Boginko i Panie Zygmuncie - dziękuję:)
Branża banalna - wydawnictwo wielobranżowe, aczkolwiek baaardzo duża firma i wciąż się rozwijająca. Ja rosłam poniekąd razem z nią (już prawie 10 lat), mam tam swoje fajne miejsce, interesujące zajęcia, szacunek. Nie przyjmowałam się tam jako ON, wręcz przeciwnie - wśród ok. 100 osób byłam jedyną "taką" i okazało się to żadną przeszkodą, ponieważ miałam już wtedy trochę doświadczenia, chęć do roboty i takie tam. Sprawdziłam się, wiem, że jestem dobra w swojej działce, więc i o podwyżki mogłam smiało prosić.
Klucz w tym, aby nie wstydzić się ani nie bać samych siebie - swoich ograniczeń (ja też je mam, a jakże), niemożliwości itd. . Zresztą, ja od dosyć dawna po prostu lubię siebie, włącznie z moją niesprawnością i to - pozwolę sobie na nieskromność, bo i cóż - do mnie wraca od ludzi, z którymi mam kontakt na co dzień. To niełatwie czasami, lecz warto.
Nigdy nie oczekiwałam od pracodawców (a było ich czterech) specjalnego traktowania, natomiast nie godziłam się również na nierówne traktowanie moich umiejętności i możliwości w porównaniu z pracą osób sprawnych. To zwyczajnie nie jest mądre kryterium i się sprawdziło:) Fakt, mam parę darów, które mi w ogóle w życiu pomagają - łatwość porozumiewania się, gadulstwo, no i odwaga (za wielka czasami), asertwyność (nabyte).
Poza zawodową pracą (8-9 godzin dziennie), prowadzę ngo, którego głównymi bohaterami są osoby niepełnosprawne oraz dzieci i młodzież pełnosprawna - od 12 lat też na swoje tam zapracowałam (aczkolwiek nie w sensie finansowym:)). Satysfakcja, dzielenie się tym, co się ma najlepszego, wieczna nauka drugiego człowieka, szlifowanie siebie, pokornienie na stare lata ... dużo z tego frajdy i korzyści obopólnych chyba:)
Sorry, jakoś tak się rozpisałam...
Ale ja nie chcę, dopóki nie muszę, czekać na swoją mannę z nieba - nie wiem, czy z czymś zbyt łatwo danym umiałabym zrobić coś mądrego:)
Pozdrawiam ciepło!