> W debacie o aborcji tym, co różni zwolenników i przeciwników jest przekonanie zwolenników, że embrion jeszcze nie jest osobą, można go więc "usunąć" bez konsekwencji, na które nie zgodziliby się zazwyczaj w przypadku np. już urodzonego dwulatka. Mimo że argument "z cierpienia" jest ten sam dla obu przypadków.
> Mój punkt widzenia zaś jest taki, że rozważanie, czy ktoś powinien był się urodzić jest bez sensu tak samo, jak dyskusja czy ktoś powinien był ulec wypadkowi. Moim jedynym realnym wyborem jest w tej sytuacji to, czy coś robię, żeby pomóc, czy nie (bo nie mogę, bo uznaję że nie chcę lub nie muszę itd.) Tu uznałam, że robię. Ot i cała filozofia.
> Jeśli zaś do kogoś przemawia argument czysto ekonomiczny – że kogoś takiego trzeba będzie utrzymywać – to też nie na wielkich podstaw do rozróżnienia między ciążą a noworodkiem. Jest nawet gorzej, bo wtedy już nie ma sensu rozróżnienie dotyczące dorosłego, który nie był w życiu dość produktywny: jeśli się społeczeństwu nie opłaca, czemu ma żyć i dostawać wsparcie?
> . Nie ja zaczęłam temat „usuwania z urzędu”, i „bycia za życiem”,
> W Holandii akceptowana już jest między innymi tzw. „niedobrowolna eutanazja”
> Między innymi w USA i Wielkiej Brytanii można się zrzec niektórych zabiegów medycznych ratujących życie
> .....w Polsce usłyszą, że „powinni sobie zdrowe dziecko zrobić, bo z tego już nie będzie” albo, że ktoś „nie chce oceniać sensu płodzenia takich dzieci”
> Potem się ludzie oburzają, że człowiek powiedział to, co przecież myślał. Gdzie jego maniery? Ale myślisz, że ten wyborca będzie radośnie oddawał podatki na opiekę socjalną, bo „miarą wartości społeczeństwa jest jego dbałość o najsłabszych” czy też raczej będzie coraz bardziej skłonny uważać, że jego podatki nie powinny iść na "takie dzieci" (a potem i "takich dorosłych")?
> Moim skromnym zdaniem ten temat będzie 'gorący' za trzsta pięćset lat ... reklamy z pierwszych stron gazet bedą zachęcały staruszków, on-ów do wyjazdów w jedną stronę . Rządy nie bedą dawały radę z przyrostem naturalnym i bedą zachęcały do takich wakaji w jedną stronę
> Jestem przeciwniczką aborcji, ale też jestem przeciw zmuszaniu do donoszenia niechcianych ciąż z przestępstw i w obliczu zagrożenia zdrowia dla matki. Rozwiązań należy szukać na wielu frontach, również w antykoncepcji. A tu antykoncepcja nie, decyzja z własnym sumieniem nie, badania prenatalne nie, tylko jedynie słuszna wiara egzekwowana prawem. Dlaczego?
> Nie każdy jest bohaterem, ale jeśli już urodzi, to reszta niech mu pomaga. A tymczasem Instytucja, która wywiera największą presję, co potem daje z siebie? Kto pomagał w najgłośniejszych ostatnio Broniszewicach? Pan biskup jeden z drugim i trzecim, czy ludzie dobrego serca? Kontrast między nauczaniem maluczkich, a praktyką własną jest zbyt duży i wszyscy o tym wiedzą.
>Czy jest jakieś takie rozwiązanie aby zgodzili się z nim przeciwnicy i zwolennicy aborcji? <
> to czy to nie jest okrucieństwo?<
>Gdy skazujemy kogoś na życie w udręczeniu wiedząc, że urodzi się z jakimiś "brakami" to czy to nie jest okrucieństwo?<
>Okrucieństwem jest też utrudnianie antykoncepcji,<
>To też okrucieństwo? <
Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill