gdybyś czytała moje posty, to byś zauważayła, że na lektora (to uwielbiam i nie jest źle płatne/owe studia z tymi językami przygotowały do dwu specyficznych zawodów, niemniej jednak wiekszosc absolwentow z mojej grupy często nie pracuje ani w jednej ani drugiej branzy), nie nadaję się ze wzgl na obecny stan zdrowia. (kilkanascie lat temu, gdy wybierałam ścieżkę kształcenia /profil klasy w liceum/, nie mialam zielonego pojecia o tym, że zdrowie może mi posypać się aż tak drastycznie jak do tej pory. no ale niektórzy nie maja za grosz pokory jak Ty i probują kąsać:)
>No i widzisz, taka specjalizacja przyda się tylko w zakładach/firmach produkcyjnych AGD, które są np. włoskie. Do tego typu pracy akurat nie trzeba studiów, wystarczy smykałka <
programistami sprzętu AGD są moi znajomi po robotyce na politechnice (taki kierunek studiów), to żeś zabłysnęła
może teraz przejdź ze swojej równoległej idealnej rzeczywistości do prawdziwej, poczytaj sobie oferty pracy na operatora linii produkcyjnej (nie jest to praca twórcza, tylko sama kontrola maszyn w ruchu), chetnie chca wyższe inzynierskie.
co do włoskiego AGD, to niekoniecznie, mam w domu niemieckie i koreańskie. dla koreańskiego Samsunga pracują moi znajomi po robotyce, tutaj w Warszawie
bardzo dobre zarobki, jak na moj stan zdrowia, koniecznosc slono platnej rehabilitacji w aktualnym miejscu zamieszkania i roznych cyrkow niedostepnych via nfz (nfz na jedno ze schorzen nie refunduje NIC - a tylko w tym roku, od stycznia do maja poszlo mi 8tys), oznaczają co najmniej dwie mityczne średnie krajowe miesiecznie, to będzie osiagalne w ciągu kilku lat.
przewaznie pracodawcy zatrudniajacy ON placa minimum krajowe badz 100zł wiecej, wiec zatrudnienie w ten sposob na dluzsza mete odpada. to dobre na poczatek, ja już jestem w tym kilka lat i za jeszcze kilka powiem definitywnie dosć - wiem że źle robię i do tej pory byc może źle tym kierowałam, ale lepiej pozno niz wcale. pracę lubię, szkoda, że wynagrodzenie od jakoś hmmm 2009 stoi w tej branży praktycznie zupelnie w miejscu i na stanowiskach "dla zdrowych", niedofinansowanych z pfron rowniez ludzie nie sa w stanie doprosic sie podwyzek i sie przekwalifikowują i odchodzą.
>Z realu Ci napiszę, że znam faceta (30l) który zna angielski i włoski - mówiony i zarabia... 1800 000 zeta - ma studia, ale w innej dziedzinie niż jego praca <
ten człowiek, ktory zarabia
milion osiemset złotych miesięcznie (o ile Ci się te pięć zer nie pomyliło) - raczej nie w PL, i zdecydowanie nie w typowej pracy na etat. też slyszałam o młodych inwestorach giełdowych w PL, którzy byli uczeni fachu przez własnych ojców-takich samych inwestorów od małego, i potrafiacych spokojnie na samej tylko giełdzie wyjsc co najmniej kilkaset tys do przodu rocznie. znajomosc jezykow oraz studia z zakresu np finansow i bankowości w tym przypadku akurat tak trochę dla sportu. nie każdy urodził się synem przedsiębiorczego milionera, więc rozwoj zawodowy rozwojowi nierówny, tak samo zyski zyskom.