www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Historia wysłuchana. (2073 - wyświetleń)
- Autor Pawel65 Dodany 2011-09-02 16:58
Historia ta miała swój początek w czerwcu 2009 roku. Wówczas to zdiagnozowano u tego człowieka jednostkę chorobową , o której to "nasza służba zdrowia(?)" wie niewiele. Od tego czasu ten człowiek czeka w kolejce do specjalisty, którego tak naprawdę jeszcze nie wykształcono na potrzeby tejże jednostki chorobowej. Przez około rok podejmowano próby leczenia standardowego, które to spełzły na niczym. Choroba postępuje a jej "leczenie" sprowadza się do kontroli (dwa razy do roku) w poradni od innych chorób. Dziwne? Eeee, przecież to prawda najprawdziwsza! Kiedy zakończono "leczenie standardowe" ten człowiek się nie poddał a wręcz przeciwnie. Postanowił ruszyć przysłowiowe niebo i ziemie bo...miał nadzieje bądź był nazbyt naiwny,że ta służba "zdrowia" jest właśnie"nasza". Poprzez list skierowany do Pani Minister niby spojrzał jej w oczy, ale była to chwilka krótka. Zapewne owa Pani zapoznała się z problemem bo przekazała ów list do podległego sobie Departamentu Skarg i Wniosków,  by udzielono petentowi odpowiedzi nie na skargę a na zapytanie, bo takim zapytaniem był jego list. Z tegoż departamentu za około dwa tygodnie przysłano powiadomienie, że skarga (!) została przekazana dalej. Dalej to znaczy do Wojewódzkiego Konsultanta chorób zupełnie innych. Po kolejnych dwóch tygodniach nadeszła odpowiedź od Wojewódzkiego Konsultanta, by ten człowiek zgłosił się do szpitala ....... w którym to "leczą" tę jednostkę chorobową. Był to ten sam szpital, w którym się on leczył około roku. Ten sam szpital, w którym  po wykorzystaniu leczenia standardowego rozłożono bezradnie ręce i kazano czekać aż medycyna zrobi krok do przodu. W oczekiwaniu tym kazano zgłaszać się mu raz na pół roku by się pokazać tylko. I na tym jego "przygoda z naszą  służba zdrowia" i jej Ministrem się zakończyła. Co pół roku jeździ do tego szpitala, by zobaczyć gest bezradnych dłoni lekarza od innych chorób. Wciąż czeka w kolejce cierpliwie do specjalisty, którego jeszcze nie wykształcono, wciąż czeka na lek na tę jednostkę chorobową, którego jeszcze nie ma. Jego ból, jego cierpienie... Tego nie da się opisać w żadnych słowach... Godnie cierpi w ciszy a czas robi swoje...

Wielu jest tu nas cierpiących, mających te same bądź podobne przygody ze "służbą zdrowia". Wielu z nas godnie niesie swój krzyż a za nimi idą mazgaje !!! Tam ich boli, tu im szczyka i czekają, by do "puszki coś wpadło"...
Nadrzędny - Autor 123456 Dodany 2011-09-08 14:22
nie chce ci nic doradzać być morze źle bym ci doradził lecz wiesz mi wielu jest tu na tym forum ludzi którzy niesamowicie cierpią, sam przeszedłem przez krainę cierpienia.Cierpiałem przez wiele miesięcy lecz to nie jednostka chorobowa to sprawiał,to mój mózg po prosu dopuszczałem myśli że mogę cierpieć jednak pewnego razu spotkałem na swojej drodze wspaniałą kobietę psycholog i ona wiele mi pomogła, przed rozmową z nią kupowałem w sieci różnego rodzaju niedostane  środki przeciw bólowe tak pomagały lecz na chwile dzisiaj wiem jak morza ominąć nawet najgorszy ból nie używając żadnych prochów oczywiście nie mówię tu o zabiegach czy operacjach. Nie używam także innych pomocniczych kompresików wkładek itd. Tak ze najpierw powiem ci jedno gdybyś sam cierpiał i samego by cię bolało na pewno doktorki by zrobiły wszystko aby ci ulżyło a chociażby blokady itd niema rzeczy niemożliwych no chyba jakaś nowa zmutowana wersja nowotworu.Lecz i to można przeżyć bez bólu najważniejsze jest to że mamy w sobie silę i chęci do życia
Nadrzędny Autor Pawel65 Dodany 2011-09-09 19:08
Hmm. To jest historia wysłuchana , nie moja własna.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Historia wysłuchana. (2073 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill