Ja, niestety, wiem, co autorka powyższego miała na myśli - i pewnie właśnie chodzi o to, co, Boginko, napisałaś.
Ale swoje niezbyt mądre stwierdzenie (o niby gorszych na wózkach) sformułowałam z premedytacją - z powodów wymienionych na początku odpowiedzi. Po prostu nie wolno wydawać wyroków medycznych innym tylko na podstawie własnych doświadczeń - bo, jak sama napisałaś, każdy przypadek jest inny. A mnie bezustannie dziwi taka beztroska...
Natomiast Twoją, autorki i wieeelu innych osób postawę obserwuję od lat i ciągle mam te same rozterski... Absolutnie rozumie, że nikt nie ma ochoty "siadać na wózek" czy "podpierać się kulami" - JA TEŻ NIE! Ale problem w tym, że czasami - czego doświadczam od lat na sobie - nie bardzo jest inne wyjście i demonizowanie (nie boję się tego słowa) tych nieszczęsnych "narzędzi tortur" prowadzi do sytuacji takiej, że ludzie dostają wręcz histerii, gdy jednak życie powoduje, że w końcu brak innego wyjścia i usiąść trzeba...
Kilkadziesiąt razy w roku spotykam się z takim odrzucaniem wózka jak zabobonu - do tego stopnia, że dziecko niepełnosprawne chodzące (tak czy inaczej) za Chiny Ludowe nie usiądzie na wózek nawet na treningu sportowym (np. szermierka na wózkach czy rugby czy taniec) - bo rodzice wychowali w przekonaniu o szkodliwości już samego faktu zbliżania się do niego...
A z tego miejsca już baaaaardzo blisko do swoistego autorasizmu jednych ON wobec drugich ON - z czym walczę od lat nastu na co dzień:) Ale taki chleb.
Powtarzam - walczyć o swoją sprawność trzeba na maksa, aby ten wózek nie musiał stać się "kolegą" na zawsze. Bo znam i takie osoby, które nie muszą, ale z paranoicznie widzianej wygody i lenistwa już tylko z wózka korzystają - bo nie mają motywacji ani chęci, by nad sobą jednak dalej pracować. Nie potrafią używać go np. tylko na spacery czy dłuższą wyprawę, ale każde pięć metrów - przegięcie w drugą stronę. Też nie do przewalczenia - ale to brak właściwej podpowiedzi od postronnych, niewiedza, brak wyobraźni...
No i to Wasze wspólne "banie się" wszelkich operacji w przypadku mpd - wydawało mi się (na podstawie kilkuset znanych osobiście przypadków), że medycznie i naukowo zdecydowanie już udowodniono skuteczność takich zabiegów (ścięgna). Owszem - im wcześniej tym lepiej, a więc w dzieciństwie. Później pewnie trzeba myśleć, ale... przyjrzyjcie się żywym ludziom a potem samodzielnie wyciągajcie wnioski.
Pozdrawiam,
A.