www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Forumowy Hyde Park (Strona 19) (421072 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 22 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2019-11-08 13:48
Potomstwa to już mi wystarczy. Dziś od 17 do 21 "walczę" z dwójką. Po 21ym "tatusiu popać" zacznę wyć.
Nadrzędny Autor marcin pasikonik Dodany 2019-11-12 11:04
A, mówią, że od przybytku głowa nie boli... Zazdroszczę takiego bólu i jesteśmy z Tobą... Powodzenia.
Nadrzędny - Autor Kropek Dodany 2019-11-12 14:47
Ja już swoje "tatusiu popać" mam za sobą, teraz jedynie od wnuków mógłbym usłyszeć ;-) co zapewne byłoby radosne spojrzenie ;-)
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2019-11-14 12:37
Ale wiecie co jest bardzo smutne? Rozpada się mnóstwo małżeństw. Mieszkam na "młodym" osiedlu. Głównie młode małżeństwa z dziećmi. Po trzech latach już kilka rozwodów i plotki o kolejnych, a dzieciakom życie się rozpada. Rozwód, jako instytucja, jest już tematem ich dyskusji na podwórku.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2019-11-14 12:47
To jest bardzo trudny temat. Widocznie nie dorośli do tego, aby założyć rodzinę. Mają zbyt mało cierpliwości w pokonywaniu trudności zarówno życiowych jak i nie zawsze łatwego charakteru drugiej osoby. Szkoda tylko dzieci.
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2019-11-14 12:49

> a dzieciakom życie się rozpada. <


To rzeczywiście,- szczególnie dla dzieci tramatyczne doznania. Jednak taki już ten świat...... Na "upadku" jednych inni się bogacą. Myślę np. o pośrednikach nieruchomości. Bo wiadomo: Rozwód> podział majątku> sprzedaż/ kupno mieszkania...... Ech.....
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2019-11-14 14:01
A te dzieciaki 7 - 9 lat tylko chodzą i nasłuchują czy rodzice się nie kłócą. Poważnie. One panicznie boją się rozwodu rodziców. U mnie w klatce dwa się szykują. Dzieci 1,5 i 3 lata. Młodzi, atrakcyjni ludzie. Ale w obydwu przypadkach ojcom chyba nie po drodze z rolą ojca.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2019-11-15 21:53
To jest szczerze mówiąc potworne. Bo co do zasady dzieciaki powinny móc na dorosłych polegać - po to jesteśmy więksi i mądrzejsi, żeby je zabezpieczać, a nie żeby im życie paprać.

No ale żeby to tak działało to obu zainteresowanych dorosłych musiałoby w pierwszej kolejności myśleć w kategoriach obowiązków wobec młodszego pokolenia, nie o własnym krótkoterminowym szczęściu (chcę / muszę być z tą osobą... póki mi pasuje, a potem szlus).
Nadrzędny Autor rogal160 Dodany 2019-11-21 14:33
Mądrze prawisz, naiwnością jest myśleć, że kolejny partner będzie cudownie lepszy.
Nadrzędny Autor Kropek Dodany 2019-11-17 19:56 Zmieniony 2019-11-17 20:03
Nie jestem przekonany czy .......
musiałem przenieść odpowiedź od nowej linii bo tu się nie czytelnie zrobiło a temat jest chyba ważny i warty dyskusji?

a i przypomnę wpis Rogala od którego to się zaczęło.
Nadrzędny - Autor rozan Dodany 2019-11-18 10:04
Ja znam w tym temacie dwie prawdy. jedna to ta przedstawiana w tasiemcach typu "na wspólnej", gdzie rzeczywiście rozwody i tego typu sytuacje między rodzicami powodują traumatyczne przeżycia u dzieci i dochodzi do pytań w stylu
: - kiedy tatuś wróci... dlaczego się kłóciliście i czemu mama płacze...
Druga prawda:
ZNam przynajmniej dwie osoby, które mają tylko jednego rodzica (konkretnie matkę). Jedna z nich nigdy nie poznała ojca i wbrew telewizyjnym gniotom nie kwapili się do szukania info na ich temat, bo nie ma taty i tyle. Druga osoba nie lubi ojczyma, z matką normalnie się widuje w domu, gdzie wcześniej mieszkał. Przychodzi na obiady, rozmawia z nią itd. O żadnym z nich nie powiedziałbym, że którekolwiek zachowanie spowodowane jest właśnie przez to, że nie ma ojca. Z resztą, jak gdzieś słyszałem, bardzo dużo na nasze wychowanie ma wpływ otoczenie, w jakim wzrastamy.    
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2019-11-19 13:08
Rozwój uzależniony jest od wielu czynników, wśród których najważniejsze są:

- uwarunkowania genetyczne,

- wpływ środowiska,

- doświadczenie,

- wychowanie - warunkowanie i uczenie się,

- cechy osobowości.

Był czas, kiedy sprzeczano się co ma wpływ decydujący z tego wszystkiego.
Nadrzędny - Autor Kropek Dodany 2019-11-17 19:57 Zmieniony 2019-11-17 20:04

> Ale wiecie co jest bardzo smutne? Rozpada się mnóstwo małżeństw. Mieszkam na "młodym" osiedlu. Głównie młode małżeństwa z dziećmi. Po trzech latach już kilka rozwodów i plotki o kolejnych, a dzieciakom życie się rozpada. Rozwód, jako instytucja, jest już tematem ich dyskusji na podwórku.


Nie jestem przekonany czy to jest krzywda dla dzieci. Na pewno jest to jakieś przeżycie dla rodziców.
A dlaczego nie dla dzieci, bo jest coś takiego jak alimenty. I nie będą się wychowywać w atmosferze kłótni między rodzicami.
A nie jest to dobry wzorzec na przyszłość.
I daleki jestem od rozstrzygania o winie. Ale to faceci najczęściej mają zasądzane alimenty bo zazwyczaj dalsze wychowanie dzieci pozostawia się matce.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2019-11-17 20:26
Facetom niedojrzałym wydaje się, że jak dają kasę to już sprawa załatwiona. Dziecko potrzebuje obojga rodziców.

>I nie będą się wychowywać w atmosferze kłótni między rodzicami.<


Mądrzy rodzice swoje nieporozumienia załatwiają bez obecności dzieci.
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-11-18 08:59
No tak, przestaję się być żoną-mężem, ale nie przestaje się być rodzicem. Najgorszą rzeczą jest "granie uczuciami dzieci" im też rozpadł się świat i utracili poczucie bezpieczeństwa, a zadaniem  rodziców jest je odbudować. Tu potrzeba dużej mądrości.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-11-18 11:41
Owszem, ale przede wszystkim umiejętność rozstania się bez awantur. A tego nikt nie uczy. Nie uczy w ogóle dyskusji i próby rozwiązywania konfliktów. Jeśli w domu takie właśnie awantury są po obu stronach, to lepiej się rozstać. Dobro dziecka, to też cisza w domu. Czy jak dziecko codziennie widzi awanturującego się pijaka (przykład skrajny - zgoda), to czy nie poczuje ulgi, gdy się to kończy? Zadałam takie pytanie, ale znam przykładową odpowiedź. Otóż, dziecko (5lat) trzyma kurczowo ojca, gdy usłyszało od matki, że ta ojca wyrzuca z domu za pijaństwo. Nie odróżnia jeszcze człowieka pijanego od trzeźwego. Tragedia dziecka w chwili rozstania. A potem chyba spokój?
Obserwuję taką rodzinę zdalnie, bo aż z trzeciej ręki mam te opowieści. Nie umieją powstrzymać dzioba, krzyczą na siebie, podobno latają w powietrzu cha i ka, rozstają się i się godzą. Dziecko ma huśtawkę nerwów. Teraz przyszło na świat drugie. Patologia już, czy za chwilę? A wystarczyłoby się albo leczyć, albo rozstać spokojnie..jak na wojnie...sama sobie dopowiadam, bo nie wierzę w to. On cymbał jakich mało, ona podkręcana przez mamusię. Typowe?
Inny przykład. Para zakochana jak aniołki, a gdy się rozstawali bluzgi błota, pranie brudów. Dlaczego? Co im to dawało?
Każdy gdzieś tam ma takie przykłady w otoczeniu bliższym lub dalszym.

Podsumowanie. Człowiek nie jest jednak monogamiczny, jak sobie to niektórzy założyli. Z różnych przyczyn miewa dość związku.
Wobec tego cała para powinna iść w inny gwizdek:

Umiejętność dyskusji i rozwiązywania konfliktów trzeba kształtować od małego - przedmiot psychologia w szkole zamiast koszałków opałków. To by nauczyło umiejętności rozstania, albo przetrzymanie związku w spokoju i chłodzie wzajemnym dopóki dzieci nie podrosną, by zrozumieć.  A najlepiej naprawić. Niektórym ludziom się  udaje chodzić za rączkę do późnej starości.
Nie należy jednak załamywać rąk nad tym, że ludzie się rozstają, tylko szukać przyczyn w kształtowaniu osobowości i wychowaniu nowych pokoleń. I coś z tym zrobić systemowo.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2019-11-18 16:50
Jedna uwaga.

>Otóż, dziecko (5lat) trzyma kurczowo ojca, gdy usłyszało od matki, że ta ojca wyrzuca z domu za pijaństwo. Nie odróżnia jeszcze człowieka pijanego od trzeźwego.<


Dziecko z patologicznej rodziny doskonale odróżnia pijanego od trzeźwego. Mimo wszystko kocha.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-11-19 13:11
Pięciolatek???? Przecież czasem po dorosłym nie widać, że wypił. A jeśli jest awanturnik, to dziecko chyba widzi zachowanie, a samo nie łączy z wódką, chyba, że matka to wykrzyczy przy dziecku.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2019-11-19 15:57
Jak wyżej napisałam chodzi o rodzinę patologiczną. Po takich raczej widać, że wypili.
Nadrzędny - Autor Kropek Dodany 2019-11-19 13:40

> swoje nieporozumienia załatwiają bez obecności dzieci.


Zamykają je wcześniej w szafie? :-))).
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2019-11-19 15:56
Można to zrobić po cichu kiedy dzieci śpią.
Nadrzędny Autor Kropek Dodany 2019-11-20 21:10
Wtedy to już nie jest kłótnia ale dyskusja ;-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2019-11-19 17:39 Zmieniony 2019-11-19 17:52

> A dlaczego nie dla dzieci, bo jest coś takiego jak alimenty.


To zakłada, że jedyną potrzebą dziecka wobec dorosłego jest kasa (lub fizyczne przeżycie, którą ta kasa symbolizuje – bo za nią kupuje się chleb, ogrzewa dom itd).
Tymczasem w zasadzie wiadomo, że dzieci mają też np. potrzebę bezpieczeństwa psychicznego („chcę wiedzieć, że z problemami mogę przyjść do rodziców i oni się mną wtedy zaopiekują”). Rodzice to, w najlepszej wersji, dwójka dorosłych którym na dziecku zależy bardziej, niż na czymkolwiek innym na świecie i to powinno dawać dzieciom „plecy”, żeby mogły się spokojnie rozwijać, poznawać świat itd. (i nota bene stąd mogą się np. brać konflikty w rodzeństwie – bo jak jest dzieci więcej, to znaczy że każde z nich ma proporcjonalnie mniej uwagi i opieki, więc się o to na swój kilkuletni sposób może niepokoić).

Tymczasem nawet jeśli rodzice się rozstają w miarę polubownie, to i tak np. chcą żeby dziecko zaakceptowało nową rzeczywistość. Trochę na takiej samej zasadzie jak wtedy, kiedy człowiek który się czegoś boi może chcieć wymuszać pocieszenie („powiedz mi, że będzie dobrze”), rodzic może wymuszać akceptację („powiedz, że w sumie ci nie przeszkadza, że się rozstaliśmy” / „powiedz, że ci nie przeszkadza, że masz teraz czworo <<rodziców>> i ośmioro dziadków” itd).

Już to znaczy, że dziecko nie może do niego przyjść z tym problemem i rodzic tego problemu nie rozwiąże. A to jest w zasadzie wariant bardzo dobrego rozstania.

@ w-zetka

> A potem chyba spokój?


Mam wątpliwości. Ja miałam dobrą rodzinę ale znam różne inne – właśnie od strony dzieciaków, które wtedy były moimi rówieśnikami. I mam wrażenie, że zawsze jest to jednak jakaś strata. Bo w którą stronę by tego nie obracać i z której strony by na to nie patrzeć, np. alkoholizm rodzica oznacza, że nie masz normalnej, silnej rodziny w której oboje rodzice ciebie (i siebie nawzajem wspierają). Nawet cywilizowany rozwód jest jakąś stratą, bo nagle jest kwestia tego z kim kiedy mieszkasz (i że masz dwa domy, a w żadnym nie jesteś całkiem u siebie), z kim i w jakich ilościach spędza się święta, jak należy się odnosić do nowych partnerów rodziców (którzy z punktu widzenia dziecka są obcymi ludźmi ale nie wolno się do nich jak do zwykłych obcych ludzi odnosić). Jeśli wiesz, że są inni ludzie, którzy mają rodziny bez takich komplikacji, to jednak wiesz, że coś straciłeś.

Per analogiam: do niepełnosprawności można się przyzwyczaić. Można ją nawet kiedyś „wziąć w posiadanie” (taka jestem, inna nie będę i mnie moja niepełnosprawność jakoś ukształtowała), ale raczej trudno o tym mówić jako o zalecie i korzyści życiowej. Mam wrażenie, że dla dzieci rozwód to coś podobnego. Jakaś strata. Różnej wielkości, ale jednak strata (nie zaleta).
Nadrzędny - Autor Kropek Dodany 2019-11-20 21:24
Nie jest jedyną ale podstawową. Bo różnicowanie wśród dzieci zaczyna się już w przedszkolu. Przy braku środków nic nie tworzy bezpieczeństwa psychicznego. Żadne przytulanie nie zastąpi rowerka, hulajnogi czy wrotek.
Aby to zapewnić należałoby dzieci odizolować od innych. A konflikty w rodzeństwie są nieuniknione bo zależą od charakterów dzieci.
Można się rozstać polubownie nawet potem utrzymywać ze sobą kontakt. A dziecko będzie samo wiedziało do kogo zwrócić się po pomoc w razie potrzeby.
Wyobrażasz sobie Iota takie rozstanie rodziców. Potem każde zakłada nową rodzinę w której też są dzieci, I te rodziny razem spędzają święta?
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2019-11-20 22:27

> Żadne przytulanie nie zastąpi rowerka, hulajnogi czy wrotek.


Ale też żadne wrotki nie zastąpią bezpieczeństwa psychicznego. To jak ze wszystkimi potrzebami rozwojowymi – istnieją obok siebie ale oddzielnie. Człowiek niewyspany potrzebuje się wyspać, zaś człowiek autentycznie nieszanowany nie poczuje się spełniony tylko dlatego, że sobie pospał do oporu. Nie można mu też skutecznie pomóc po prostu mówiąc: „Wszyscy tobą pomiatają, ale masz jedzenie, masz gdzie spać, czyli w sumie jest gites.” Bo spełnienie potrzeb jednego rzędu nie powoduje satysfakcji na pozostałych poziomach.

Przy okazji: wydaje mi się, że alimenty z powietrza się nie biorą; jeśli płaci je rodzic, to co do zasady należałoby podejrzewać, że mógłby także te pieniądze oddać do dyspozycji rodziny (w tym dziecka), gdyby ta rodzina miała się dobrze i się nie rozeszła (z naciskiem na miała się dobrze).

> Wyobrażasz sobie Iota takie rozstanie rodziców. Potem każde zakłada nową rodzinę w której też są dzieci, I te rodziny razem spędzają święta?


Zależy co przez to rozumiesz. Po pierwsze: czy to spędzanie świąt razem jest dla wszystkich przyjemne, czy wynika z przymusu społecznego.

Wiem, z doświadczenia, że w wielu „posklejanych” rodzinach to jest trochę tak, że ludzie czas ze sobą owszem spędzają bo „wypada”, ale niekoniecznie im to sprawia przyjemność. W tym sensie takich rodzin trochę już w Polsce jest. Kilka – z różnych pokoleń – znam jakoś osobiście. I na zdjęciach nawet nieźle wychodzą, ale jak się ich dopyta, to już tak ślicznie nie wygląda.

Ale uprośćmy sobie – czy są rodziny, w których wszyscy w nowej relacji się tak autentycznie lubią, że ze sobą te święta autentycznie spędzać chcą? Tak – nie znam żadnej osobiście, ale z pewnością są.

Natomiast tak jak istnienie himalaistów czy kosmonautów nie dowodzi, że przeciętnie się himalaistą lub kosmonautą jest, tak też nie sądzę, żeby kiedykolwiek (niezależnie np. od postulowanych przez w-zetkę zajęć z psychologii w szkole) rozwodzenie się rodziców i wchodzenie w nowe związki w sposób bezproblemowy było normalne.
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2019-11-21 14:41
Moment, żeby było jasne. W przypadkach skrajnych, alkohol, przemoc itd. jestem za rozwodem. Jednak z tego co obserwuje w moim środowisku najczęstszym powodem jest po prostu nowa pani/nowy pan. Nie wiem co by musiało się dziać w moim domu żebym odszedł i de facto mocno ograniczył sobie kontakty z dzieckiem. To byłaby wielka krzywda dla nich. Jak część z Was wie mam drugą żonę (z pierwszą dzieci brak) i co jakiś czas mam koszmar, że chce od niej odejść, ale szkoda mi dzieci które z nią w tym śnie mam. Nie wiem jak inni żyją. Ja z żoną praktycznie się nie kłócę. "Biorąc" ją sobie byłem świadomy jej wad, po ślubie nie pojawiły się nowe, trudno abym teraz miał pretensje w tych obszarach w których jej niedoskonałości znałem.
Nadrzędny Autor Kropek Dodany 2019-11-21 21:21

>....  "Biorąc" ją sobie byłem świadomy jej wad,.......


No dobrze ale gdyby te wady zaczęły rosnąć i się "rozmnażać" ? System jest tak skonstruowany ,że dzieci są "rozdzielane" (gdy jest ich np dwójka) albo zostają z jednym rodzicem najczęściej z matką. O tym musiałby rozstrzygać sąd i wtedy to jest trauma dla wszystkich.
Nadrzędny Autor Kropek Dodany 2019-11-21 21:14

> To jak ze wszystkimi potrzebami rozwojowymi – istnieją obok siebie ale oddzielnie.


Masz rację, wrotki nie zastąpią ale powinny być by nie powodować wykluczenia społecznego gdy wokoło wszystkie dzieci je mają.

> Bo spełnienie potrzeb jednego rzędu nie powoduje satysfakcji na pozostałych poziomach.


I tu też się zgadzam ;-)
Co alimentów to zazwyczaj płaci je fundusz Alimentacyjny bo tata nie ma na to kasy i nie miał jej wcześniej.

> Zależy co przez to rozumiesz. Po pierwsze: czy to spędzanie świąt razem ....


Też troszkę uproszczę
Złóżmy , że to dotyczy tych którzy rozstają się na zasadach porozumienia. Po prostu zabrakło "chemii" a znaleźli ją gdzie indziej.
Ale nie mogę sobie wyobrazić wspólnego składania życzeń i łamania opłatkiem.
Zresztą rozwód dotyczy ślubu cywilnego. Kościół ma inne spojrzenie na te sprawy?.
I nie jest to u Nas normalne nawet gdy dzieci są już dorosłe i samodzielne. Zawsze pozostaje niezręczność sytuacji.
I u dorosłych jak i dorosłych dzieci. Dlatego jakieś przygotowanie psychologiczne na pewno by nie zaszkodziło.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-11-22 10:18

> Natomiast tak jak istnienie himalaistów czy kosmonautów nie dowodzi, że przeciętnie się himalaistą lub kosmonautą jest, tak też nie
> sądzę, żeby kiedykolwiek (...) rozwodzenie się rodziców i wchodzenie w nowe związki w sposób bezproblemowy było normalne.


I nie będzie, bo nawet liść leżący na asfalcie staje się problemem, gdy go zacząć analizować w interakcji z otoczeniem pod kątem różnych nauk. :-)
Nigdy rozstania nie są bezproblemowe. Kłopot z tym, że na ogół nie umiemy sobie radzić z traumą, ze stresem. Skupiamy się na bólu, nie umiemy dać mu przepływać, ba nie jesteśmy w ogóle na niego przygotowani, wierzymy, że będzie idylla. Powiem więcej, uważamy się za centrum świata, często nie dostrzegając pierwszych symptomów, że się coś psuje. Jedna i druga strona jest nieuważna. I potem tu jest problem. Bo na zewnątrz pojawia się jakiś cud...
Nie da się zatrzymać kogoś, kto już tkwi po uszy w nowym związku. Można nie dawać rozwodu, można się wieszać na kołnierzu, żeby strona została. To rodzi jeszcze większy opór materii. Najlepiej wiec negocjować i szukać rozwiązań właśnie dla dzieci najlepszych.
W kosztach jest wykształcenie się u dzieci cech manewrowania i manipulowania rodzicami.  Tyle raczej teorii, bo praktyka to może nie wypadkowa, a splot teorii i ich zaprzeczeń. Czasem węzeł gordyjski.
Według  mnie, ilość rozwodów będzie narastać i można krytykować, ale nie da się tego zatrzymać i załamywanie rak nie pomoże..
Postawa typu Rogal będzie coraz to rzadsza. Materializm kontra duchowość na świecie.
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-11-22 12:41
Pozostanie ze sobą tylko ze względu na dziecko nie jest dobrym rozwiązaniem, a rozwód jest złem dla tego dziecka, to co właściwie mają zrobić ludzie, których związku nie da się uratować?  Nie ma takiego rozwiązania, które będzie po prostu dobre. Zawsze coś gubimy, tracimy. A,co do przeżywania świąt, spotkań rodzinnych?  Rzadko jest tak jak w amerykańskich filmach, że oto rodzice ze swoimi nowymi partnerami i dzieci spotykają się i jest przyjemnie. Czasem łatwiej w ogóle zrezygnować z takiego świętowania i nie dokładać nerwów i stresu.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-11-25 15:16
Taaa...a spróbuj się wymówić od spotkań świątecznych i powiedzieć, że chcesz mieć święty spokój....:-))) O, mamooo...wszyscy huzia na Józia. Jak to, nie rozumiem, święta są rodzinne, tak trzeba, to Boże Narodzenie i ojejejku....;-))))) I znowu wizyty, rewizyty, jedzenie, jedzenie, polityczne spory....i po świętach bez odpoczynku.:-)))
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2019-11-25 17:19

>polityczne spory....i po świętach bez odpoczynku.:-))) <


Nooo..... i do tego ta żołądkowa ociężałość, bo gdzieżby tam sobie odpuścić skoro to tylko raz w roku........ A spacer? Nie ma czasu, no i w tym czasie jakiś niespodziewany smakołyk mógłby na stół wjechać...... Co za strata.......
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-11-26 10:26
No tak przy świątecznym stole jest bardzo smacznie, a do tego wypada spróbować każdej potrawy, więc niestety się przejadamy. A na spacer niema czasu i siły... no i "Kevin sam w domu" leci a to opuścić to zakrawa na zbrodnię.....  ha ha...
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2019-11-26 11:26
Przecież jedzenia nikt nam łyżką do ust nie wpycha. Nawet próbując wszystkiego nie musicie zjadać dużych ilości. Wystarczy odrobinę. :-)
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2019-11-26 11:34
Jednak cokolwiek o świątecznym jedzeniu by mówić to i tak jest prawdą, że Święta Bożego Narodzenia, ale i także Wielkanocne przerodziły się w święto brzucha...... Tak aby nie było.......... nie uważam, ze to stało się teraz/nagle bo już ze 30 -40 - ci lat temu tak zaczęło się mówić. I wcale nie była to złośliwość komunistów, bo powiedzenie takie zaczęło funkcjonować w kolejkach/rodzinach.......
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2019-11-26 12:20
Dla mnie to są przede wszystkim święta religijne, a dopiero później "brzucha" jak to nazywacie.
Nadrzędny - Autor Kropek Dodany 2019-12-11 14:35
Nie wiem czy Was też to spotyka bo mnie co tydzień nękają takimi sms

> Milo mi poinformowac, ze szanse na 2.000zl otrzymuje Waldemar z miejsc.Poznan
> Odpisz OK
> Wydanie nagrody do 24/12
> 3,69


Wcześniej uprzedzają o takiej super możliwości :-)
Przestałem odpowiadać na takie "szanse" bo zazwyczaj nie kończy się to na jednym sms i zmuszają człowieka do dalszych sms płatnych niby mało 3,69 ale razy dziesięć tworzy wydatek już nie taki mały :-). Przypominam sobie pierwszy raz może 8 lat temu gdy się dałem w takie coś wrobić . Nie pamiętam już co było nagrodą ale pamiętam rachunek jaki musiałem zapłacić. :-))) A kupon totolotka zdarza mi się czasami wysłać tylko gorzej bo nie pamiętam aby sprawdzić :-) wyniki.
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-12-11 15:07
Teraz już mniej takie akcje się zdarzają. Nigdy nie odpowiadałem na takie sms i może dlatego. Łatwo wpaść w taką pułapkę, bo wydaje się, że jak się zaczęło to już coraz bliżej do wygranej. No i człowiek się nakręca a licznik bije. Na końcu się okazuje, że wygrana przeszła koło nosa...  A człowiek zostaje z rachunkiem...  A jakby coś to możemy sprawdzać liczby w totku, żeby miliony nie przepadły..
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2019-12-11 17:19
Ja dziś otrzymałam dziwnego sms-a, ostrzeżenie przed czymś tam, żeby nie wchodzić do lasu, a jeśli znajdę padniętego dzika mam zgłosić. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby był podpis, kto to wysłał... trochę boję się ... :-)
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2019-12-11 17:57

>trochę boję się ... <


Kogo,- czego ? Lasu, dzików czy leśnego luda ?
A tak bardziej na serio to chyba ma to związek z groźną chorobą generalnie świń. Pewnie w celu aby jej nie rozprzestrzeniać. Podpis może i był ale przypadkowo go obcięło. U mnie od czasu do czasu pogodą/wichurami straszą, podpisując się RCB. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Tylko tak się zastanawiam skąd oni te prognozy biorą, bo nigdy się nie sprawdza. Idąc tym tropem i Ty na dzika nie trafisz......zatem spoko :-))))
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2019-12-11 18:22
Dzięki, że odpowiedziałeś, rzeczywiście to jest Alert RCB, dot rozprzestrzeniania się ASF - tylko skąd mogłam znać te skróty? Nawet nie wiem co to ASF ... a tak z iinej "beczki" to mieszkam blisko lasu i pewności nie ma, że taki dzik nie poszuka sobie schronienia u mnie ;-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2019-12-11 19:16
Wchodzą na posesje. U nas nawet w mieście były. Trzeba zgłosić jak się pojawią. Telefon masz. Nie musisz się bać.
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2019-12-11 19:28
Teraz już wiem o co chodzi i nie boję się :-)
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-12-12 11:08
Ja na wsi mieszkam też koło lasu. Jelenie, sarny, dziki, lisy, bażanty koło domu to codzienność.  Teraz jak ludzie coraz mniej ziemi uprawiają i wszystko lasem zarasta to jeszcze ich więcej. Miło popatrzeć jak jak sarenka za oknem się pasie. Gorzej z lisami bo kury kradną i z dzikami bo uprawy psują. No ale coś za coś... 
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-12-16 11:41

> Teraz jak ludzie coraz mniej ziemi uprawiają i wszystko lasem zarasta to jeszcze ich więcej.


Miłośnicy wilków twierdzą, że to człowiek im las zabiera i dlatego wałęsają się po niektórych wsiach w kraju. To samo z dzikami.
Wszystko staje na głowie...
Nadrzędny - Autor marcin pasikonik Dodany 2019-12-16 12:32
Zwierzęta dostosowują się do rzeczywistości, może łatwiej się im żyje niż w lasach i dlatego podchodzą pod domostwa gdzie podczas ciężkiej zimy bardzo trudno zdobyć pożywienie. To samo w miastach śmietniki pełne to robią sobie ucztę.  Tak, myślę chociaż właściwie to sam nie wiem...
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-12-16 13:01
A może to skutek tego, że w obliczu powszechnej ochrony wilków, one szybko stwierdziły, że człowiek to nie wróg? Może kiedyś strzelano do nich i bały się człowieka? Dziś wilk jest większą świętością dla niektórych niż dzieci idące do szkoły po drodze, gdzie się wilki kręcą i dziki.
Nadrzędny Autor marcin pasikonik Dodany 2019-12-16 13:35
Coś w tym jest, że człowiek to żadna przeszkoda. Ostatnio na działce obok zasiedliła się lisica i trzy małe liski. A to troskliwa mama była, bo rozszarpanego ptactwa pełno się walało dookoła. Jak zgłosiliśmy jednemu myśliwemu, czy jest jakaś szansa, żeby usunąć je, to powiedział, że nic się nie da zrobić bo pod ochroną. Liski dorosły i gdzieś się przeniosły, tylko mamusia od czasu do czasu się pojawia. Zwierząt nie płoszy się, a raczej przygląda się im, dlatego nie maco się dziwić, że tracą na płochliwości, kiedy nie czują się zagrożone.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2019-12-19 12:10
Hyde Park. Czyli wolność słowa całkowita, bo królowej nie mamy.
No to powiem, że w sejmie był opłatek pobożny, a za chwilę będzie ustawa opresyjna głosowana.
NIK afera ucichła, jak wszystkie inne po kolei. Jesteśmy na wczasach w tych prawniczych lasach. 
Jest klawo jak na filmie z Egonem. :-) Słupki w sondażach nie spadają, naród szczęśliwy jest. Czy ktoś ma inne zdanie? :-)
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2019-12-19 14:12

>Słupki w sondażach nie spadają, naród szczęśliwy jest. Czy ktoś ma inne zdanie? <


Mam,- odnośnie słupków....... Zawsze było tak, że tuż po wyborach zwycięskiej partii słupki rosły. Jakiś taki efekt nowości? To do wyjaśnienia socjologom pozostawiam. Natomiast jak by nie było PiS-owi nie tylko, że nie rośnie ale nieznacznie spada. Symptomatyczne......
W zasadzie można parafrazować stare przysłowie : Im dalej w las tym słupki niższe..... :-))))))))  To tylko kwestia czasu kiedy do normalności wrócimy....... I kwestia tego jak wielkie szkody odziedziczy następna ekipa.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Forumowy Hyde Park (Strona 19) (421072 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 22 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill