www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / WOLONTARIAT (3923 - wyświetleń)
- Autor Owsianko Dodany 2008-04-08 23:44
Kłopoty zaczynają już w momencie ustalania definicji. Kto jest, a kto nie jest wolontariuszem. Najprzystępniej mówiąc, wolontariuszem jest człowiek pomagający innym w sposób dobrowolny i bezinteresowny.

Ludźmi pracującymi społecznie, byli, między innymi, Janusz Korczak, Kazimiera Iłłakowiczówna, Piotr Skarga, Stanisław Staszic.

O konieczności prowadzenia i rozwijania działalności wolontariatu przekonywać nie trzeba. Zwłaszcza - korzystających z jego dobrodziejstw.

Ośmieszana praca społeczna, niesłusznie utożsamiana z komunistycznymi zrywami, korzenie ma osadzone w bardzo dalekiej przeszłości. Organizacje filantropijne od dawna istnieją na całym świecie.
Podstawowym warunkiem przyjęcia wolontariusza jest zaznajomienie go z kodeksem etycznego postępowania. Zapoznanie go ze spoczywającymi na nim prawami i obowiązkami wobec osoby wymagającej jego pomocy. Wpojenie mu zasad lojalności, punktualności, dotrzymywania obietnic, co sprawia, że człowiek uznany wolontariuszem powinien posiadać wszystkie te cechy naraz.

Wrażliwość nie może być chwilowa. Uczucie musi być stałe, niezależne od kaprysu. Dlatego tak ważne jest odpowiedzenie sobie na pytanie o długofalowy i systematyczny cel pomocy bliźniemu.

Co dla mnie, przyszłego wolontariusza, stanowi główny motyw działania. Co decyduje, że chcę nim być?

Jeżeli miłość do drugiego człowieka, jeżeli niezłomne przekonanie, że nigdy go nie opuszczę i w każdej sytuacji będę z nim, to jestem na właściwej drodze.
Nadrzędny - Autor true3lovers Dodany 2008-04-09 10:01
Ciekawy temat podjąłes .
TaK SIE SKŁADA ,ZE MIALAM okazje PODGLADAĆ PRZEz JAKIS CZAS WOLONTARIUSZY W MIEJSCOWYM STOWARZYSZENIU .Najcześciej były nimi młode dziewczyny .Pojawiały sie na chwile i znikały zostawiajać za soba rozkochanych chłopaków.
Wszytko było fajnie pieknie  dopóki nie skorzystały z darmowych wyjazdów np turnusy rehabilitacyjne potem sie zmywały czym prędzej .
Byłam raz na takim wyjezdzie ,niewiele on mila wspólnego z rehabilitacja (no chyba ze rehabilitacja damsko-męska ) ,jak sie domyślec  wiecej nie skorzystałam z takich wyjazdów zyskując miano dziwaka i osoby zadzierającej nosa ...
Nadrzędny Autor Owsianko Dodany 2008-04-09 10:17
zgadza się: urzędy, stowarzyszenia inwalidzkie, różnej maści ugrupowania LUDZI MNIEJSZYCH SZANS, zajęte są siedzeniem przy korytku z medycznymi nowinkami. Władze tych związków dbają o swoje interesy, o to na przykład, by mieć szybsze dojście do turnusów rehabilitacyjnych.

Obłudnie narzekają na brak chętnych do współpracy, lecz równocześnie proszą Boga, by nie pojawili się. Gdyż być może zaczęliby od wykopania ich z funkcji. Działaczy zdolnych przejąć się losem bliźniego zliczyć można na palcach amputowanej nogi.

pozdrawiam serdecznie
Nadrzędny - Autor Boginka Dodany 2008-04-09 11:35
Czytam i czytam i tak się zastanawiam, zali ten wolontariusz to zwykły, przyzwoity człowiek czy może anioł? Z jednej strony wielu znam ludzi, którzy jakąś pomoc świadczą komuś bezinteresownie (w tym sensie bezinteresowności, że od korzystającego nie wymagają żadnej odpłaty, chociaż mogą np. w ten sposób zyskiwać doświadczenie) i nic w tym wielkiego. Ktoś kogoś za darmo czegoś nauczy, ktoś komuś coś załatwi, pomoże napisać pismo, znaleźć informacje, wyremontować kawałek mieszkania i żadnych peanów z tego tytułu nie oczekuje. Względnie punktualni, można im wierzyć że bez powodu nie cofną danego słowa, o ile zrozumie się, że powodem nie musi być koniec świata, a może - ciężka grypa. Czasem nawet tą swoją codzienną pomoc realizują przez jakąś fundację - zrobią starszej pani zakupy, posprzątają w papierach organizacji albo pójdą do świetlicy środowiskowej zrobić dzieciom darmowe zajęcia.

Z drugiej strony jak bym ich nie przykładała do tego tekstu, tak mi nie pasują. Bo raczej nie wyznają jakoby przepełniała ich absolutnie miłość bliźniego i czuli się zobowiązani pomoc nieść niezależnie od okoliczności swojego życia. Nie wszyscy podpisaliby się pod credo, że anonimowego potrzebującego "nie opuszczą nigdy". A zatem najwyraźniej wolontariuszami nie są.

Kim jest więc wolontariusz? Zwykłym, sympatycznym człowiekiem którzy komuś pomaga? Czy atletą miłości bliźniego który świątek piątek i niedziela o potrzebujących myśli? O jedno w tym świecie nie tak trudno i jak się przyjrzeć to jest takich ludzi dużo. To drugie to niemal wcielenie świętego, a święci nie są zbyt częstym zjawiskiem...
Nadrzędny - Autor Owsianko Dodany 2008-04-11 15:04
niestety, Pani Boginko, dzisiaj cnotą jest brak cnót, a przyzwoity, to pojęcie przestarzałe; rzeczywicie, trzeba być  świętym, aby TERAZ wytrzymać ciężar uczciwości.
Nadrzędny Autor Boginka Dodany 2008-04-11 18:52 Zmieniony 2008-04-11 18:55
Nie dramatyzujmy, Panie Owsianko. :-) Ja rozumiem, że "O tempora. o mores!" ale bez przesady. Dla wielu znanych mi ludzi "lojalność" rozumiana jako nie działanie na szkodę, "punktualność" czy "dotrzymywanie obietnic", o ile zechcemy uznać istnienie różnych nieprzewidzianych wypadków, to po prostu przyzwoitość - jest standardem zachowania.

Tyle, że przyzwoitość czy uczciwość to jednak co innego niż "niezłomne przekonanie, że nigdy nie opuszczę [bliźniego] i w każdej sytuacji będę z nim". A Pan to właśnie przekonanie zdaje się stawiać u początku drogi wolontariusza - zda się, że zwykła przyzwoitość nie wystarcza wedle Pańskiej definicji...
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / WOLONTARIAT (3923 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill