Moim zdaniem należy się spodziewać jednej z dwóch sytuacji: ZUS uzna, że trwa niezdolność do pracy i przyzna oba świadczenia - tak stało się u mnie (oba świadczenia mam na stałe) - albo będzie twierdzić, że wystąpiły nowe okoliczności i oba świadczenia spróbuje w związku z tym odebrać, ujednolicając stan prawny na Twoją niekorzyść. Gdybym miała zgadywać, to - ze względu na dawny wyrok Trybunału Konstytucyjnego i obecne rozwiązania prawne dotyczące weryfikacji rent i emerytur, zgadywałabym, że utrzyma dawną decyzję.
Gdyby jednak chciał ją zmienić, to niekoniecznie na podstawie stanu zdrowia, a oceny Twojej "zatrudnialności". W ustawie zawarty jest pewien paradoks dotyczący tego, co to znaczy być "całkowicie niezdolnym do pracy":
Art. 13
1. Przy ocenie stopnia i przewidywanego okresu niezdolności do pracy oraz rokowania co do odzyskania zdolności do pracy uwzględnia się:
1) stopień naruszenia sprawności organizmu oraz możliwości przywrócenia niezbędnej sprawności w drodze leczenia i rehabilitacji;
2) możliwość wykonywania dotychczasowej pracy lub podjęcia innej pracy oraz celowość przekwalifikowania zawodowego, biorąc pod uwagę rodzaj i charakter dotychczas wykonywanej pracy, poziom wykształcenia, wiek i predyspozycje psychofizyczne.[…]
4. Zachowanie zdolności do pracy w warunkach określonych w przepisach o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych nie stanowi przeszkody do orzeczenia całkowitej niezdolności do pracy.Orzecznik ZUS może więc próbować twierdzić, że wprawdzie nie doszło do poprawy stanu zdrowia (kryterium 1.), ale poprawił się rynek pracy czy np. techniczne możliwości wykorzystywania innej pracy, np. Internet spowodował rozwój telepracy (kryterium 2.).
Jednocześnie ta sama ustawa przewiduje, że jeżeli osoba może pracować tylko na stanowisku przystosowanym do niepełnosprawności (czy to w ZPCh, czy w firmie na rynku otwartym), to nadal można wobec niej orzec „całkowitą niezdolność do pracy” (pkt. 4). Jest więc możliwe i legalne to, że ktoś może nie tylko móc wykonywać jakąś pracę, a wręcz być aktualnie zatrudnionym i mimo to mieć ważne orzeczenie o „całkowitej niezdolności do pracy” - a więc np. pobierać rentę.
Ten paradoks wynika z tego, że jednocześnie państwo uznaje dwie rzeczywistości – że dla osób niepełnosprawnych praca jest wartościowa społecznie, a podjęcie pracy bywa konieczne do jej późniejszego utrzymania (toteż nie warto zamykać do niej furtki), ale że nie chciałoby, żeby renta była dla kogoś realnie zastępstwem pracy na dłużej, bo to obciąża budżet państwa. W związku z tym przepisy stoją w rozkroku pomiędzy „w zasadzie z rentą nie wolno pracować, a nawet mieć realnych perspektyw na zatrudnienie”, a „z rentą jak najbardziej wolno pracować – liczy się to, że niepełnosprawność tę pracę utrudnia”.
Gdybym ja miała doradzać strategię obronną, to raczej opartą właśnie na tym: na twierdzeniu, że z Twoją niepełnosprawnością być może jesteś zdolny do jakiejś pracy gdyby zapis o zdolności do pracy traktować dosłownie (bo nie w każdym zawodzie teoretycznie słuch jest potrzebny), ale spodziewałbyś się ewentualnego zatrudnienia tylko "w warunkach określonych w przepisach o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych" (tj. pracodawca byłby Cię skłonny zatrudnić tylko explicite jako osobę niepełnosprawną, bo w każdych innych okolicznościach bardziej atrakcyjny jest kandydat słyszący).
Innymi słowy, że pierwotna decyzja ZUS co do Twojej „zatrudnialności” jest nadal właściwa.