Mam grupę inwalidzką od kilku lat, miałam 3-cią teraz mam 2-gą grupę. Mam wyższe wykształcenie. Od kiedy mam grupę pracowałam w kilku firmach były to ZPChr bądź firmy zatrudniające odpowiednią ilość niepełnosprawnych które otrzymywały na mnie dofinansowanie z PFRON.
Raz podjęłam pracę na rynku otwartym, nie zgłosiłam pracodawcy mojej grupy inwalidzkiej bo problem nie jest widoczny i bałam się, że jak zgłoszę będę miała zerowe szanse na otrzymanie pracy. Jednak w dniu podjęcia pracy przyniosłam zaświadczenie o rencie inwalidzkiej otrzymywanej w związku z grupą inwalidzką gdyż wiem, że osobom otrzymującym rentę dział kadr pracodawcy jest zobowiązany pobrać zaliczkę na podatek dochodowy o bodajże 40zł większą niż osobom które renty nie mają. Kadrowa od razu zgłosiła ten fakt do dyrektora, który zapytał mnie dlaczego go oszukałam i czy nie mogę wrócić do poprzedniego pracodawcy. Skończyło się na tym, że przepracowałam tam kilka miesięcy, pracodawca wycofał się ze szkoleń które miałam odbyć, pracowałam w atmosferze że mnie tam nie chcą i że nielegalnie się wkręciłam a po okresie próbnym nie przedłużono mi umowy czego się praktycznie spodziewałam od początku.
Chciałabym pracować na rynku otwartym, nadrobiłam kwalifikacje utracone  w czasie przerwy kiedy nie pracowałam i nie miałam renty bo miałam problemy ze zdrowiem nie do końca zdiagnozowane i nie leczone. Nie czuję się doskonale ale mogę dość sprawnie pracować w swoim zawodzie - praca umysłowa, leżenie nie powoduje, że mniej boli i czuję się lepiej, mam mniej energii i entuzjazmu i nie tryskam śmiechem i uśmiechem ale nie jestem opieszała i rozżalona, potrafię być pomocna i użyteczna w pracy.
Byłam na sporej ilości rozmów kwalifikacyjnych w normalnych zakładach i wszędzie zgłaszałam swój problem grupy inwalidzkiej ( niepełnosprawność da się przemilczeć) właśnie ze względu na tą inną zaliczkę do Urzędu Skarbowego od rencistów. Skutek był zwykle taki
że pracodawca gdy się dowiadywał tracił mocno entuzjazm i nie próbował tego ukryć albo wypytywał szczegółowo o chorobę, zażywane leki, szpitale, koniecznośc przebywania na zwolnieniach lekarskich i czy mi się nie pogarsza! Nigdzie nie otrzymałam pracy chociaż moja oferta była korzystna (kwalifikacje) i atrakcyjna (wymagania finansowe).
Oczywiście na badaniach wstępnych u lekarza medycyny pracy przy przyjęciu do pracy swoją grupę inwalidzką, chorobę, leki etc. zawsze zgłaszam i tutaj nie chcę nic zmieniać - w tym miejscu nie mam problemów, staram się o pracę do której nie mam przeciwskazań lekarskich.

Interesuje mnie ktoś czy ktoś z Forumowiczów próbował kiedyś tę przeszkodę pokonać nie zgłaszając w pracy o rencie i Urząd Skarbowy go za to nie pokarał?
Może można się z Urzędem Skarbowym jakoś dogadać i wpłacić zaliczkowo raz na rok tę sumaryczną kwotę której pracodawca
miesięcznie do US nie będzie przesyłał jak o rencie nie będzie wiedział! ??