www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Porady Centrum INTEGRACJI / Prosze mi pomóc (2116 - wyświetleń)
- Autor Grazyna Dodany 2006-10-19 14:54 Zmieniony 2006-10-19 15:34
  Nazywam się Grażyna , mam 43 lata. Pochodzę z Mazur. Od 14 lat jestem osoba niepełnosprawną (umiarkowany) renta stała.
Jak wszyscy chorzy na tym świecie, tak tez i ja nigdy nie zaprosiłam choroby, to ona mną zawładnęła, to ja musze sobie z nią radzić. Można by rzec że pogodzona jestem z losem, nigdy się nie poddałam. Gdy zaakceptowałam swoje życie takie jakie jest, postanowiłam wyjść światu na spotkanie.
Mam wykształcenie średnie, ukończyłam kilka kursów, jako osoba niepełnosprawna podjęłam pracę zawodową. To było mi potrzebne, chciałam czuć się człowiekiem, być potrzebną. Mam doświadczenie jako pracownik biurowy, różnych prac się imałam. Prace powierzone zawsze sumiennie wykonywałam, czułam się odpowiedzialna. Z wielkim sentymentem wspominam przedostatnią pracę, to było biuro turystyczne. Nie była to moja pierwsza praca, ale trafił mi się Pracodawca - człowiek. Zawsze będę żałować ze zakład uległ likwidacji. Zaczęłam szukać kolejnej pracy. W miesiącu sierpień 2006 w giżyckim Urzędzie Pracy ukazało się zapotrzebowanie na pracownika. Złożyłam odpowiednie dokumenty, czekałam na odzew. Chętnych było więcej, wiec nie obeszło się bez rozmowy kwalifikacyjnej, przeszłam ten etap. Ale był kolejny, należało donieść referencje poprzedniego Pracodawcy, tu też sobie poradziłam ,wszak zawsze odpowiedzialnie podchodziłam do każdej pracy. Później się okazało ze to nie wystarczy, musze jechać do Warszawy na kolejne rozmowy. Po wielu przemyśleniach postanowiłam pojechać. To była rozmowa na zasadzie testu psychologicznego. Jaka ja byłam dumna, szczęśliwa, pokonałam konkurentki. Były to młode dziewczyny po studiach, ja niestety mam tylko średnie wykształcenie. Wtedy też usłyszałam słowa pochlebne co do własnej osoby, a brzmiały ,, nie widzę nikogo innego na tym stanowisku, pani jest odpowiednia osoba, gdyby to zależało tylko ode mnie, już dziś by pani pracowała, ale na odpowiedz musiałam czekać. Wracając z Warszawy otrzymałam informacje ze mam prace.

Dziś jestem strzępkiem nerwów, moje życie straciło sens. Potrafię jedynie płakać, radość życia prysła, ale w zamian mam depresje.

                        WCIĄŻ ZADAJE SOBIE PYTANIE. CZY BYŁO WARTO????????

We wrześniu 2005 roku zostałam zatrudniona jako osoba niepełnosprawna z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. Pracodawca z Suwałki przyjmując mnie do pracy, był świadomy, miałam nadzieje ze wie co robi. Od samego początku były problemy. Pierwsze trzy miesiące pracowałam bez dni wolnych niby po 8 godzin, ale tak naprawdę pracowałam 9 (przy umiarkowanym stopniu niepełnosprawności powinnam pracować 7). Po trzech miesiącach wywalczyłam 3 dni dodatkowego wolnego, ale dalej pracowałam po 9 godzin. Stanowisko pracy które było dla mnie przeznaczone w żadnym stopniu nie spełniało przepisów BHP i P.O.I Ż. Pracowałam na stanowisku kasjer. Pomieszczenie o powierzchni 5 metrów kwadratowych, było wyposażone w 2 biurka, 3 monitory, 3 komputery, 3 terminale, kasa fiskalna, drukarka, dwie odrębne kasy na pieniądze, sejf, kasa pancerna wielkości szafy dwudrzwiowej, szafka podręczna. Zimową porą nie było ogrzewania wiec strasznie marzłam, natomiast już od pierwszych dni wiosny czułam się jak w piekle. Cała ściana za plecami była oszklona. W pomieszczeniu nie było żadnej wentylacji, ani okna otwieranego, temperatura w kwietniu dochodziła do + 40 stopni. Wielokrotnie zgłaszałam złe samopoczucie, bóle głowy nasilały się do tego stopnia, ze momentami zapominałam jak się nazywam. Konsekwencja złych warunków pracy był miesięczny pobyt w szpitalu, a następnie zwolnienie lekarskie. Do szpitala poszłam 6 kwietnia 2006, a do pracy wróciłam 12 czerwca, tego dnia dostałam dwutygodniowe wypowiedzenie. Przebywając na poszpitalnym zwolnieniu, opłaciłam dwutygodniowy pobyt pełnopłatny w sanatorium, pragnęłam wrócić do pracy w pełni sił. Co miesiąc otrzymywałam premie zadaniowa, za dobra prace.
Złożyłam doniesienie do PIP, była kontrola salonu. Opis inspekcji brzmi:

Kontrola przeprowadzona przez Inspektora Pracy wykazała, że wystąpiły następujące nieprawidłowości w zakresie przestrzegania przez pracodawcę prawa pracy i przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy;
- szkolenie wstępne ogólne w zakresie BHP przeprowadził dla Pani ????????? nie mając uprawnień do ich prowadzenia. ( TO STRASZNE KŁAMSTWO, ja byłam zatrudniona u tego Pana, ale ja go nie znam, wiec jak mógł mnie szkolić)
- w orzeczeniu Lekarza medycyny o braku przeciwwskazań do pracy wydanym dla Pani nie ma jego zgody na zatrudnienie powyżej 7 godzin na dobę. (JA PRACOWAŁAM 9 GODZIN DZIENNIE, pomimo ze na liście obecności było wypisane 8)
- według przedstawionej ewidencji czasu pracy za okres od października do grudnia 2005 oraz od stycznia do czerwca 2006 pracowała Pani od godziny 10-18, a w soboty od 9-14
- pomiar temperatury wykonany w dniu 19.06.2006 wykazał, że temperatura na pani stanowisku pracy wynosiła 31 stopni C
- nie zapewniono na stanowisku pracy, na którym Pani pracowała minimum 2 m kwadratowych wolnej powierzchni podłogi
- analiza logowania na komputerze wykazała, że często Pani pracowała ponad 8 godzin ( Inspektor Pracy wystąpił do pracodawcy o wyjaśnienie tej kwestii)

Mój pracodawca wystosował pismo do PIP, CYTUJE  ,,Pracodawca w udzielonej odpowiedzi , poinformował inspektora pracy , ze kierowniczka salonu w ????? pani ??????, przychodziła do pracy w godzinach poprzedzających otwarcie zakładu i wtedy włączała komputery obsługiwane przez Panią (TO OCHYDNE KŁAMSTWO, JA MIALAM ODPOWIEDZIALNOŚĆ MATERIALNA, JA PRACOWAŁAM NA WŁASNYCH KODACH, KAŻDY PRACOWNIK ZATRUDNIONY W SALONIE , MA WŁASNE KODY , PO TO ABY NIKT NIKOMU NIE SZKODZIŁ - Pani ??????? ?????, ma swoje kody, nikt nie ma prawa pracować na czyichś

Dziś siedzę w domu, mam depresje bólową, jedyne co mi zostało to żal, smutek i łzy. Bezpośrednio podlegałam Pani Kierownik, która nie miała żadnego  pojęcia o pracowniku niepełnosprawnym, cóż miała 23 lata. Pomimo młodego wieku opanowała metody kłamstwa. Oby nigdy nie musiała chorować, bo ja byłam dla niej dziwolągiem, stara, chora to do domu. Łzy na moich oczach nie obsychają  pisząc do Pana , Panie Rzeczniku łzy lecą mi jak grochy, jak można przyjąć  osobę z grupa inwalidzka, a zwolnic za to ze leżała w szpitalu.

Proszę mi powiedzieć;
- dla kogo są tworzone stanowiska PFRON ?????
Czy tylko dla zachłannych pracodawców ??,
- Dlaczego takie stanowiska nie są kontrolowane??.
- Dlaczego praca dla niepełnosprawnych, jest katorgą??
- Dlaczego popadamy w depresje??,
- Dlaczego nas się poniża, nie tylko płacowo??
Proszę mi pomóc, chce pozwać pracodawcę do sadu, chce odszkodowania za stracone zdrowie do reszty, chce zwrotu kosztów leczenia.
BŁAGAM!!!!!!
   Proszę mi powiedzieć , jakie mam szanse na odzyskanie pieniędzy za 9 godzinę pracy, chcę żądać zwrotu kosztów leczenia, oraz odszkodowania za bóle które wciąż mam i lecze, wszak one SA spowodowanw złymi warunkami pracy.
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2006-10-28 19:03
Szanowna Pani. Z wielka uwaga zapoznalem sie z Pani sprawa. I coz moge rzec. My niepelnosprawni musimy sobie sami stwarzac sobie bariery bezpieczenstwa. Ja bylem niegdys w bardzo podobnej sytuacji. A mianowicie, zatrudniony bylem w firmie meblowej na warunkach PFRON - u. Jako osoba niepelnosprawna 1 gr. I dokladnie bylo tak jak pani opisuje: obiecane stanowisko dla mnie - tak naprawde bylo fikcja. Na kazdej oddzielnej umowie czasowej (takie sie tam wtedy stosowalo), pisane mialem za kazdym razem inne stanowisko, niz zajmowalem. Rownie cierpialem z powodu: dlugotrwalej pracy, pracy w soboty, temperatura na hali gdzie pracowalem siegala -2 stopni. Ja potrzebowalem wtedy pieniedzy, aby przetrwac, wiec czynilem dobra mine do zlej gry. Lecz gdy wreszcie dowiedzialem sie, jakie mam prawa i zaczolem sie ich domagac - szybko mnie zwolniono.
i rownie pisalem do inspekcji pracy i nic. Z PFRON-u, nikt nie zainteresowal sie moim przypadkiem (bynajmniej mi nic nie wiadomo na ten temat).
Pyta pani co ma Pani zrobic w takim polozeniu.
Ja dalem sprawe do sadu - ale po uprzednim przygotowaniu sie do tego.
Musi miec Pani obronce, ktory wezmie Pani sprawe w swoje rece. Musi Pani miec dowody (na pismie), kiedy prace Pani zaczynala i kiedy ja konczyla. Bez tego nie ma pani szans.
jesli Pani to ma, musi miec tez Pani swiadkow na to w jakie warunki panowaly na pani stanowisku? Ale mysle, ze ich pani nie zdobedzie, bo kazdy bedzie sie obawial o swa prace.
Mnie dochodzenie sprawiedliwosci kosztowalo 5 spraw w sadzie. Zszarpane nerwy. Ale wygralem. Jesli ma Pani szanse na to ze sa dowody pracy-chociazby - dokumentujace, ze pracowala pani po 9 godzin. To ma Pani szanse udowodnic pracodawcy, ze zlamal prawo chroniace osobe niepelnosprawna. I wtedy moze pani oddac sprawe do adwokata. I wtedy on po zapoznaniu sie z Pani sprawa, poinformuje Pania, czy sprawa jest do ruszenie, czy tez nie. I jesli tak, to moze Pani wtedy walczyc o zwrot naleznosci za nadgodziny i o odszkodowanie. Ale tylko wtedy, gdy bedzie miala Pani mocne argumenty na pismie.
Mimo to, zycze pani zdrowia i powodzenia. Z Bogiem.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Porady Centrum INTEGRACJI / Prosze mi pomóc (2116 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill