Witam !
Jestem tu nowa, ale nie mam czasu często zaglądać, bo pracuję na pełen etat :>
Trafiłam na to forum wczoraj, szukając informacji o sanatorium "Nauczyciel" w Szczawnicy, bo tam, mnie przydzielił NFZ (szkoda, że nie można wybierać, bo chciałam być w Ustroniu-bo blisko Wisły, a Wisła to Małysz, źródła Wisły i że tak powiem nazwa "Wisła" zobowiązuje mnie jako krakowiankę-i wiślaczkę :> do pobytu-w Wysowej lub Goczałkowicach.
Moim pierwszym sanatorium było sanatorium w Rabce-dziecięce. Nazwy nie pamiętam z powodu tego, czego tam doświadczyłam :/
Otóż było to ponoć niemalże najgorsze sanatorium w Rabce, a dowiedziałam się tego, dopiero po wyjeździe stamtąd. Przede wszystkim to była zima, 5 lat temu, a była to ostatnia sroga zima i miałam 17, 5 roku-pół roku do pełnoletności, a opiekunowie mną rządzili. Miałam ferie i chciałam się uczyć, bo przez pierwszy semestr 2 klasy w liceum w kółko chorowałam i czekały mnie egzaminy komisyjne-potem po powrocie miałam w domu jeszcze przez 1,5 roku nauczanie indywidualne. Najgorsze, że kazali mi pomagać dzieciakom, które wtedy miały jeszcze naukę. Poza tym ciągali nas na spacery po ponad 10-stopniowym mrozie i to w śnieżyce, co poskutkowało u mnie ostrym zapaleniem tchawicy i to takim, że po powrocie do Krakowa chorowałam jeszcze przez 2-3 tygodnie
( Baza zabiegowa była mizerna, basenu nie mieli, małe pokoje. Moje rodzeństwo dali wtedy najpierw do małego pokoju, a dopiero wieczorem pierwszego dnia do większego pokoju, a mnie z koleżanką dopiero wtedy przestawiono do wcześniejszego pokoju rodzeństwa i chwała Bogu, że szybko, bo najpierw dostałam pokój na górze, na poddaszu. Tylko jak weszłam tam to poczułam, jakby coś lub ktoś mnie tam nie chciało. Koleżanka, która niedługo potem przyjechała, a było to jeszcze rano, poczuła to samo, co ja. Prawie cały dzień modliłyśmy się o przeniesienie, a poza tym w pokoju obok przebywały dziewczyny z domu dziecka, które do końca swojego pobytu dawały nam się we znaki mimo przeniesienia mnie i koleżanki na dół. Gdy dano nas na dół, poczułyśmy ulgę, choć pokoik był nieduży. Miałyśmy wrażenie, jakby byli z nami nasze Anioły Stróże :D Chwała Bogu za to, że moja mama przyjeżdżała co jakiś czas, choć busem, bo dotąd nas nie stać na samochód i jego utrzymanie. Koniec, kropka, było minęło, wylałam żal.
Kolejnym sanatorium było sanatorium w Piwnicznej-"Limba" :D
Dwa lata temu tam byłam i było super, poza jedną rzeczą. Gdzieś trzy lata temu zrobiło mi się coś na kostce-ni to krwiak ni pajączek z żył-nie boli to, choć miałam problem z kostką w Piwnicznej i laser, po tym, jak poszłam na wycieczkę z przewodnikiem. Gdy byłam wcześniej sama na wyprawie to nic się nie stało. Po prostu wycieczki mają szybkie tempo. teraz, gdy jestem na geografii na studiach (I rok zaocznych) zaczynam myśleć o terenówkach w przyszłym roku i chyba poproszę o skierowanie na USG, a poza tym moim głównym problemem są zapalenia zatok-właściwie to przewlekłe zapalenie o charakterze łagodnym-wg mnie raczej niełagodnym, bo mam tego dosyć, choć tylko trzy lata się z tym borykam. Kiedyś było gorzej-w dzieciństwie zapalenia płuc i oskrzeli, potem początkowo lekko w podstawówce, a od gimnazjum do liceum coraz gorzej-zapalenia tchawicy. Powód też jest skomplikowany: wada genetyczna nosa-nie sama przegroda, ale nos mam do rekonstrukcji i to prawdopodobnie z podniebieniem, więc jak na moją chorobę nie jest niby źle, choć najgorsze, że muszę pracować, a na razie tylko do sprzedawania się załapałam, choć to ciężka praca
Na operację przyjdzie mi czekać jeszcze ze dwa lata, bo prywatnie nie mam jak, bo nie mam funduszy i moja rodzina też nie-jesteśmy w średniej klasie społecznej
No i główny powód mojego posta-sanatorium w Szczawnicy "Nauczyciel".
Niby rozmawiałam już o nim z panią portier na mojej uczelni-hm, podobnie jak w Piwnicznej, bo tu też może poznam fajnego geografa :D
Powiedzcie: jak ja mam się tam dostać z bagażem-na szczęście z walizką na kółkach od przystanku i gdzie tam jest najbliższy przystanek, bo ja tylko z transportu publicznego mogę korzystać ?
Chyba, że tam są taksówki, tylko ciekawe w jakich cenach.
No i prosiłabym o opis, jak tam w ogóle jest, choć kto wie czy nie lepiej niż w Piwnicznej i jak wygląda tam z opłatami, gdy się jedzie od NFZ i jest się studentką
Jak jest tam w Szczawnicy, bo dawno tamtędy przejeżdżałam, a z racji problemów z kostką będę mieć problem z łażeniem to w górę to w dół i jeszcze na dodatek ciężką pracę. Najwyżej będę siedzieć w sanatorium tym bardziej, że w podstawówce byłam tam na wycieczce-Niedzica (hm, do powtórki), Dębno (jeszcze raz muszę być w tym kościółku, co kręcili Janosika i trza na zamek jechać), góry odpadną, chyba, że polecacie coś niedalekiego i łatwego do przejścia, a w Czorsztynie właściwie tylko nie byłam, choć czekam na ciekawostki, co tam jeszcze jest, z uwzględnieniem moich problemów (łażenie po górach i do ujęć wód zdrojowych-nie tylko ta kostka, ale też oddychanie mam słabsze-przez zatoki i mój nosiu
Czekam na odpowiedź i pozdrawiam
PS. NADMIAR EMOTIKONÓW JEST MOIM NAŁOGIEM I CECHĄ ROZPOZNAWCZĄ, WIĘC PROSZĘ MODERATORÓW O WYROZUMIAŁOŚĆ