Dzień ostatni Kobietę obudziło miłe światło promieni słonecznych przebijających się przez żaluzje w oknie. Myślała czy warto dzisiaj wstać i po co? Po chwili doszła do wniosku, że w tak ładny dzień może zdarzy się cud. Już tak długo wszystko zdycha, więc może dziś? Wstawiła wodę na gaz, nasypała jedzenia kotu, łazienka.
Jak co dzień siedziała przy drewnianym, nieco zniszczonym stole, na którym już królował bury kot mruczący z zadowoleniem. Firanka lekko powiewała wpuszczając do wewnątrz zapach lata i spalin. Pijąc kawę, paliła długiego papierosa, starając się jednocześnie głaskać domagającego się pieszczot kota. Lubiła ten czas. Dwugodzinna „chwila” dawała nadzieję i ukojenie. Czy warto jest żyć tylko dla takiej chwili?
Może dzisiaj?! Wybrała nr, który nie odpowiadał od wielu miesięcy. Tym razem tel. wyłączył się od razu, wybrała inny – efekt ten sam. Spróbowała jeszcze kilka razy z takim samym skutkiem.
Pogoda wreszcie ładna: ciepło, nie pada. Kobieta zrobiła makijaż poprawiający znacznie jej wygląd, uczesała się, ubrała i … zrobiło się ciemno, słońce zniknęło, kobieta zaczęła się śmiać. Trudno - dzisiaj sprawdzi inne telefony, zrobi porządek w rachunkach. Pogoda równie szybko się poprawiła, więc wzięła na wszelki wpadek parasolkę i wyszła z domu.
Weszła do punktu obsługi klienta telefonii komórkowej. Na wysokim obrotowym krześle siedział mały siwy człowiek. Nogi w podkładanych, brudnych dżinsach, majtały w powietrzu. Młody, przysadzisty pracownik, roztaczał zalety okazji podpisania trzyletniej umowy i otrzymania telefonu za złotówkę. W końcu miejsce się zwolniło, kobieta przysiadła na brzegu krzesła, jej długie nogi spokojnie opierały się o podłogę, wyjęła telefon.
— proszę pana w ubiegłym tygodniu kupiłam u was, był ten drugi pan, kartę startową i doładowanie. Zgodnie z tym co pisze i SMS-ami, które przyszły powinnam otrzymać gratis 30% i nie mogę uruchomić opcji zbieraj minuty…
— doładowała pani za 14 zł !
— za 30 zł, wprowadzam kod i za każdym razem wyskakuje, że operacja niedozwolona.
Mężczyzna wziął tel. do ręki i spędził przy nim ok. 15 min. W końcu stwierdził, że to wina telefonu i jedyne wyjście to zalogować się w centrali do czego kobieta musi podać PESEL, nr dowodu osobistego, nazwisko i nr telefonu.
— numer buta też?... Telefon nie jest najgorszy, jak telewizor nie odbiera Polsatu to zależy od telewizora czy anteny? — kobieta mówiła z naciskiem - poza tym nie dostałam nawet paragonu.
— paragon mogę pani wystawić…ale nie… — niech pani przyniesie opakowanie.
Następnie pracownik próbował dodzwonić się do biura obsługi klienta. Wrócił szef punktu z zakupów i przejął sprawę. Postanowił przełożyć kartę SIM do swojego telefonu i zatwierdzić kody uaktywniające usługę – nie udało się. Odebrała telefon i wyszła bez słowa.
Na dworze było przyjemnie, więc mimo natrętnej myśli, że coś jest nie w porządku, kobieta poszła przez park. Jednak dopadł ją smutek i refleksja, gdy patrzyła na śliczne kaczuszki, próbujące podfruwać (wycięte lotki) i samotnego łabędzia z obwiązaną ściśle szyją szeroką taśmą z napisem- po co ta taśma – ma obrączkę na nodze… Ptaki były głodne.
Kobieta weszła do zaprzyjaźnionego sklepu: WSZYSTKO PO 2,99. Kila razy coś kupiła i położyła na przystanku autobusowym – takie przedmioty nie były jej potrzebne – chciała uzasadnić swoją obecność. Witano ją jak dobrą znajomą, mogła wspomnieć co ją gryzie, uzyskać informację na interesujący ją temat.
Rozmowa nie poprawiła jej nastroju – dowiedziała się, że dostawca Internetu, z którym podpisała umowę nabił ją w przysłowiową butelkę i do tego te faktury, których nie mogli skorygować, bo ciągle coś ginęło, łącznie z umową.
W drodze do domu weszła do ROSSMANA. Kupiła karmę kotu i krem w promocji – właściwie zbędny – wchodziła do tego sklepu co drugi dzień. Kot zjadał karmę, ale ona nie była w stanie tak szybko zużyć wszystkich kremów, lakierów i pudrów.
Zaczął padać drobny deszczyk, kobieta miała blisko do domu.
Przywitał ją kot głośnymi miałko-piskami, pełen radości. Kobieta oparła się o drzwi wejściowe
- co ty wiesz?