
Oni się nie rozdzielali, wspinasz się parami we dwójkę, składa się na to kilka czynników, najistotniejszy to czas. Szczyt zdobywali we czterech ale w dwóch zespołach. Dlaczego tamci zostali , trudno powiedzieć. Ponoć wyposażeni są doskonale, więc wykluczyć należy przyczyny techniczne., choć to trochę żelastwa, lin i butle z tlenem. Najtrudniejsze jest zejście, tak fizycznie , jak i psychicznie. Szczególnie w takich wyprawach. Drapiesz się kilka dni, w temperaturach -30-40 celsjuszy i wiatr, pełna koncentracja , w końcu wlazłeś, euforia ,radość, i zapominasz że wyprawa kończy się w obozie na dole , a nie na szczycie . Góra nie wybaczy najmniejszego błędu, jest majestatyczna ,cierpliwa, a reszta to TY. Według mnie to z któregoś zeszło "powietrze", zatrzymali się , żeby się pozbierać. O rozdzieleniu się pary nie ma mowy. Zastanawiające jest , dlaczego para która zeszła nie miała żadnych informacji , dlaczego tamci zostali. Jest bardzo mało informacji, choć śledzę na bieżąco. Ostatnie informacja, że pozostali zwijają obóz i się wycofują , nadciąga burza, nie będą czekać dłużej. Najciekawsze że to wszystko dzieje się na długości około 500 metrów.