Hej,
rzadko się tu udzielam, ale czytając niektóre opinie stwierdziłem że opiszę swój przypadek.
Moje schorzenie to duży skrót prawego podudzia, połączony z dużym zniekształceniem śródstopia, szpotawość stopy, brak kości strzałkowej i inne nazwy których już nawet nie pamiętam, bo świadomość ich i tak nie poprawia mojej sprawności.
Za PRLu wykonywano mi aparaty ortopedyczne w STO..... w Konstancinie-Jeziornie, był to taki aparat szynowo-paskowy z polską stopą o aktywności dla staruszków, nic więc dziwnego że po roku aparat był zużyty w stopniu uniemożliwiającym dalsze użytkowanie. Całe szczęście że wtedy aparat mogłem zrobić co rok, na koszt Państwa. Nie raz aparat napawiany był chałupniczo np. spawarką (pęknięte szyny) albo wracałem do domu z ułamaną stopą … choć później mając kontakt z osobami które miały podobne schorzenie do mojego, oceniam że i tak miałem super oprotezowanie, bo oni poruszali się nieraz na jakiejś dosłownie „tyczce”. Wszystko przez to że schorzenie jest nietypowe i wymaga indywidualnego podejścia. nikt wtedy niestety potrzebami pacjentów nie przejmował, a jak coś obcierało, uwierało to człowiek wolał sam sobie pomóc jak umiał z wykorzystaniem swoich narzędzi.
Później przyszedł czas Kasy Chorych i dalej NFZtu, STO.... sprywatyzowano, limity kasy chorych były śmieszne, STO.... sobie życzył konkretnej dopłat do protezy, którą powielali od 20 lat tak samo - a tutaj człowiekowi trudno się z tym zgodzić, jak mentalność i wykonanie jest takie jak było, a pojawiają się dodatkowe żądania finansowe. Wtedy, czyli ok. 1999 roku natrafiłem pierwszy raz na ofertę Otto Bock – przeglądając foldery wyglądało to dla mnie jak kosmos w porównaniu do tego co wtedy używałem. Niestety finansowo nie byłem w stanie wtedy myśleć o takim oprotezowaniu.
Kilka lat później choć finanse zdecydowanie też nie pozwalały, postanowiłem chociaż dowiedzieć się o możliwościach jakie istnieją w zakresie oprotezowania dla mnie – przypominam całkowicie atypowa proteza, żadne amputacje, całkowity custom-work, który w STOCERze był kwitowany spostrzeżeniem żebym się cieszył że połączenie żywicy, drewna, skóry, pasków, szyn stalowych i stopy tak ładnie wychodzi. Pojechałem do Poznania do OttoBock gdzie znajdowała się wtedy jedyna filia tej firmy w Polsce. Bezpłatnie zostałem obmierzony, skonsultowany z lekarzem na miejscu (przyjechał żeby udzielić tylko tej konsultacji), kierownik firmy długo i wyczerpująco opisywał mi jakie mogą być możliwości zapewnienia mi zaopatrzenia ortopedycznego. W zderzeniu z rzeczywistością dotychczasowej obsługi w firmie ortopedycznej przeżyłem dosłownie szok jakości, jak się powinno traktować klienta-pacjenta. Pozostawało tylko w głowie poczucie nieosiągalności … tu kolejne zaskoczenie, dostałem informację w jaki sposób i gdzie mogę się starać o dodatkowe finansowanie i z jakimi obecnie instytucjami współpracują w zakresie dofinansowań. Poszczęściło mi się, udało mi się zorganizować finansowanie ze źródeł wskazanych w OttoBock (nie kredyt lub pożyczka) i niedługo potem pojechałem na zdjęcie miary.
Po otrzymanych kosztorysach okazało się że proteza którą wykonują nie ma nic wspólnego z czymś co uważam teraz za PRLowski relikt protetyczny. Można w niej wykorzystać nowoczesne płytki z włókna węglowego, nie potrzeba korzystać z stalowych szyn, lej nie musi być skórzany, nie trzeba żebym nosił tulejkę udową - a w STO... raz zrobili mi nawet aparat z pasem biodrowym (!!!) - w OttoBocku poinformowano mnie, że to wszystko zależy od właściwego ustawienia i wyosiowania protezy względem ciała - czyli know-how + zaawansowane narzędzia pomiarowe. Nowa proteza była wykonana ściśle wg moich wytycznych i pieczołowicie uwzględniano wszystkie moje zastrzeżenia co do ustawienia i niezmiernie ważnego dla mnie kosmetycznego wyglądu. Efekt końcowy był doskonały, miałem wrażenie że nawet za bardzo dałem „w kość” technikowi przy wykonywaniu tej protezy. No i czas kilku tygodni na wykonanie był też zaskakujący, w porównaniu do ok. 6 miesięcy w poprzednim zakładzie.
Wspomnę też że niestety płytka stopy po jakimś czasie zaczęła wydawać dziwne dźwięki, na przeglądzie okazało się że zaczęła pękać, ale nie było żadnego problemu w wymianą gwarancyjną.
Następną protezę (po aż 5 latach użytkowania poprzedniej!!!) również wykonałem w OttoBock, tym razem w Krakowie, gdyż tam przeprowadził się technik który wykonywał poprzednią protezę. I znowu podczas wizyty na tzw. „przeglądzie” jeszcze starej protezy poinformowano mnie że jest duże dofinansowanie z programu „Aktywny samorząd”, przekazano komplet dokumentów do wypełnienia i zaoferowano pomoc przy wypełnianiu i składaniu dokumentacji. Technik przy wykonaniu nowej protezy znowu zwrócił sam uwagę na aspekty które powstały przy użytkowaniu poprzedniej protezy i je udoskonalił w nowej, wiele się napracował żeby również można było zastosować nowocześniejszą stopę pod niską zabudowę którą niedawno pojawiła się w ofercie.
To nie jest żadna kryptoreklama. Super indywidualny produkt o wysokiej jakości z którego można korzystać w każdych warunkach musi kosztować więcej, kwestia dofinansowania NFZ to jest przecież chora sytuacja w Państwie, a nie wina protetyków - zobaczcie jak jest w Czechach, tam dają dobre pieniądze na protezy, żeby niepełnosprawny mógł kupić sobie konkretną protezę. Dla mnie proteza jest wyznacznikiem jakości życia, czymś na czym mogę polegać w każdych warunkach i tą właśnie pewność gwarantuje OttoBock, począwszy od wysokiej jakości obsługi klienta, przez zrozumienie i dopasowanie się do potrzeb pacjentów, na dostarczeniu najwyższej jakości rozwiązań i produktów skończywszy. Niestety w Polsce przez chory system nie każdego na to stać i pewnie stąd żale za wysoką cenę protez w niektórych komentarzach.
pozdrawiam