którzy tę decyzję popierają mają w kieszeni inne propozycje wykorzystania pieniędzy zaoszczędzonych na samorząd-PFRON, w celu poprawy wydolności polskich (naprawdę) niepełnosprawnych.
Moja bowiem pierwsza myśl po tej lekturze jest taka, że rząd (a baaaardzo rzadko pozwalam sobie na takie opinie):
- łata dziurę po tym, co wynegocjował "okrągły stół niepełnosprawnych" oraz rodziny protestujące w sejmie parę miesięcy temu
- łata dziurę w swojej kasie na okoliczność roku, w którym odbędą się jedne i drugie wybory.
I to drugie mnie bardzo przeraża - bo nawet ja mam gdzieś wasze billboardy z tępymi buziami kosztem zakupu/nie zakupu leków czy wózka dla niepełnosprawnego dziecka.
Na koniec: uruchomienie programu Aktywny Samorząd było żenujące od początku, bo ni to samorządowe działania i pieniądze, ni to działania PFRON na rzecz niepełnosprawnych. Ino przekładanie kasy z jednej kieszeni do drugiej tych samych spodni. Niech PFRON organizuje sam konkursy, ogarnia jest od A do Z - BO OD TEGO JEST TA CHOLERNA RZESZA JEGO URZĘDNIKÓW pracujących w marmurowych pałacach. Ale nie, sprytnie sobie wydumali, żeby przerzucić robotę do urzędników w samorządach, nie mających bladego pojęcia o co kaman.
Czy naprawdę nie można, do cholery, usiąść raz i - przy obecnej, zaczynającej się rysować możliwości stabilizacji społeczno-ekonomicznej w Europie - mieć odwagę wdrożyć systemowy program na 25 lat, łączący krzyżowo możliwości wobec kulawych ze strony poszczególnych resortów, PFRONów, NFZtów, ministerstw, ngo'sów itd....? Można. Tylko się pewnie o opłaca....