Rogal. Uznaję, że to Ty jesteś ekonomistą, nie ja. Dysonans widzę w tym, ze w moim odczuciu żyjesz teorią ekonomii, która podejrzewam jest już skostniała (jak kilka założeń z mojej branży też się już zdezaktualizowało).
Moje wypowiedzi na temat ekonomii możesz potraktować, jak wypowiedzi chłopka roztropka, ale historia dowiodła że często chłopek roztropek miewał rację (Nobla), a nie uczone, "laboratoryjne" głowy.
Rząd jest winien wzrostu cen, to moja teza.
1. Jest niestabilny politycznie, narobił sobie wrogów, idąc na skróty (konstytucja, TK, ustawy na kolanie w nocy do ciągłych poprawek, tempo z księżyca bez fachowców, itd.), cokolwiek by teraz wymyślił jest krytykowany i nie ma zaufania przedsiębiorców, inwestorów.
2. Poczucie niestabilności, praktycznie nie wiadomo, co jutro wymyślą, powoduje wzrost cen, bo jest okazja i pewnie ekonomiczne powody podwyżki, bo jakoś ją trzeba chyba w kalkulacji uzasadnić. Czy już teraz nie trzeba jak kiedyś? (Klientom w sklepie się nie tłumaczy, wiadomo).
3. Dziura w budżecie wynosi 9mld złotych. Będą cięcia, kto wie, może podatki większe, ceny juz teraz w górę, bo jak inaczej. Czyja wina? Dystrybucji kasy w budżecie, jak mawiają niektórzy. No i się nie dziwić, jak się słyszy, ze budżet MONu wzrasta, ale idzie na limuzyny - taka propaganda, czy fakt? To tylko przykład.
Czyli, podsumowując, chaos polityczny (cała siła w gwizdek walki ideologicznej z opozycją), niezbyt klarowne poczynania gospodarczo-ekonomiczne w znaczeniu chwiejne jakieś w odbiorze zainteresowanych, brak ludzi kompetentnych, przekładają się wg mnie w myślenie, co zrobić, by szybko, na zapas zarobić. No i ceny hop.
A wyższe ceny, mniejszy popyt, a z tego mniejszy budżet. Tak trudno to zrozumieć.
Nie ma w Polsce geniusza ekonomicznego, który by to wszystko ustawił, zmienił od podszewki? Potrzebna by była partia ekonomistów, a nie krzykaczy (że się nie rozwinę politycznie tutaj
)
Coś mi się wydaje, ze dodrukujemy pieniądze. Hm...każdy ekonomista się tego boi jak ognia, podobno. ale czy to nie byłoby koło zamachowe po przebudowie gospodarczo-ekonomicznej? Potem powolutku nadmiar ściągać mądrze i osiągnąć równowagę?
Co ludzie zrobią z kasą? Schowają, czy kupią towary i usługi? Kto zyska na końcu?
To napisałam ja
zwykły konsument, któremu powoli brakuje na większą swobodę w zwykłym markecie spożywczym.