Witam
Umiejętność PROSZENIA o pomoc.
Zastanawiam się nad tym jak to jest z umiejętnością PROSZENIA? Gdzie leży granica miedzy - zrobię sam - a proszeniem o pomoc? Kiedy i w jakich sprawach można prosić o pomoc? Czy każda PROŚBA o pomoc będzie dobrze odebrana?
To na ogół stawiane przeze mnie sobie pytania. Bo analizując siebie samego moja chęć poproszenia o pomoc jest uzależniona nie tylko od braku możliwości fizycznych ale i strona psychiczna bierze czasem górę. To tak jakby dana chwila emocjonalnego nastroju kierowała decyzją wykonania czegoś. Wygląda to tak że powinienem coś wykonać ale chwila, mój nastrój psychiczny stan w tym Momocie wartościuje inaczej to co w innych okolicznościach było by wykonane natychmiast. Staram się racjonować własne emocje w momentach kiedy czuję że nie działam i nie reaguje jak powinienem, ale nie zawsze się da w czas tę zależność - przyczynę wychwycić.
Zastanawiam się czy stale należy prosić o pomoc? Wiem że ja jako osoba niepełnosprawna mam długa listę rzeczy nie możliwych do zrobienia przeze mnie, ale czy to upoważnia mnie do wyręczania się pytaniem POMÓŻ! Czy zbytnie korzystanie z tej możliwości nie uzależnia nas od innych osób? Wydaje mi się że w dużym stopniu tak. Ja staram się ile tylko się da, aby próby pokonania samemu braku możliwości wykonania pewnych czynności - były jak najczęstsze. Staram się przesuwać te granicę własnej niemożności. Ale zaraz zastanawiam się nad tym: czy wszystkie prośby o pomoc musza być analizowane? Czy te proste rzeczy jak: otwarcie drzwi, pomoc na chodniku, w autobusie, czy gdzie indziej musi być analizowana> Myślę że nie. Tym bardziej wszystko to co łączy się z moim bezpieczeństwem. Ale czy musimy PROSIĆ o wszystko sami? Czy pewne zachowania wymagają próśb? Bo weźmy takie sytuacje które są bardzo widoczne, bardzo łatwo się domyśleć że pomoc tej konkretnej osobie jest potrzebna, nieodzowna. Lecz wielu nie umie, nie potrafi przemóc się i zadziałać z prostej przyczyny, a mianowicie nigdy nie wiadomo jaka będzie reakcja?
Myślę że bez względu na to ani osoba prosząca, ani osoba proszona nie powinna reagować niechęcią na okazywanie chęci pomocy lub na jej potrzebę. To bardzo często popełniany błąd w tym aspekcie. Błąd który i psuje kontakty, relacje międzyludzkie ale i błąd który kładzie się na dalszej chęci pomocy w sensie dawania i brania.
Zastanawiam się także nad tym, czy fakt samego PROSZENIA jest uzależniony od śmiałości, usposobienia, może zależny jest od pojęcia taktu, bo czy to wypada? A ja się wstydzę. Myślę że śmiałość tu jest największą barierą z której wynikają inne zależności.
Warto się nad tym zastanowić. Samo stwierdzenie: ja panu/pani pomogę wiele może zmienić. Obserwacja danej chwili może wielu rzeczom zapobiec. Lecz coś mi się wydaje że emocje biorą w takich prostych sytuacjach górę. Ja rozumiem że są ludzie do których lepiej nie podchodzić z różnych względów bo już tacy są. Ale czy ta opinia powinna kłaść się cieniem na ogół okoliczności? Myślę że nie.
Wydaje mi się że4 udzielanie pomocy, próby udzielania pomocy jak i chętne proszenie o pomoc bardziej zbliżały by ludzi do problemów innych jak i ich integrowały.
Pozdrawiam serdecznie