Ano właśnie, Rafale, nie rozumiesz a ciągniesz temat w nieskończoność.
Po co i dlaczego ktokolwiek miałby płacić komukolwiek bez właściwych kwalifikacji, doświadczenia, umiejętności za opiekę nad bliską osobą?
Przecież ci asystenci muszą mieć (i wcale nie blade) przygotowanie do pracy z żywym człowiekiem oraz predyspozycje interpersonalne itd. . I w tym jest właśnie problem - aby pojawił się u nas prawdziwy zawód "opiekuna-asystenta" a nie pożal się Boże wolontariusza, który tego nie zrobi, tamtego nie umie, innego się boi a w ogóle to on miał inne wyobrażenie.
Zależy - czy ktoś miałby się opiekować pacjentem raz w tygodniu, ile godzin dziennie, co robić. Jak w każdym innym zawodzie - i tu trzeba się dosyć dokładnie określać, bo to nie jest takie wszystko oczywiste.
A ludzie zatrudniani obecnie na przykład przez centrum asystentów ON w Warszawie to przecież zaprzeczenie wszystkiego, co można sobie życzyć. Zresztą, osoby koordynujące ich pracę nie przykładają żadnej wagi do poziomu usług świadczonych przez opiekunów, więc niby jak to się ma zmienić?