www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / BAJKA (12804 - wyświetleń)
- Autor OWSIAN Dodany 2008-07-30 19:14
Za górami, za lasami, za bałtyckim bajorem o nazwie Okno Na Świat rozciąga się kraina mlekiem i miodem płynąca. Ludzi ma cztery razy mniej niż w RP, za to zdrowego rozsądku, cztery razy ponad nasze normy. W tym oto raju przebywają  niepełnosprawni.

Utrzymuję kontakty z osobą tam zamieszkałą i na moje  pytanie o integrację w Szwecji długo nie otrzymywałem odpowiedzi. Nie wiedziałem, dlaczego, bo to przecież babka siedząca w temacie i otrzaskana w pomocy chorym, byłem więc z lekka zdziwiony. Dopiero w trakcie dalszej rozmowy pojąłem, że w Szwecji nie ma tego problemu, a nie ma go, bo nie ma żadnych powodów do integracji.

Społeczeństwo nie jest podzielone i wszystkich traktuje się tu jednakowo, nie ma więc potrzeby tworzenia interwencyjnych brygad do walki z głupotą. Jest to zresztą zrozumiałe. Szwedzkie ustawodawstwo społeczne miało początek 158 lat temu, zatem i tradycje w normalnym patrzeniu na ludzi są ogromne. Nikogo tam nie bulwersuje widok człowieka z kółkami zamiast nóg, może pracować, gdzie chce, nie potyka się o bariery, ma ustawowo zagwarantowane leczenie, a gdy po dwuletnim okresie terapii okazuje się, że nie odniosła ona skutku, automatycznie przechodzi na rentę. A jeśli nie może mieszkać sam i wymaga stałej opieki, trafia do wyspecjalizowanego domu. Gwoli uzupełnienia informacji o tej społecznej Arkadii, przytoczę notatki osoby  stamtąd.

Diagnoza choroby SM (sclerosis multiple) nie równa się z wyrokiem śmierci ani tez koniecznym skazaniem na wózek inwalidzki. Choroba może mieć charakter destrukcyjny, bo jest ból, zmęczenie i depresja, lecz większość chorych stara się funkcjonować w społeczeństwie, nawet kontynuować pracę. Emocjonalne i psychiczne samopoczucie oraz możliwość wykonywania codziennych czynności zależy od szybkiej akceptacji choroby, adaptacji nowych warunków przez chorego i pomocy jaką mu można zaoferować. Pomocy w pokonaniu barier społecznych, psychicznych i komunikacyjnych.

W Szwecji jest to przede wszystkim system komunikacyjny pomiędzy pacjentem, lekarzem i pielęgniarką (specjalizacja SM; można do nich dzwonić o każdej porze dnia i prosić o pomoc). Pomoc w skierowaniach na gimnastykę rehabilitacyją, masaże, hipoterapię, kriotera-pię, do neurologa, logopedy czy psychologa. Przy szpitalach istnieją grupy wsparcia, na których oprócz kontaktu socjalnego, chorzy i ich
rodziny otrzymują fachowe wiadomości od lekarzy o samej chorobie, sposobach leczenia i farmaceutykach. Są specjalne ośrodki dla chorych na SM, do których można jechać na rehabilitacje.

Chorzy na SM maja darmowy przejazd środkami komunikacyjnymi. Za przejazd taksówką płaci się pewną wyznaczona sumę, po przekroczeniu której jest nieograniczona możliwość przejazdu, nawet z osobą towarzyszącą  choremu. Taksówka, którą się zamawia, podjeżdża pod sam dom, kierowca pomaga choremu dojść do samego mieszkania.

Do osób samotnych, przy bardziej zaawansowanej chorobie, przychodzi do domu pomoc domowa, sprząta, robi zakupy, gotuje. Domy i miejsca użyteczności publicznej są przystosowane dla chorych, można wjeżdżać wózkami do sklepów, urzędów, nawet na dyskoteki.
Są wydawane specjalne czasopisma informujące na bieżąco o wszystkich tematach związanych z SM. Są strony internetowe, na których można zasięgnąć informacji, czy poroz-mawiać na forum. Są blogi chorych, którzy się wymieniają
doświadczeniem. Bywają też programy w TV z udziałem najlepszych neurologów szwedzkich informujących o chorobie, możliwościach leczenia i pomocy.

Chorzy na SM nie żyją odizolowani w szwedzkim społeczeństwie. Są jego częścią. Można powiedzieć, ze Szwecja jest demokratycznym państwem, w którym każdy obywatel jest szanowany i czuje się bezpiecznie.

Podobnie z innymi schorzeniami.

Sądzę, że nie ma potrzeby przekonywać się, gdzie niepełnosprawnym żyje się lepiej, W Szwecji, czy w RP. W konkurencji Troska O Człowieka zajmujemy miejsce pierwsze wśród ostatnich i śmieszny  ten, co mi za przeczy. Nie ma potrzeby nie zgadzać się z się z nieubłaganymi faktami, warto jednak zadać sobie pytanie, ile czasu zajmie nam wyjście na zaszczytne miejsce przedostanie.
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-07-30 19:41
tego to nawet moje wnuki nie doczekaja
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-07-30 21:36
Tak, Maltabar, o to trzeba walczyć aby w Rząd w RP zrobił porządek taki jak w Szwecji, trzeba poświęcić te pokolenia które są dziś jako "ON" aby bynajmniej nasi młodsi "ON" tych praw doczekali co są w Szwecji, a nie, jak ktoś napisał "my jesteśmy w komfortowej sytuacji", a guzik prawda bo to tylko jedna miliardowa część tego co mają "ON" w RP w porównaniu z tym co mają nasi koledzy "ON" meeszkająci w Szwecji....  A więc jak my tego nie wywalczymy to nikt to za nas nie zrobi i będzie tak że ani my nie będziemy nic mieli, ani nasi młodsi... W końcu trzeba coś z tym zrobić!!!!
Nadrzędny - Autor Malwa Dodany 2008-07-31 11:30
A,TO JUŻ PROBLEM HISTORYCZNY- musimy sie cofnąć do czasu Potopu szwedzkiego i zacząć od nowa.

Teraz jesteśmy w Unii,jak dobrze pójdzie nie będzie problemu ON, ani ludzi starych.
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-07-31 11:53 Zmieniony 2008-07-31 12:13
Aaaa, to Ty taka jesteś, Malwa, wolisz być "w komfortowej sytuacji"... Wolisz czekać aż UN zrobią to za nas... A, to ci dopiero "komfortowej sytuacja"... A jakbyśmy tak sami wzięli sprawy w swoje ręce to nic nie zaszkodziłoby nam a Ci gnuśni urzędasie nareszcie dostaliby "PO PALI" i zaczęliby skrobać sie po tych swoich chytrych łbach, ze mogą stracić posag... I wreszcie ruszyłoby coś w naszej wspólnej sprawie.... Ponieważ nikt z tych urzędasy nie pojmie tego co "MY" musimy przechodzić, przeżywać za katorgi związane z ich z palca wyszczanych "interpretacji przepisów".....
Nadrzędny Autor dobrosia Dodany 2008-07-31 13:05
Szkoda,ze nie mieliscie okazji byc na Ukrainie.A moze ktos z Was byl?Wczoraj podczas kontroli celnik z Ukrainy zauwazyl,ze mam problemy z wyjsciem z samochodu i zapytal,czy mnie noga boli.Ja mu na to,ze tak,bo choruje.Wiec sie dowiedzialam,ze skoro choruje,to powinnam w domu siedziec.To co maja powiedziec nasi niepelnosprawni sasiedzi?
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2008-07-31 13:20
Dobrosiu na całym świecie można spotkać takich ludzi. Niestety.
Nadrzędny - Autor OWSIAN Dodany 2008-07-31 14:01
to,że tacy ludzie, jak Ukraińcy, mają wsteczne poglądy na ON, jest kwestią zmiany narodowej mentalności, a zmiana jest, jak wiemy, długotwałym procesem. W Szwecji trwał przeszło półtora wieku, no ale teraz ON traktowane są w sposób normalny. Nikomu tam nie przydzie do głowy, by robić różnice między chorymi, a zdrowymi. Nie mam pojęcia, jak szybko zmienią się Ukraińcy, mam za to świadomość, że nam uda się prędzej. Dlaczego? Bo my etap siedzenia w domu, mamy już za sobą.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2008-07-31 15:34
OWSIAN, piękna bajka. Dla nas. Dla Szwedów rzeczywitość. Samo im się to zrobiło ? Nie.  Na ostateczny wynik złożyło się wiele czynników.  Głownym - postawa samych obywateli.
Wiedzieli co i wiedzieli jak.
Co do tego "prędzej", nie byłbym  optymistą. Nasze przywary narodowe na to nie pozwolą. Zbudować społeczeństwo obywatelakie, to praca dla kilku pokoleń. A tylko takie społeczeństwo może coś dokonać.
Nadrzędny Autor 62norbi Dodany 2008-07-31 16:06 Zmieniony 2008-07-31 16:12
I o tym właśnie mówię....

>A jakbyśmy tak sami wzięli sprawy w swoje ręce to nic nie zaszkodziłoby nam a Ci gnuśni urzędasie nareszcie dostaliby "PO PALI" i zaczęliby skrobać sie po tych swoich chytrych łbach, ze mogą stracić posag... I wreszcie ruszyłoby coś w naszej wspólnej sprawie.... Ponieważ nikt z tych urzędasy nie pojmie tego co "MY" musimy przechodzić, przeżywać za katorgi związane z ich z palca wyszczanych "interpretacji przepisów"..... >


Zamiast trwać "W KOMFORTOWEJ SYTUACJI" I ciekać aż ktoś za nas to zrobi... Nikt  nie zrobi tego lepiej niż my sami....
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-07-31 15:27
A co ja miałem powiedzieć, gdy przyjechałem z kolegą do pewnego lokalu na imprezę aby na niej grać a od szefa dowiedziałem się że on mnie nie wpuści "bo z moim wyglądem będę straszył gości" i nie wierzy że ja cokolwiek zagram... Kazał nam czekać do przyjazdu klienta który nas zamawiał... I tak się stało że po ostrej rozmowie pomiędzy właścicielem tej restauracji a najemcą sali wreszcie nas wpuszczono i pozwolono nam robić swoje... I to nie była Ukraina, tylko Polska....
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2008-07-31 16:01
Norbi, trzeba w tym miejscu dodać, że dzieje się tak w kraju, w którym około 90% obywateli szczyci się tym, że są  chrześcijanami.
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-07-31 16:04
Właśnie, tu masz rację , Nachbar...
Nadrzędny Autor Nachbar Dodany 2008-07-31 16:54
Mógłbym opisać podobną bajkę. Dzieje się w innym europejskim kraju. Często tam bywam. W środku miasta, w budynku wielorodzinnym (blok), mieszkania na parterze przeznaczone są dla ON. Parter znajduje się na wysokości chodnika. Dodatkowo drzwi wejściowe wyposażone są w samootwieracze. Wystarczy przekręcić kluczem (nie, nie w zamku w drzwiach) w specjalnie dla tego przeznaczonym zamku, który znajduje się  z boku i drzwi same się otwierają. To od zewnątrz. Wewnątrz, na korytarzu, znajduje się podobny zamek w ścianie. Drzwi pozostają otwarte przez czas, potrzebny na swobodne wyjechanie wózkiem.
Mieszkające tam ON (znam osobiście) nie muszą nikogo prosić o pomoc, aby pojechać do sklepu po zakupy. Oczywiście wóżek jest elektryczny.

Tu w kraju, też znam osobiście ON. Mieszka na trzecim piętrze. Wyjście do miasta graniczy z cudem. Uważam, że jest możliwość, aby to zmienić.
Ale to już inna bajka.

Obie bajki są autentyczne, dzieją się w "realu", w środku Europy i w tym samym czasie.
Nadrzędny - Autor Boginka Dodany 2008-07-31 17:05

> trzeba w tym miejscu dodać, że dzieje się tak w kraju, w którym około 90% obywateli szczyci się tym, że są  chrześcijanami.


Nachbar, uwaga techniczna - nie wiem jakie statystyki czytasz, ale według tych które znam ja, 90% obywateli tego kraju jest ochrzczonych w Kościele Katolickim. Nie jest to to samo, co uznawanie w jakimkolwiek stopniu łączności z owym Kościołem w tym konkretne momencie ich życia. Ani tym bardziej, nie jest to to samo co "szczycenie się" zasadami wiary, a od uznawania czy szczycenia się zasadami jest jeszcze co najmniej kilkaset trudnych kroków do realizacji tych zasad. Bądźmy uczciwi w podawaniu faktów.

Żeby było jasne - równie bardzo rozbawiłaby mnie np. deklaracja że w tym kraju wszyscy to nałogowi alkoholicy (patrz statystyki spożycia alkoholu) albo bezwzględni złodzieje. Bo nawet statystyki trzeba odpowiednio interpretować. :-)

Ale to oczywiście zupełnie na marginesie Waszej rozmowy.
Pozdrawiam

Edit - dla jasności dołożyłam odniesienie cytatem.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2008-07-31 18:15

>Nachbar, uwaga techniczna - nie wiem jakie statystyki czytasz, ale według tych które znam ja, 90% obywateli tego kraju jest ochrzczonych w Kościele Katolickim. Nie jest to to samo, co uznawanie w jakimkolwiek stopniu łączności z owym Kościołem>


Z przykrością stwierdzam, że sam fakt chrztu jest włączeniem się do społeczności chrześcijańskiej, a to zobowiązuje.  Chyba, że  dokona się aktu apostazji.  Nie podałem, że chodzi  o Kościół Katolicki, ale sądząc z Twojej wypowiedzi sama przyznajesz, że coś nie tak z tą wiarą. Hierarchowie KrK często używają argumentu, w skrócie,  Polak=katolik i powołując się na ten fakt uważają, że mają moralne prawo decydować prawie o wszystkich dziedzinach naszego życia.  Widać owoce tej działalności. Zatem komu lub czemu to służy?  Dlatego mamy to, co mamy.
Podałem więc zgodnie za statystyką i zgodnie ze stanem faktycznym.

Oczywiście możesz mieć odmienne zdanie, ale to nie zmiani faktów.

Pozdrawiam.
Nadrzędny - Autor Boginka Dodany 2008-07-31 18:46
"Z przykrością stwierdzam, że sam fakt chrztu jest włączeniem się do społeczności chrześcijańskiej, a to zobowiązuje. " Hmm, jeżeli przyjmiemy (ja przyjmuję) że sakrament coś znaczy, to daje on nowo włączonej osobie łaskę. Ale ta osoba może łaskę odrzucić i nie musi dokonywać formalnie aktu apostazji, bo jej decyzja nie jest formalna, gwoli zadośćuczynienia administracji, a emocjonalna i duchowa. Nawet powiem więcej - z mojego punktu widzenia nikt nie powinien aktu apostazji dokonywać... W szczegóły swoich przekonań wdawać się nie będę, bo jeszcze dostanę od kogoś doniczką w głowę za ewangelizację. :-)

"Nie podałem, że chodzi  o Kościół Katolicki, ale sądząc z Twojej wypowiedzi sama przyznajesz, że coś nie tak z tą wiarą." Ty nie podałeś, ale ja takie statystyki pamiętam 90% KK, 5% inne wyznania, 5% bezwyznaniowi. Oczywiście nie pamiętam z kiedy są te statystyki, przy czym akurat w ich wypadku chodziło o statystykę formalnego aktu przynależności.

"Widać owoce tej działalności." Myślę, że postawiłeś tu rozumowanie na głowie. Ale znów - nie będę w to wchodzić, patrz komentarz o doniczce.

"Podałem więc zgodnie za statystyką i zgodnie ze stanem faktycznym." Tyle że ja nie uważam tego o czym mówisz za fakt. Fakt to jest zjawisko mierzalne, a zatem właśnie takie, że np. ktoś kiedyś został formalnie włączony do jakiejś wspólnoty wierzących (dla porównania istnieje np. państwo które ma konstytucyjnie wpisaną przynależność nowo narodzonych obywateli do islamu, co moim zdaniem znaczy tylko, że w papierach mają 100% muzułmanów, a nie że 100% ludności jest muzułmanami w sensie żywej wiary i przekonań). To tak, jakby twierdzić, że każdy kto jest Polakiem z urodzenia, musi się nim czuć. Nie musi, a stany emocjonalne lub morale nie są mierzalne żadnymi statystykami. A zatem nie jest tak, że osoba ochrzczona w jakiejkolwiek religii (lub dokładniej, włączona w jej krąg) akceptuje zawsze, w danym momencie życia związane z tym zobowiązania. Taka opinia jest zwyczajnie płaska, bo nie bierze pod uwagę dziesiątek czynników dodatkowych. A zatem może służyć najwyżej do narzekania, a nie do diagnozowania. Bo diagnoza nie próbuje nikogo na niczym "przyłapać" tylko stwierdzić stan faktyczny. A stan faktyczny (wbrew stanowi statystycznemu) może być taki, że emocje się z procentami rozmijają całkowicie.

Ale może nie powinniśmy robić bajzlu w tym wątku...?
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-08-01 11:05
Boginka...

Mieliśmy dyskutować o treści tej bajki która dzieje się w realu a nie o sprawach religijnych, więc proszę wszystkich o nie poruszanie w tej kwestii takich tematów jak religia.... to wcale nie świadczy o tym że nie jestem za stwierdzeniami Nachbara lub Pana Owsiana....
Nadrzędny Autor amalian Dodany 2008-08-01 11:38
Każdy ma prawo do obrony swojego zdanie . Nie wiem dlaczego odbierasz go jednym...:-( .
Nadrzędny Autor Boginka Dodany 2008-08-01 12:01
Norbercie, Norbercie... :-) Mieliście, mieliście i ja Wam nie zabraniam. Ale jeżeli konkretna sprawa (w tym wypadku wyznawana lub nie religia) ma być poza tematem, to nie może być tak, że się ją mimo wszystko wprowadza, póki nam wygodnie. Tym właśnie jest chociażby stwierdzenie:

> to wcale nie świadczy o tym że nie jestem za stwierdzeniami Nachbara lub Pana Owsiana....


Bo albo to nie ma znaczenia dla rozmowy i wtedy ani ja, ani Ty, ani Nachbar, ani nikt inny się do tego nie odnosi, nieważne czy się zgadza, czy nie, albo wchodzi się na ten temat ze świadomością, że ktoś inny może wtedy zacząć o tym dyskutować. Nachbar na temat wszedł, więc jednak z tego wynika, że dla niego sprawa nie jest poza tematem. Ty wyrażasz swoje zdanie, więc dla ciebie też sprawa jednak nie jest poza tematem. A więc ja także się przyłączam, tylko że ja siedzę z innej strony stołu. Takie życie.

No ale już nie drażnię swoimi opiniami. Pozdrawiam i znikam.
Nadrzędny Autor Nachbar Dodany 2008-08-01 14:53
Boginko, również nie chcę dostać doniczką (pięknie to ujęłaś), więc pomińmy ten temat.  Przyznaję Ci rację, że  nieszczęśliwie użyłem słowo "statyka". Może bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie: "z powszechnie przyjętym miemaniem" . Co do stanu faktycznego, to będę obstawał przy tym. Nie da się ukryć tę znieczulicę i skutki samych deklaracji, bez zobowiązań.  Więc jest to fakt.

Przepraszam za małe zamieszanie.  Temat lekko zboczył. Przypadkowo Boginka rozwinęła moją myśl i wyjaśniła przyczny takiego stanu rzeczy (znieczulica i inne negatywne skutki).

Pozdrawiam.
Nadrzędny Autor OWSIAN Dodany 2008-07-31 19:09
o wartości statystyk mówi ten cytat: Jeśli mój sąsiad codziennie bije swoją żonę, ja zaś nie biję jej nigdy, to w świetle statystyki obaj bijemy je co drugi dzień. George Bernard Shaw (1856 - 1950)
Nadrzędny - Autor dobrosia Dodany 2008-07-31 17:05
Nie widze w Twoim wygladzie niczego strasznego Norbi.
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2008-07-31 23:23
Dobrosiu ,to stwierdzenie ' W dzień a straszy ' pewne było stwierdzeniem instumentu...bo Norbi gra na Suzafonie ;-) . Pozdrawiam . Nadal jestem w niemocy ,az strach się bać co będzie dzisiaj Z ranaq ,ale pozdrawiam :-).
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2008-08-01 01:14
No, ja wiem że ja nie straszę, ale ze sposobu myślenia właściciela tego lokalu wywnioskowałem że on ma pomieszane w głowie i w portkach... i to mocno....
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2008-08-01 09:32
Piszesz,że w portkach ... był ubrany . No masz,pewnie to teletubiś ;-) . Pozdrawiam :-).
Nadrzędny Autor 62norbi Dodany 2008-08-01 09:50
Tak, mam.... :-);-)
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / BAJKA (12804 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill