Autor Pawel65
Dodany 2011-09-02 16:58
Historia ta miała swój początek w czerwcu 2009 roku. Wówczas to zdiagnozowano u tego człowieka jednostkę chorobową , o której to "nasza służba zdrowia(?)" wie niewiele. Od tego czasu ten człowiek czeka w kolejce do specjalisty, którego tak naprawdę jeszcze nie wykształcono na potrzeby tejże jednostki chorobowej. Przez około rok podejmowano próby leczenia standardowego, które to spełzły na niczym. Choroba postępuje a jej "leczenie" sprowadza się do kontroli (dwa razy do roku) w poradni od innych chorób. Dziwne? Eeee, przecież to prawda najprawdziwsza! Kiedy zakończono "leczenie standardowe" ten człowiek się nie poddał a wręcz przeciwnie. Postanowił ruszyć przysłowiowe niebo i ziemie bo...miał nadzieje bądź był nazbyt naiwny,że ta służba "zdrowia" jest właśnie"nasza". Poprzez list skierowany do Pani Minister niby spojrzał jej w oczy, ale była to chwilka krótka. Zapewne owa Pani zapoznała się z problemem bo przekazała ów list do podległego sobie Departamentu Skarg i Wniosków, by udzielono petentowi odpowiedzi nie na skargę a na zapytanie, bo takim zapytaniem był jego list. Z tegoż departamentu za około dwa tygodnie przysłano powiadomienie, że skarga (!) została przekazana dalej. Dalej to znaczy do Wojewódzkiego Konsultanta chorób zupełnie innych. Po kolejnych dwóch tygodniach nadeszła odpowiedź od Wojewódzkiego Konsultanta, by ten człowiek zgłosił się do szpitala ....... w którym to "leczą" tę jednostkę chorobową. Był to ten sam szpital, w którym się on leczył około roku. Ten sam szpital, w którym po wykorzystaniu leczenia standardowego rozłożono bezradnie ręce i kazano czekać aż medycyna zrobi krok do przodu. W oczekiwaniu tym kazano zgłaszać się mu raz na pół roku by się pokazać tylko. I na tym jego "przygoda z naszą służba zdrowia" i jej Ministrem się zakończyła. Co pół roku jeździ do tego szpitala, by zobaczyć gest bezradnych dłoni lekarza od innych chorób. Wciąż czeka w kolejce cierpliwie do specjalisty, którego jeszcze nie wykształcono, wciąż czeka na lek na tę jednostkę chorobową, którego jeszcze nie ma. Jego ból, jego cierpienie... Tego nie da się opisać w żadnych słowach... Godnie cierpi w ciszy a czas robi swoje...
Wielu jest tu nas cierpiących, mających te same bądź podobne przygody ze "służbą zdrowia". Wielu z nas godnie niesie swój krzyż a za nimi idą mazgaje !!! Tam ich boli, tu im szczyka i czekają, by do "puszki coś wpadło"...