I tak zainteresowana jak to jest z tymi składkami , PFRON, pracodawcami i całą spektakularna sprawą znalazłam inny watek , chyba dość prawdziwie odzwierciedlający zapatrzenia o zatrudnieniu osób niepełnosprawnych.
A jeszcze dawniej , już ze 2 lata na pewno słyszałam na własne uszy , jak jeden z pracodawców wypowiadał się że zatrudnienie niepełnosprawnego wiąże się z dużymi kontrolami, i że już płaci się duże składki na PFRON, więc i tak macie dobrze. wówczas potraktowałam to , nazwijmy z przymrużeniem oka ,ale coś w tym było. Od miesiąca jest głośniej co będzie z pracą niepełnosprawnych, przecież za 20 dni wchodzą nowe zarządzenia, więc i warto zapytać pracodawców .
A TO TEŻ DO POCZYTANIA . takie wypowiedzi nie należą do pozytywnych dla ON.
to też jest dłuższy tekst , przepraszam tych , którzy nie chcą tego czytać , ale może niektórych zaciekawi.
Wpłaty na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON)
Zgodnie z art.21 ust. 1 ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych pracodawca zatrudniający co najmniej 25 pracowników w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy jest obowiązany, z zastrzeżeniem ust. 2-5 i art. 22, dokonywać miesięcznych wpłat na Fundusz, w wysokości kwoty stanowiącej iloczyn 40,65% przeciętnego wynagrodzenia i liczby pracowników odpowiadającej różnicy między zatrudnieniem zapewniającym osiągnięcie wskaźnika zatrudnienia osób niepełnosprawnych w wysokości 6% a rzeczywistym zatrudnieniem osób niepełnosprawnych.
Okres od 2007-11 2644,34 zł
2007-10 2644,34 zł
2007-09 2644,34 zł
2007-08 2709,14 zł
2007-07 2709,14 zł
2007-06 2709,14 zł
( jest to przykład z ostatnich miesięcy )
Z wpłat na PFRON zwolnieni są pracodawcy, u których wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych wynosi co najmniej 6%.
Dlaczego? Protest pracodawców
To proste - wysokość miesięcznej składki na PFRON nie może być uznana za szokująco wysoką. Stanowi bowiem tylko połowę przeciętnego wynagrodzenia. Jeżeli więc przyjmiemy, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce wynosi ok. 1.000 złotych, to składka na PFRON wynosić będzie ok. 500 zł pomnożona przez różnicę w ilości zatrudnionych do teoretycznej ilości zatrudnionych spełniającej wymóg 6% udziału osób niepełnosprawnych.
Z punktu widzenia przedsiębiorcy jest ona takim samym "haraczem" jak obowiązkowa składka na ZUS (również osiągająca równowartość niemal 50% ogólnozakładowego funduszu płac), czy też równoległy obowiązek zasilania zakładowego funduszu socjalnego, czy mieszkaniowego.
Oczywiście - każdy pracodawca ma świadomość tego, że może wysokość owego "haraczu" zmniejszyć poprzez zatrudnienie w swoim przedsiębiorstwie określonej ilości osób niepełnosprawnych. Ale czy jest w tym zainteresowany? Raczej w ogóle nie!!!
Dlaczego? Bo dzisiaj - nie zatrudniając pracownika niepełnosprawnego musi co najwyżej zapłacić owe 500 złotych lub jej wielokrotność. Bez żadnych formalności, wypełniania jakichkolwiek formularzy i spełniania tysięcy warunków. Po prostu - niejako "z urzędu" płaci swój "haracz" i to wszystko.
Gdyby natomiast zatrudnił inwalidę, musiałby zapłacić:
pensję (dla uproszczenia przyjmijmy ową średnia krajową) czyli 1.000 zł;
składkę na ZUS - około kolejnych 500 zł
różne premie i nagrody, trzynastkę itp.
Musiałby mu też odpowiednio przystosować miejsce pracy (co też może kosztować wiele tysięcy złotych). Musiałby liczyć się również z zakazem zatrudniania go w godzinach nocnych i nadliczbowych (co w wielu urzędach i przedsiębiorstwach jest rzeczą nagminną). Musiałby udzielać mu urlopów w znacznie większym wymiarze (urlop ustawowy + 10 dni dodatkowych + 21 dni na rehabilitację), a nawet - w przypadku osób zaliczanych do tzw. II i I grupy inwalidztwa, tolerować ich 7-godzinny dzień pracy.
I nie ma przy tym znaczenia fakt, że ów pracodawca może uzyskać refundację większości z tych kosztów z PFRON. Ponieść te koszty musi od razu z chwilą przyjęcia do pracy osoby niepełnosprawnej. Natomiast refundację otrzymać może dopiero po zawarciu stosownej umowy z urzędem pracy, wypełnieniu kilkunastu formularzy i udzieleniu odpowiedzi na kilkadziesiąt pytań. Musi przy tym spełnić szereg warunków, literalnie wymienionych w odnośnych przepisach wykonawczych (rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 25 czerwca 1998 roku w sprawie trybu i szczegółowych zasad postępowania dotyczącego zwrotu ze środków Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych kosztów poniesionych przez pracodawców w związku z zatrudnianiem osób niepełnosprawnych - Dz.U. Nr 86 z dnia 10 lipca 1998 roku, poz. 548).
Już sama lektura tych przepisów może przyprawić o ból głowy, rozstrój nerwowy i niestrawność, nie mówiąc o konieczności spełnienia wszystkich, zawartych w nich warunków. Nie dziwię się więc pracodawcom, że mając taką perspektywę, wolą "dać sobie spokój" z zatrudnianiem osób niepełnosprawnych. Lepiej już płacić "haracz" na PFRON i mieć spokojną głowę.
Chociaż w świetle przepisów fiskalnych składka, czyli ów "haracz" na PFRON nie jest kosztem (tak, jak to ma miejsce w odniesieniu do składki na ZUS), dla przeciętnego przedsiębiorcy - jest ona mimo wszystko pozycją kosztów, przynajmniej w wewnętrznych kalkulacjach. Tym samym we wszystkich kalkulacjach cenowych uwzględnia się ją w jednej, zagregowanej pozycji tzw. "kosztów ogólnozakładowych", która ma wpływ na ostateczną wysokość ceny sprzedaży produktów i usług.
W efekcie płacona przez przedsiębiorcę składka na PFRON "ukryta" jest w rzeczywistości w cenie detalicznej każdego mydła, każdej koszuli, każdej pary butów, każdego biletu do teatru, każdego impulsu telefonicznego i każdego znaczka pocztowego.
W ten sposób zniekształcono i wypaczono całą ideę ustawy. Przypomnijmy: ustawa miała swoimi przepisami mobilizować przedsiębiorców do zatrudniania osób niepełnosprawnych. Instrumentem tej mobilizacji miał być ów quasi-podatek, który oczywiście - zbierany i akumulowany przez PFRON miał służyć do finansowania aktywizacji zawodowej inwalidów, pokrywania kosztów ich szkolenia, przystosowywania miejsc pracy itd.
Tymczasem ów quasi-podatek z "narzędzia" stał się "celem". Nikogo już w obecnym rządzie i parlamencie nie interesują pra-przyczyny uchwalenia tej ustawy. Najważniejszym celem stało się bowiem już tylko ściąganie owego nowego podatku od przedsiębiorców, a rosnące coraz bardziej aktywa Funduszu PFRON stały się przedmiotem różnego rodzaju przetargów i "przepychanek" na wszystkich szczeblach władzy.
Czy taką zmianą może być zainteresowany nasz Rząd i Parlament?
Tylko chwilowo - tak długo, jak długo wpłaty do kasy PFRON będą wzrastały.
Z chwilą jednak, gdy zaczną maleć - zainteresowanie naszych władz może zmienić kierunek o 180 stopni. Rząd przyzwyczaił się już bowiem do tego, że jest taka "rezerwowa skarbonka" w postaci PFRON, którą można otworzyć w każdej sytuacji kryzysowej. Skarbonką tą można szantażować przeciwników politycznych, można jej także użyć do różnych innych celów, jak ratowanie różnych bankrutujących przedsiębiorstw gospodarczych, którym udziela się zamówień państwowych pod szyldem "finansowania" celów związanych z osobami niepełnosprawnymi. Nie wspominając już o tym, ile dyrektorskich toalet można wyremontować i "przybrać" w hiszpańskie kafelki pod szyldem adaptacji obiektu do potrzeb osb niepełnosprawnych (oczywiście - za pieniądze z PFRON). Gdy więc, na skutek wzrostu zatrudnienia inwalidów w przedsiębiorstwach wpływy do owej skarbonki zaczną maleć - nasze władze zaczną z pewnością szukać sposobów zaradczych. Taki jest już urok naszych polityków.
Wszyscy sobie chyba zdajemy bowiem sprawę, że w dotychczasowej ustawie o rehabilitacji osób niepełnosprawnych wcale nie chodzi o to, abyśmy my - niepełnosprawni - rzeczywiście uzyskali dobrze płatną pracę, abyśmy usamodzielnili się ekonomicznie i społecznie, abyśmy sami zaczęli decydować o swoim losie.
Z punktu widzenia polityków, ta 4,5 milionowa rzesza osób niepełnosprawnych, to niemały już elektorat, którym tym łatwiej jest manipulować, im bardziej jest niesamodzielny i uzależniony ekonomicznie i społecznie. Wystarczy wówczas kilka drobnych obietnic bez pokrycia o podwyżce rent o parę procent, czy nadaniu jakiegoś nieistotnego w skali makroekonomicznej przywileju, by zdobyć już znaczącą liczbę głosów. I oto właśnie chodzi im - naszym politykom.........
Jednak w naszym interesie leży właśnie uzyskanie jak największej samodzielności i niezależności. Po części - przez radykalne zwiększenie zatrudnienia i poszerzenie obszaru aktywności zawodowej i przedsiębiorczości. Po części - przez likwidację wszelkich barier edukacyjnych, komunikacyjnych, transportowych, architektonicznych i społecznych.