> Pośrednio KK ma wpłynąć na morale narodu, czyli ma spowodować, że ludzie będą się wzajemnie miłować, na ziemi będzie zgoda i pokój.
Nie śmiem być tak bezwzględna w wyznaczaniu jak wygląda cel Kościoła – nie dlatego, że go nie znam, a dlatego, że nie jestem pewna czy zdołałabym go uczciwie wyrazić. W każdym razie wydaje mi się, że sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana niż wynika z Twojego stwierdzenia, bo wszędzie gdzie pojawia się człowiek, nie można myśleć w kategoriach fabryki, która ma osiągnąć sukces. Zdaje mi się, że Ty mówisz, że nauczyciel Kowalski ma Jasia nauczyć i Jaś ma być z przedmiotu dobry, a ja bym powiedziała, że nauczyciel Kowalski ma prowadzić sensowne lekcje - ostatecznie skuteczność nauki zależy od bardzo wielu czynników poza nauczycielem. W tym, do czego będę wracać z uporem maniaka - od Jasia. Polecam w tej sprawie
Katechizm Kościoła Katolickiego.
> Piją, kradną, biją, zabijają - to na porządku dziennym stało się tak powszechne, że nikogo już dziś nie dziwi.
Ilu ludzi spotkałeś w swoim życiu, a ilu z nich cię okradło, pobiło albo nawet próbowało zabić? Pytam poważnie, bo skoro Twoim zdaniem jest to na tyle powszechna przypadłość Polaków, że nikogo nie dziwi, powinieneś już mieć za sobą kilkadziesiąt pobić, kilkaset kradzieży a może nawet kilka prób zabójstwa. Powszechne przekonanie, że "Polacy" coś robią najczęściej nie wynika z zestawienia np. statystyk przestępczości Polski i innych krajów europejskich, tylko z widzimisię. Tymczasem Polacy, jak wszyscy, są rożni - jedni opiekują się wychowankami domu dziecka i organizują prywatnie środki na życie dla obcej im chorej osoby (autentyk), a drudzy zrobią przekręt podatkowy. Prawidłowa diagnoza opiera się na równoczesnym uwzględnianiu obu tych zjawisk.
> Tymczasem rozbieżność pomiędzy teorią a praktyką stale się pogłębia.
Mnie się wydaje, że rozbieżność po prostu jest, bo ten problem występuje wszędzie tam, gdzie jest wolna ludzka wola. Ale zaryzykowałabym dokładnie odwrotną tezę od Twojej: że ci, którzy się z KK wiążą, idą dziś raczej służyć niż władać. Władzy bowiem jest do wzięcia pod dostatkiem, znacznie łatwiejszym sposobem. A zatem nie widzę podstaw do twierdzenia, że rozbieżność się pogłębia. Serio.
> wraz z powiększaniem się obszarów biedy, rozrasta się majątek KK. Nie sposób nie zauważyć tej zależności. Zarówno biedę jak i bogactwo widać gołym okiem.
Argument na "gołe oczy" mnie nie satysfakcjonuje, bo każdy ma swoje własne gołe oko. Przypomnę tylko, że bieda w naszym społeczeństwie jest wynikiem gigantycznych zmian. Nie da się wymagać od KK jako instytucji, żeby sam to wszystko połatał (zwłaszcza, że nie jest w pierwszej kolejności instytucją charytatywną a religijną - to jest pewna różnica). Trudno mówić o zależności kiedy wspólne przyczyny i skutki są wątpliwe.
> W każdym bądź razie kwota, jaką przeznacza się rocznie na cele kościelne z powodzeniem rozwiązałaby wiele problemów, w tym te, które napotykają ON.
Skoro tak twierdzisz, podaj mi proszę tę kwotę z budżetu państwa. Porównajmy ją od razu do budżetu rent, emerytur, oraz powiedzmy 1/3 budżetu służby zdrowia - zobaczymy, czy rzeczywiście są to tak piramidalne pieniądze. Jeżeli zaś chodzi nie tylko o budżet państwa, to przypomnę że prywatne pieniądze są prywatne, a to znaczy że nie można ich "zaprząc" do tego, do czego nie zaprzęgają ich właściciele. W tym zakresie obowiązuje pełna wolność.
> Tyle, że o nas będą decydować ci, którzy naszą bierność wykorzystają. Zresztą nie tylko bierność, ale również niewiedzę i uległość.
> Rozważania o wierze w tym przypadku nic nie dadzą, skoro wiara użyta jest do innego celu, niż pierwotnie ustalony.
Ocena czyjejś wiary jest kompletnie poza naszymi możliwościami (to sprawa określonego człowieka i Tego, w którego człowiek wierzy oraz tych osób, na których indywidualny człowiek opiera się w formowaniu wiary), pozostańmy więc może w dziedzinie osądu. Zarzucając innym bierność, niewiedzę i uległość sugerujesz, że Ty masz lepszy osąd - na jakiej podstawie? Zastanów się co wiesz o osądzie tych, którzy się w tym wątku nie wypowiedzieli? Co o moim?
Pozdrawiam.