Autor bezowa
Dodany 2007-03-22 21:27
Witam,
w styczniu tego roku mój mąż miał wypadek w pracy- maszyna urwała mu lewą dłoń na wysokości sródręcza. Mąż stracił wszystkie palce, została mu tylko resztka kciuka.
Wypadek był z winy zakładu.
Na razie koncentrujemy się na leczeniu, na robieniu tego, co jeszcze można zrobić..Przed mężem jeszcze kilka zabiegów, dzięki którym będzie miał szanse na jakikolwiek chwyt w tej dłoni...
Jesteśmy młodzi, właściwie dopiero zaczynamy dorosłe życie. Ten wypadek wzmocnił naszą miłość, ale chwilami czujemy się koszmarnie zagubieni w tym wszystkim. Mąż jest dla mnie bohaterem, znosi wszystko po męsku, ale wiem i widzę, że cierpi...często wracają obrazy z nocy wypadku, i to jest dla mnie jak uderzenie pięścią w serce. Studiuję psychologię, ale dopiero ten wypadek nauczył mnie, co znaczy zarówno cierpienie i lęk, jak i bohaterstwo i człowieczeństwo. I miłość. I jak ważne jest życie ukochanej osoby....
Nie umiem pięknie pisać- chcę tylko przekazać, iż porozmawiałabym z osobami, którym nieobce są podobne doswiadczenia.