www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Historie prawdziwe niekoniecznie współczesne. (5760 - wyświetleń)
- Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-19 15:55
Post Ioty zainspirował mnie i przypomniał historie zasłyszane od znanych mi dobrze ludzi o znanych nie tylko mnie ludziach :-) Wywarły one na mnie kiedyś ogromne wrażenie.
Zamiast pisać "to nie ja to on jest winien" może faktycznie jak sugeruje Iota każdy napisze jakąś historię, którą zapamięta na zawsze, ale prawdziwą.

                                                                  Historia prawdziwa o życiu prawdziwym i o matce.

Lata okupacji w Polsce. Miasto średniej wielkości. Rodzina, której się średnio powodziło przed wojną.
W tamtych czasach głową rodziny był ojciec, matka zajmowała się domem i dziećmi, których było czworo.
Nie wiem który to był rok okupacji, ale nastał wielki głód. Ludzie umierali właśnie z głodu. Wymienili wszelkie wartościowe przedmioty na jedzenie u okolicznych rolników i piekarza.

   Przez kilka dni rodzina piła tylko wodę. Ojciec tej rodziny wyszedł z domu i powrócił po dwu dniach z zapasem chleba, słoniny i cebuli. Podzielił część na kilka dni, jednak nie
w równych porcjach. Im mniejsze dziecko tym mniejsza porcja. Jedzenie się skończyło. Ojciec wybrał dwu najstarszych synów i im racjonował tą zachowaną część jedzenia.
Matkę i dwoje najmłodszych dzieci pozostawił na śmierć głodową – najsłabsi.

   Matka miała piękną grubą chustę – w tamtych czasach kobiety dla ozdoby nosiły takie.
Okryła się tą chustą i wyszła z domu. Powróciła po kilku godzinach z chlebem, masłem i mlekiem, ale bez chusty. Nakarmiła pozostałe dzieci.
Jedzenie,  które miał ojciec szybko się skończyło. Matka każdego dnia przynosiła chleb i mleko, czasem kawałek słoniny. Ojciec i dwu najstarszych synów zaczęli prosić i żądać też jedzenia, które przynosiła matka. Matka popatrzyła na nich i odpowiedziała:
- dla mnie ważniejsze są najsłabsze dzieci, Wy możecie zdobyć jedzenie.
Po jakimś czasie widząc głód w oczach najstarszych synów i męża podzieliła się jedzeniem, które przynosiła.
Nie wiem, nie pamiętam jak skończył się ten „wielki głód”, ale się skończył.
Najstarszego syna, który był nastolatkiem Niemcy wywieźli na roboty do Niemiec. Widać ojciec najbardziej go kochał bo pojechał dobrowolnie za nim, aby go chronić i mu pomagać.
  
Najmłodszy syn, który był najsłabszy i szybko by zmarł bez jedzenia, jako jedyny wyrósł na przystojnego mężczyznę. Skończył po wojnie studia i pomagał wielu potrzebującym
i gnębionym przez system i ludzi bezdusznych. Później niepełnosprawnym, ale to już inna historia.
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-19 16:03
                                                             Co jest najważniejsze w życiu i kiedy gówno pachnie

  W tym samym mieście okupanci likwidowali Getto. Trwała zima i to bardzo mroźna. Polacy wylegli na ulice popatrzeć.

   Wśród krzyków, wyszarpywano tobołki, walizy, ściągano odzież, obmacywano Żydów. Zaglądano do ust w poszukiwaniu złotych zębów. Następnie upychano w „budach” ( ciężarówki pokryte brezentem).

   Jeden z Żydów, który był przed wojną jubilerem i chyba był najbogatszy w tym mieście, stał trochę z boku. Po chwili zrozumiał gdzie ich wywożą.
Wyjął z za pazuchy niewielkie zawiniątko, położył na ziemi, kucnął i zwyczajnie nasrał na to.
Mróz był siarczysty, więc szybko gówno z wierzchu zamarzło ukrywając to co pod nim było.

   Jeszcze widać było tył bud, a już wyskoczył z grupy oglądaczy mężczyzna, a za nim drugi. Dopadli do miejsca gdzie stary Żyd się załatwił i wzajemnie się odpychając, gołymi rękoma grzebali w gównie, aby wydostać to co pod nim było. Jeden z mężczyzn był silniejszy i zabrał całą zdobycz.

Morał nasuwa się sam.

  
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 21:27
No cóż nikt nikogo nie zna, o niczym i nikim nie słyszał :-( ot o.n :-(

                                                                      Czy człowiek niepełnosprawny jest człowiekiem?
   Małe miasto, o pracę dość łatwo, ale o taką niby „lekką” trudno. Pracodawca o. k. , praca fajna, lekka i przyjemna dla niepełnosprawnych. No i zaczęło się! O.N. do bólu, no i trafiła się taka jedna – nie do pojęcia:  lata ma, a wygląda za młodo! Gadanę ma, na pracy się zna i orzeczenie wraz z rentą ma no i ją zatrudnili! No wprost bezczelnie siedzi na „stołku”, no wprost bezczelnie pali papieroski i pogaduchy uskutecznia. No trzeba ją ZABIĆ.  A tutaj niusia, liczyć nie potrafi, ma teściową o .n. szurniętą, męża o. n. nic to, że przyszła za późno. Była tak wkurzona, że poszła do innego punktu, gdzie oczywiście „baba” ze wsi pracuje i nagadała co jej ślina na język przyniosła.  No i „szef” się wystraszył, no i część ludzi uwierzyła no i kobietę zabili… Kto zabił kobietę? Niepełnosprawni, dobrzy ludzie, którzy są podobno wrażliwi, ale na co? 
        
Nadrzędny - Autor Staruszka123 Dodany 2014-06-24 21:34
NO I BARDZO CI WSPÓŁCZUJEMY NO I TYLE.:;
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-25 09:30
Współczujmy sobie. Bo pomijając grafomańską stronę tego zbiorku, wnosi on opary zła i destrukcji w zakresie poruszanych tematów i opisów. Mroczne strony natury ludzkiej, niezborna osobowość opisywanej samotnej kobiety może na krawędzi istnienia, jednym słowem ani krzty dobra i optymizmu.
Każdy widzi dokoła siebie, co chce i tylko to, co  umie zobaczyć i potem wyciąga na światło dzienne. Inaczej - twórczość jest odbiciem osobowości piszącego takie dziwnie dobrane kawałki.

Pomijam, że zadanie jakie wymyśliła Iota miało szukać DOBRA I OPTYMIZMU.
Ale lepiej niech O.N. czytają o mrokach, bo może celowo chodziło o wywołanie stanu przygnębienia.
Za mało mają kłopotów?
Nadrzędny Autor Staruszka123 Dodany 2014-06-25 12:32
NIE WIEM JAK RESZTA ALE MI TE OPOWIASTKI PRZYPOMINAJA KARTKI Z PAMIETNIKA LUB DZIENNIKA PEWNEJ SMUTNEJ SAMOTNEJ CHOREJ KOBIETY.
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-25 20:03
Ciekawe kto dał prawo takiej ciastowatej do oceny? Własne wymysły? Przedruki? Kopiuj - wklej? Wklejałaś wiele razy moje teksty hi, hi, hi :-) :-)

Pisałam wielokrotnie naucz się czytać w-zet albo czytaj wolno, bo zmyślasz i (lub) masz problemy ze zrozumieniem tekstu niestety :-(
Przeczytaj jeszcze raz co jest napisane na początku - może pojmiesz w co watpię :-(  (złość, nienawiść i mściwość oczka ci zasłania) smutne :-(
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-25 20:13
Masz wklejkę z siebie na życzenie:

> Post Ioty zainspirował mnie i przypomniał historie zasłyszane od znanych mi dobrze ludzi o znanych nie tylko mnie ludziach :-) Wywarły one na mnie kiedyś ogromne wrażenie.


Zamiast pisać "to nie ja to on jest winien" może faktycznie jak sugeruje Iota każdy napisze jakąś historię, którą zapamięta na zawsze, ale prawdziwą.

Jakbyś Ty dobrze czytała, to byś zauważyła, że chodziło o coś nieco innego, niż mroczne aspekty zycia. Nie chodziło o byle jakie historie.
Co Tobie przesłania oczka nie napiszę, bo chyba sama wiesz .:-)))))))))
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-25 20:28
Znasz słowo "jakąś" i "zainspirowała" - zobacz sobie może jest w googlach.
Wiem, że ty nauczona "wytycznych" i innych komunistycznych ograniczeń :-(

Dzisiaj też słyszałam wypowiedź w realu!: "...przyjdą Żydzi i nas Polaków wymordują", "... Solidarność całe kontenery szynek, konserw do dołów wrzucała" itp. głupoty :-(
Tak jakoś mi się widzi, że Ty do tych osób należysz :-(
Na dziś i w ogóle koniec z odpowiadaniem Tobie :-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-25 21:46
Odpowiadaj w takim razie sobie na pytanie, czy wiesz po co w ogóle mi odpowiadasz. Miałyśmy się omijać, a ciągle zaczynasz, nawet słowa dotrzymać nie potrafisz, odwracasz kota ogonem i z brudnych pazurów wymyślasz idiotyzmy. To dowodzi Twojej ewidentnej słabości. Mocny człowiek, o stabilnej psychice nie musi wszystkich obrzucać wymyślonym błotem. Nie musi też prawić innym komplementów, aby ich sobie pozyskiwać. Kiedyś sama dojrzejesz do takich wniosków. Mnie nie dokuczasz, a siebie ośmieszasz tym miotaniem się jak... ...(a dopisz tam sobie sama jakieś określenie w Twoim stylu, byle adekwatne). ;-) :-) :-)
Nadrzędny Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-29 11:36
Jakich "wszystkich"? Jakim "błotem"? "Korwiniście", który sam nie wie co mówi, czyta?
Ciekawe, że zgadzanie się z czyimś zdaniem, lub stwierdzenie faktu to wg. Ciebie "komplementy", a i komplementy są wskazane :-)
Fakt jesteś "mocna" ja przy Tobie "wysiadam".
Pozdrawiam - słuchaj dobrze plotek żebyś mylnych nie przekazywała - jak zwykle
Wyciągasz wnioski tak jak Zygmunt - pogadajcie sobie na pw. :-)
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 21:44 Zmieniony 2014-06-24 21:46
                                                                                                Dzień ostatni

   Kobietę obudziło miłe światło promieni słonecznych przebijających się przez żaluzje w oknie. Myślała czy warto dzisiaj wstać i po co? Po chwili doszła do wniosku, że w tak ładny dzień może zdarzy się cud. Już tak długo wszystko zdycha, więc może dziś? Wstawiła wodę na gaz, nasypała jedzenia kotu, łazienka.

   Jak co dzień siedziała przy drewnianym, nieco zniszczonym stole, na którym już królował bury kot mruczący z zadowoleniem. Firanka lekko powiewała wpuszczając do wewnątrz zapach lata i spalin. Pijąc  kawę, paliła długiego papierosa, starając się jednocześnie głaskać domagającego się pieszczot kota. Lubiła ten czas. Dwugodzinna „chwila” dawała nadzieję i ukojenie. Czy warto jest żyć tylko dla takiej chwili?
Może dzisiaj?! Wybrała nr, który nie odpowiadał od wielu miesięcy. Tym razem tel. wyłączył się od razu, wybrała inny – efekt ten sam. Spróbowała jeszcze kilka razy z takim samym skutkiem.
 
  Pogoda wreszcie ładna: ciepło, nie pada. Kobieta zrobiła makijaż poprawiający znacznie jej wygląd, uczesała się, ubrała i … zrobiło się ciemno, słońce zniknęło, kobieta zaczęła się śmiać. Trudno - dzisiaj sprawdzi inne telefony, zrobi porządek w rachunkach. Pogoda równie szybko się  poprawiła, więc wzięła na wszelki wpadek parasolkę i wyszła z domu.

   Weszła do punktu obsługi klienta telefonii komórkowej. Na wysokim obrotowym krześle siedział mały siwy człowiek. Nogi w podkładanych, brudnych dżinsach, majtały w powietrzu. Młody, przysadzisty pracownik, roztaczał zalety okazji podpisania trzyletniej umowy i otrzymania telefonu za złotówkę. W końcu miejsce się zwolniło, kobieta przysiadła na brzegu krzesła, jej długie nogi spokojnie opierały się o podłogę, wyjęła telefon.
   — proszę pana w ubiegłym tygodniu kupiłam u was, był ten drugi pan, kartę startową i doładowanie. Zgodnie z tym co pisze i SMS-ami, które przyszły powinnam otrzymać gratis 30% i nie mogę uruchomić opcji zbieraj minuty…
   — doładowała pani za 14 zł !
   — za 30 zł, wprowadzam kod i za każdym razem wyskakuje, że operacja niedozwolona.
Mężczyzna wziął tel. do ręki i spędził przy nim ok. 15 min. W końcu stwierdził, że to wina telefonu i jedyne wyjście to zalogować się w centrali do czego kobieta musi podać PESEL, nr dowodu osobistego, nazwisko i nr telefonu.
— numer buta też?... Telefon nie jest najgorszy, jak telewizor nie odbiera Polsatu to zależy od telewizora czy anteny? — kobieta mówiła z naciskiem - poza tym nie dostałam nawet paragonu.
— paragon mogę pani wystawić…ale nie… — niech pani przyniesie opakowanie.
Następnie pracownik próbował dodzwonić się do biura obsługi klienta. Wrócił szef punktu z zakupów i przejął sprawę. Postanowił przełożyć kartę SIM do swojego telefonu i zatwierdzić kody uaktywniające usługę – nie udało się. Odebrała telefon i wyszła bez słowa.

   Na dworze było przyjemnie, więc mimo natrętnej myśli, że coś jest nie w porządku, kobieta poszła przez park. Jednak dopadł ją smutek i refleksja, gdy patrzyła na śliczne kaczuszki, próbujące podfruwać (wycięte lotki) i samotnego łabędzia z obwiązaną ściśle szyją szeroką taśmą z napisem- po co ta taśma – ma obrączkę na nodze… Ptaki były głodne.

   Kobieta weszła do zaprzyjaźnionego sklepu: WSZYSTKO PO 2,99. Kila razy coś kupiła i położyła na przystanku autobusowym – takie przedmioty nie były jej potrzebne – chciała uzasadnić swoją obecność. Witano ją jak dobrą znajomą, mogła wspomnieć co ją gryzie, uzyskać informację na interesujący ją temat.
Rozmowa nie poprawiła jej nastroju – dowiedziała się, że  dostawca Internetu, z którym podpisała umowę nabił ją w przysłowiową butelkę i do tego te faktury, których nie mogli skorygować, bo ciągle coś ginęło, łącznie z umową.

   W drodze do domu weszła do ROSSMANA. Kupiła karmę kotu i krem w promocji – właściwie zbędny – wchodziła do tego sklepu co drugi dzień. Kot zjadał karmę, ale ona nie była w stanie tak szybko zużyć wszystkich kremów, lakierów i pudrów.
Zaczął padać drobny deszczyk, kobieta miała blisko do domu.

   Przywitał ją kot głośnymi miałko-piskami, pełen radości. Kobieta oparła się o drzwi wejściowe
- co ty wiesz?

  
Nadrzędny Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 22:24
Historia nie jest o mnie mimo, że piszę w pierwszej osobie – zwyczajnie tak mi wygodniej- próbowałam się wczuć w „rolę” tej osoby niepełnosprawnej.

                                                                             "Święto"? Niepełnosprawnych?

   3 grudnia dzień osób niepełnosprawnych-jestem niepełnosprawna i co ja wtedy robiłam? Już wiem! Myłam podłogi, naczynia, ubikacje i zamiatałam klatkę schodową po remoncie, po musical babies i kursach. Zakładałam też światełka, bo 4 grudnia trzeba było ubrać choinkę, stroiki i wypastować podłogi. Naczynia też należało umyć, rodzice mogli zechcieć czegoś się napić-przecież to dzieci prominentów.
4 grudnia dzielnie mi pomagała p. dyr. Euro…, a może to ja jej, w ubieraniu choinki. To nic, że okna nie wolno było otworzyć, ale wszystko tak pięknie i mocno  pachniało farbą. Spociłyśmy się obie, szef zadbał żeby dzisiaj było ciepło. Skończyłam 5 grudnia bo niestety musiałam iść do domu mimo, że była dopiero 21:00, a ja tylko 10 godz. udawałam sekretarkę. W tym dniu byłam szczęśliwa, pani dyrektor rozmawiała ze mną, „pracowałyśmy” razem!

   5 grudnia mój szef – właściciel – przysięgły itp., itd, wpadł, zajrzał co rodzice włożyli do paczek, wyłączył mi światło, bo jak zwykle świeciłam zbyt dużo (przy komputerze nie potrzeba oświetlenia) i pobiegł załatwiać ważne sprawy. Weszła też mamusia szefa: obeszła z miską i szmatką klasy, poprawiła na klatce schodowej, pogroziła remontującym, żeby nie brudzili. Szef sprawdził jeszcze kilka razy co ci rodzice powkładali do paczek, w końcu to dzieci ważnych ludzi w mieście, chociaż może nie wszystkie? Były kamery, aparaty, hulanki i oczywiście Mikołaj w roboczych rękawicach - szkoda, że nie pomyślał aby mi je dać „pod poduszkę” - pewnie nie zasłużyłam. Praca wiertarek tylko grała do taktu. Ja niestety jako mało inteligentna nie zrozumiałam, iż pytanie:” kawa, herbata” jest tylko grzecznościowe. Bezczelnie odmówiłam szefowi noszenia ławek, na dodatek wysłuchałam i przytuliłam rozżalone dziecko, a On dobrodziej mój, dał mi prezent - słone paluszki!!!
Mikołaj się skończył, trzeba było przygotować klasy dla „Ż…”. Szkoła w sobotę i niedzielę, a pani dyr. wymagająca – sprzątanie jak w domu. Za to w sobotę i może niedzielę będę siedzieć na skórzanym fotelu, może mnie nie opierniczy za brak kawy i papieru toaletowego, może nie każe mi myć WC, może nic nie zgubią? Będę tylko kserować-50 gr. za stronę i obym nie zapomniała, że po dwu stronach kartki - papier kosztuje. Przede wszystkim miłościwy szef nie każe mi sprzedawać i parzyć kawy, herbaty i nie będzie wyłączał ogrzewania.
Nadrzędny Autor easyrider Dodany 2014-06-29 15:01
Dzien z zycia samotnej kobiety.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Historie prawdziwe niekoniecznie współczesne. (5760 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill