Ja też jestem właścicielem wózka marki Otto Bock - dokładnie modelu Otto Bock Voyager. I powiem tak; dopóki nic nie nawali, dopóki niczego nie zużyjesz, prawdopodobnie będziesz zadowolony. Ale jak się coś sypnie, jakaś część, element, cokolwiek, co jest firmowane jako "otto bock" to leżysz i kwiczysz... Nie ważne że to będzie przysłowiowa "śrubka", czy inny drobiazg... Zapłacisz grubą kasę. Oj grubą....
Najbardziej "ucieszne" jest to, że nawet jak zamówisz już niezbędną część, to istnieje ogromna szansa, że dostaniesz produkt, wykonany w naszym kraju - w Łódzkim oddziale firmy MBL. Produkt, z MBL zostanie wysłany do Otto Bocka do Niemiec. Następnie tam zostanie wyrobiona cała niemiecką papierologia, produkt otrzyma wyjątkowej jakości niemiecki foliowy woreczek na której będzie biało-niebieską niemiecka etykietka. I od tej chwil będzie to produkt w euro, "made in germany". Następnie, produkt ten zostanie wysłany do przedstawiciela Otto Bocka do Poznania, który swoje dorzuci, i po drodze jeszcze pośrednik, u którego Ty kupisz prawdopodobnie tą część.
Powiem wam szczerze, że podobnie jak wiele osób, markę Otto Bock, kojarzyłem bardzo pozytywnie. Robią dobre wózki, i inne świetne rzeczy - choćby protezy. Dlatego też sam nabyłem Voyagera. Ale wszystkie te pozytywne kwestie zostają wdeptane w ziemie, kiedy słyszysz że:
- za dwa, trzy nowe tekstylne paski z rzepami do oparcia masz zapłacić kilka stówek;
- że zwykłe plastikowe "boczki" chroniące przed kołami (które pękają co chwila) musisz wydać około 350 zł/szt.
- Pytasz cztery razy o cenę, kiedy słyszysz że za nowe rączki do oparcia chcą 500 zł/szt.
- Zastanawiasz się czy jesteś w ukrytej kamerze, kiedy dowiadujesz się, że jak chcesz, by boczki nie pękały to polecają kewlarowe - po 700 zł/szt....
- Nie wiesz co zrobić, kiedy słyszysz, "że elementu do hamulca którego szukasz to już nie robią, na magazynie nie mają - i ewentualnie możesz kupić cały nowy" i tu pada kwota: ileś tam setek zł.
- Czujesz że robią z Ciebie idiotę kiedy kupując wózek, pytasz o serwis, a gość sprzedaję tekst że w obecnych czasach, nie ma z tym żadnego kłopotu; że wózek który kupujesz to model sprzedawany w tysiącach na całym świecie. - ALE KIEDY ZALEŻY CI NA WYMIANIE ZUŻYTEJ, ZEPSUTEJ CZĘŚCI, DOWIADUJESZ SIĘ ŻE TWÓJ WÓZEK, NAGLE STAJE SIĘ NIETYPOWY... ŻE MOŻE BYĆ PROBLEM, ŻE TYLE LAT MINĘŁO, ŻE TO MOŻE TRZEBA BĘDZIE SPECJALNIE DORABIAĆ, ŻE TO MOŻE TRWAĆ, I UWAGA: ŻE TO MOŻE BYĆ DROGIE (!)...
I nawet jak wykonasz 20 telefonów w sprawie, miną dwa miesiące, masz zapłacić worek pieniędzy, to okaże się że "w fabryce się pomylili", albo "przysłali nie to co trzeba"...
Tak więc jeżeli ktoś planuje zakup ich wózków, niech bądźcie przynajmniej świadomy, na jaki poziom groteski może być narażony. Mnie przynajmniej, OTTO BOCK-iem wyszedł, amen.