Hej witam.
Była stronka "Turystyka dla osób niepełnosprawnych". Czy nadal istnieje nie mam pojęcia jednak jak czegoś się dowiem napiszę tu.
Opiszę co widziałam na dworcu zachodnim autobusów dalekobieżnych w Warszawie:
Nie pamiętam dokąd jechał autobus. Dziewczyna na wózku długo prosiła kierowcę by pozwolił Jej jechać. Problemem był sam wózek i ona na nim. W końcu kierowca się zgodził ale pod warunkiem,że sama wejdzie do autobusu. To co potem zobaczyłam zaszokowało mnie. Dziewczyna w butach ortopedycznych z wysokimi cholewkami robione na miarę stawiając nogi na kostkach bez pomocy starała się wejść i udało Jej się. Dopiero wtedy kierowca schował wózek do bagażnika. Wstyd mi było za tych co weszli i nikt nie pomógł.
Mój autobus "MOBILIS" jadący w innym kierunku ma miejsce dla wózka inwalidzkiego jednak nigdy nikt nim nie jechał. Jak to w prawie wygląda nie mam pojęcia. Mój kierowca (już nie jeździ) potrafił burknąć "proszę szybciej wsiadać bo inni marzną itp. Jestem chodząca samodzielnie, ale w autobusie schody są wysokie, a mam problem z wysiłkiem je podnieść, zgiąć w kolanach i postawić nogi na stopień. Pomagam ręką.
Co do pociągów na dworcu kierownik wprost mi powiedział. Proszę jeździć autobusami bo bagaż....... No tak tylko nie wszędzie i zawsze można dojechać bez przesiadek a te są trudne.
Nie piszę tego by wystraszyć wózkowiczów. Piszę by każdy z nas mimo trudności nie zrażał się i starał by świat nas przyjął takimi jakimi jesteśmy. Byłam sprawna, ale co się stało nie wróci, a żyć musiałam się nauczyć od nowa. Życie łapię każdego dnia by cieszyć nim jak dawniej. Mimo trudności podróżuję prawie jak dawniej ale tylko autobusami.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w poszukiwaniach lepszego jutra
Ella