Hej.
Innej kategorii nie mogłam znaleźć, więc postanowiłam dać wątek tutaj.
Mam niepełnosprawnego brata - lat 29, ale umysłowo może 5. Ma 3 rodzaje padaczki, lekkie porażenie mózgowe i przy porodzie miał wylew.
Mama i babcia wychowały go w taki sposób, że miał prawie wszystko czego chciał bo każde zdenerwowanie, nawet lekkie, kończyło się atakiem padaczki i chciały tego uniknąć. We wszystkim go wyręczały - wycieranie nosa, ubieranie, krojenie kotletów, robienie posiłków i herbaty, bo tak po prostu było łatwiej. Fakt - mój brat nie ma do końca sprawnych rąk, ale takim sposobem odciążania od "obowiązków" wychowały osobę, której nic się nie chce, nic nie musi, a i tak dostanie to czego chce. Z wykonywaniem tych czynności nie jest tak, że on tego nie będzie umiał zrobić bo "trening czyni mistrza" tylko on od razu zakłada, że tego nie zrobi, bo on nie umie, bo to, bo tamto i nie ma opcji przeskoczenia. Mnie to już też zaczyna irytować bo widzę, że on jest w stanie zrobić sobie herbatę i śniadanie, wytrzeć nos, a nawet przykryć się kołdrą (co w nocy robi perfekcyjnie), ale łatwiej mu poprosić babcię, mamę, albo mnie w ostateczności.
Jak mamy i babci już nie będzie to prawdopodobnie mój brat też długo nie pożyje (chociaż jak na jego przypadek to cud, że jeszcze żyje) i opiekę nad nim będę sprawować ja i ewentualnie mój drugi brat będzie mi pomagać. Chciałabym żeby chociaż trochę stał się samodzielny i umiał sobie sam coś zrobić, ale nie wiem jak go przekonać ani jak przekonać mamę i babcię do ewentualnych radykalnych metod, bo kiedyś ich nie było i brat chodził cały dzień zasmarkany i umiał sobie wytrzeć nos.
Zwracam się głównie do rodziców, którzy byli w podobnej sytuacji i sobie poradzili z takim dzieckiem, bo mi już brakuje pomysłów (dobre słowo też nie działa, ani zachęcanie), a nawet jak próbuję coś takiego wprowadzić to babcia z mamą chcą miec spokój i same wytrą mu ten nos, przykryją go przed spaniem, zrobią herbatę.
Błagam was o jakąkolwiek pomoc, bo ja już sobie nie radzę...