> Czy wy spotykacie się z czymś takim u siebie w domu, bądź u znajomych?
Tak. I nawet to trochę rozumiem - jeżeli np. ktoś w istotnym, zakresie wymaga opieki to osoba asystująca może się niepokoić, że jak coś się stanie to
ona będzie nagle miała problem, bo kogoś trzeba będzie ściągnąć np. z drugiego końca Polski. Bywa też tak, że niepełnosprawny ma nierealistyczne oczekiwania co do tego jak łatwo mu będzie sobie poradzić i tym tylko pogłębia problem.
Ale jeżeli opiekun (czy jak ja mówię "eskorta" lub "asystent") jest osobą nadopiekuńczą albo skłonną do kontrolowania życia innych, to jest problem typu "Daj, ja za ciebie zrobię, a ty nigdy nie będziesz porządnie dorosły."
U mnie problem "się rozwiązał" tak, że od pewnego czasu mieszkam sama i sama sobą rządzę (wymagało to ileś lat przygotowań, trochę pecha i trochę szczęścia). Wada jest taka, że jak mam problem... to mam problem. I też go trzeba samodzielnie rozwiązać. Nadal są też sytuacje w których po prostu potrzebuję kogoś do eskorty i w tym momencie brak kogoś, na kogo można liczyć świątek, piątek i niedziela też trochę mi życie komplikuje.