Amnesty International akurat średnio lubię (mam wrażenie, że nie wszystkie ich cele są zbieżne z moimi -
jeśli nic się nie zmieniło, to od 2007 roku AI uważa prawo do aborcji za - w pewnych wypadkach, prawo człowieka (klik), w tym
lobbowała politycznie za zmianami w ustawodawstwie, m.in. w Nikaragui (klik). A z tym, że aborcja miałaby być kiedykolwiek prawem człowieka z oczywistych względów nie mogę się zgodzić), ale ponieważ w napisaniu listu za kogoś, kto rzeczywiście jest niesłusznie więźniem sumienia jest coś dobrego i każdy powinien to ocenić sam, to, może jednak zwrócę uwagę, że jak najbardziej
można wysyłać listy nie będąc na "maratonie".
Można listy pisać w domu, pod warunkiem, że się je zaniesie na pocztę i wyśle. Warunek stanowi to, żeby wysłane zostały listy papierowe (fizyczne) - mają one jednak większą wartość i poważanie niż e-maile. Wskazówki w sprawie zorganizowania "Maratonu" w swojej okolicy lub słania listów u siebie w domu są na stronie AI (celowo nie podaję linka - jak komuś naprawdę zależy, to znajdzie, ja znalazłam w 3 minuty może). Czyli wystarczy potem znaleźć kogoś, kto list doniesie na pocztę.
Co więcej, istnieją inicjatywy podpisywania petycji internetowych, nie związanych z Amnesty. Znów - jak komuś zależy na tej konkretnie formie pomagania innym, to bez problemu można to znaleźć.
Musze przyznać, że jestem zniesmaczona jak ludzie najpierw mówią, że chcą pomagać, a potem jadą tekstami typu że organizacja pozarządowa jest "za tępa" bo nie chce pomagać akurat tak, jak my to sobie wyobrażaliśmy.