Witam,jak Madziu ładnie to ujęłaś! i ciesze sie,ze tu Cie zastałam,chociaz mam Cie tu na pilpicie hihihi - ale opowiem pokrótce swoja historię,ktora właściwie zaczęła się od pytań zadawanych sobie "jak to jest". Ja jestem osobą niedowidzącą - ale........................moja sąsiadka,w moim wieku od dawna choruje na oczy.Wrociła pewnego razu z rehabilitacji w Bydgoszczy i pokazała mi jak się czyta brajlem,jak szydełkowała,jak to,jak tamto - wtedy oglądałam i wielkie dziwy we mnie się jawiły. Mówiłam wowczas do niej ze zdiwieniem "przeciez ty widzisz" - a ona mi na to "ze traci wzrok i turnus był przygotowaniem jej do zycia po utracie widzenia.Wiedziałam - ze są inne zmysły,ktore po utracie wzroku się wyostrzają.Nigdy nie przypuszczałam,ze mnie to tez dotyczyc będzie. A jednak,nie minął nawet rok - od tamtego "zdziwienia" jak mnie los doświadczył własnie w ten sposób. Teraz wiem,że niewidomy nie może ale MUSI czytać,pisać,spiewać,tanczyć,kochać,marzyc,spacerować ect..........................pozdrawiam
Tak jak najbardziej się zgadzam.
To my musimy wychodzić do ludzi, bo oni przecież niezawsze wiedzą jakie my mamy potrzeby, marzenia, pragnienia i mają prawo do tej niewiedzy.
Nasszym zadaniem jest ich uświadomić.
Jak nie nauczą się tego od nas to skąd?
Inaczej jest przeczytać fachowy poradnik, a inaczej zobaczyć na żywo co dana osoba czy grupa osób z poszczególną niepełnosprawnością może, tak jak tu osoby niewidome.
My niczym się nie różnimy od zdrowych ludzi, tylko inaczej poznajemy świat.
Pozdrawiam.
Magda