Niezupelnie rozumiem co FAR ma do tego ze ktos chce byc aktorem? Chyba w FAR nie zacheca sie ludzi zeby znali swoje miejsce w szeregu i nie chcieli za duzo. Wydawalo mi sie ze wrecz przeciwnie.
To ludzie ktorzy nie akceptuja barier popychaja swiat naprzod. Glodujace sufrazystki, pierwsze czarne dziecko w bialej szkole, paraplegik z niewidomym wlazacy na najwyzsze gory. Nie kazdy musi to robic, ale przynajmniej przyznajmy ze to oni przecieraja szlaki dla innych.
Wyraziłam się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o sposób myślenia na przykład FAR-owców: determinacja, nastawienie na cel, nie litowanie się nad sobą a właśnie dążenie do określonego celu, potem do następnego. Ale większość z nich potrafi się z siebie i śmiać, i kpić, i spojrzeć z dystansem. Powodów tego jest wiele, ale generalnie każde z nich sobie na to zapracowało. Taka jest też idea całej ich działalności - co się sprawdziło:) No i oni mają to, co osiągną własnym wysiłkiem - dzięki czemu mają powody do dumy i możliwość zdobywania kolejnych szczytów niemożności:)
Ależ oczywiście, że mnie właśnie także chodzi o ciągłe przecieranie tych szlaków niepoznanych czy niedostępnych dotąd - ale nie poprzez wypowiadanie pustych słów a przez działanie!!! Bo większość tu obecnych i masa, z którymi sę stykam na co dzień raczej siedzi i marudzi zamiast zebrać tyłek w troki i zrobić coś dla siebie, dla sąsiada, bezdomnego psa... Co nam z tych jałowych, filozoficznych dyskusji, skoro ON sami wokół siebie (oczywiście, że nie wszyscy) budują fosy, w które sami wpadają...? Wiem, to też pogląd niepopularny, trudno.
Byłabym szczęśliwa, gdyby mnie ktoś przekonał, że jest inaczej:)
A propos: wiecie, kto najbardziej brzydzi się wózka inawalidzkiego? Niepełnosprawni z poważnymi kłopotami ruchowymi. Przerabiam to od ponad 10 lat. Ja wiem, że to wynika także ze strachu, ale często to oni najgłośniej negują wózkowiczów i umniejszają ich wartość. To z kim my mamy walczyć...????
Autor Bwele
Dodany 2007-08-09 10:53
Zmieniony 2007-08-09 11:15
Blueangel, piszesz, że Pan Pawłowski patrzy na świat ze swojej perspektywy. A Ty z czyjej patrzysz? Poza tym najpierw piszesz, żeby nie porywać się na niemożliwe, potem przyznajesz, że może się zdarzyć genialny niepełnosprawny aktor. Więc w czym problem, dlaczego ma się w tym nie kształcić? Przecież to, że ktoś jest sprawny nie oznacza, że nie będzie beznajdziejnym aktorem. Poza tym, czy na świecie osoby na wózkach nie istnieją? Czy to margines, patologia? Nie, ci ludzie żyją i na całym świecie artyści opowiadają o nich historie, a to, że nie widzimy ich w polskich filmach to już wina beznadziejnej kondycji polskiej kinematografii. Mówisz, że niewielu jest "kulawych" (sic!) z wyobraźnią. Ale czy chęć studiowania aktorstwa nie jest dowodem na wielką wyobraźnię Marcina? Mówisz, że niewielu jest "kulawych" z samokrytyką. A jaki to powód do krytykowania siebie, że się urodziło takim, czy innym. Czy trzeba się codziennie biczować z tego powodu i przepraszać za to, że aspiruje się do zwykłych czynności, przeznaczonych przecież dla ludzi? Z jednej strony piszesz, że ci kulawi potrafią tylko siedzieć i gadać nic nie robiąc, z drugiej odmawiasz Marcinowi prawa do studiowania aktorstwa. Z jednej piszesz, że nie ma w niepełnosprawnych samokrytyki, z drugiej, że właśnie oni najbardziej nienawidzą wózków. Zaprzeczasz sama sobie, poza tym skąd masz prawo do decydowania jaki cel jest mądry i sensowny, a jaki głupi i bezsensowny? Bardzo mnie Twoja wypowiedź zasmuciła, zupełnie, ale to zupełnie się z nią nie zgadzam.
Poza tym, dlaczego, wytłumaczcie mi, życie niepełnosprawnych w Polsce musi być tą wspomnianą przez Ciebie "walką" ? Mówisz, że p. Pawłowski nie przekonał Cię do walki dla samej walki. A co jeśli On nie chce wcale z niczym walczyć, tylko zwyczajnie sobie żyć, jak Ty na przykład, bez idiotycznych problemów typu szukanie dwóch silnych mężczyzn? Co Ty na taki pomysł? Czy to porywanie się na wiatraki?