Autor Iota
Dodany 2018-09-22 16:11
Nie jestem rodzicem ani krewnym osoby niepełnosprawnej intelektualnie. Zwróciłam na ten post uwagę, bo widzę, że nikt Ci publicznie nie odpowiedział.
To forum jest niezbyt popularne, ten dział jeszcze mniej, a do tego nie wszyscy zaglądający tutaj mieliby cokolwiek do powiedzenia - bo np. są rodzicami małych dzieci niepełnosprawnych ruchowo i to jest zupełnie inna para kaloszy. Więc podrzucam Ci kontakt do stowarzyszenia, które zajmuje się konkretnie osobami niepełnosprawnymi umysłowo. Może stamtąd będą umieli Cię jakoś pokierować:
https://psoni.org.pl/Jeśli chciałbyś dostać inne dane kontaktowe (bo np. PSONI w niczym nie pomoże), to przyda mi się ogólna informacja geograficzna, np. w jakim województwie mam szukać kontaktów.
Możesz też oddzielnie poszukać informacji i wsparcia w związku z tym, jaką masz rodzinę. Sugeruję ten adres jako początkowy:
http://www.niebieskalinia.pl/
Witam,trafiłam na artykuł przypadkiem,jestem w bardzo podobnej sytuacji.Otóż jestem jedną kobietą w 4 rodzeństwa ,młodszy o rok brat jest niepełnosprawny intelektualnie.Całkiem niedawno zmarli rodzice jedno po drugim w odstępie 7 mc. Zostałam ze wszystkim sama.Jeszcze przed śmiercią rodziców przez kilka lat zajmowałam się trzema chorymi osobami,bratem,mamą i ojcem którego z konieczności i niemocy umieściłam na jakiś czas w OŚRODKU PIELĘGNACYJNO -LECZNICZYM aby móc pogodzić wszystkie obowiązki.
Dodam że jestem mężatką i mamą trójki dzieci.czułam się jak w jakimś kołowrotku ogarniając to wszystko.
.U schyłku życia mamy ze względu na warunki w jakich mieszkali(codzienne palenie w piecu,brak łazieki,wc) zmuszona byłam zabrać mamę do siebie wraz z niepełnosprawnym bratem, albo zostawiać swój dom i rodzinę na całe dnie a może i noce, albo zostawić ich na pastwę losu (luty).Wybór był bardzo trudny.
Mąż zgodził się na sprowadzenie do naszego wspólnego domu mojej rodziny.Nasze życie i życie naszych dzieci stanęło na głowie,salon zamienił się salę szpitalną,do tego wszystkiego nasz syn nastolatek popadał w depresję patrząc na to wszystko,a mnie ogarniała czarna rozpacz co dalej?
Reszta rodzeństwa umyła ręce,tłumacząc się swoimi obowiązkami,swoimi rodzinami,pracą.
Po śmierci rodziców(1,5roku) brat nadal u mnie mieszka śpi w salonie,trzeba go pilnować jak dziecko,umyj zęby,umyj się ogól,wszystko naszykować,ubrania ,bieliznę.
Moja rodzina przyzwyczaiła się trochę do nowego DZIWNEGO członka w rodzinie,ja czuję jakbym miała kolejne dziecko do ogarnięcia.Brat nauczył się że w domu nie palimy,i że pewne zasady obowiązują ale za wiele nie można wymagać od chorego intelektualnie 40 latka który ma swoje nawyki.
Emocje opadły,żal do świata też.Zostałam ja i moja rodzina która dochodzi do siebie po tych przejsciach i mój NIEPEŁNOSPRAWNY BRAT.
Życie przeorganizowane totalnie,rezygnacja z pewnych rzeczy,ze swoich pasji,zainteresowań,napięty grafik.Lekko nie jest.
ALE DAJEMY RADĘ!
Głównie to ja daję bo mąż pracuje na rodzinę.Moje dzieci mają dziś 18,16 10 lat cieszę się że mogły zobaczyć jak należy postępować ze starymi rodzicami i chorymi ludżmi,że mogłam dać im taką lekcję na żywo,mam nadzieję że to zaowocuje kiedy ja już będę potrzebowała ich pomocy.
Życie dało nam lekcje: oddałam chorego po udarze ojca do OPL choć serce się krajało,przyjełam do domu matkę i brata choć wywróciłam życie mojej rodziny do góry nogami.
Każdy z nas musi dokonać wyboru ja dokonałam takich jakie uważałam za słuszne na daną okoliczność i żadnej decyzji nie żałuję.
Brat będzie u nas dopóty dopóki my będziemy zdolni sprawować opiekę na inne rozwiązania jest jeszcze czasw ostateczności.
życzę dobrych decyzji