www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Książka o tolerancji (5624 - wyświetleń)
- Autor kometka Dodany 2010-06-17 12:07
Witam,

Nazywam się Marta. Zajmuję się projektowaniem graficznym, chcę stworzyć książkę dla dzieci na temat tolerancji. W swojej pracy nie chcę odnosić się do sytuacji wyssanych z palca.
Jestem tutaj, bo chcę poprosić Was o pomoc. Chciałabym zapytać o to czy spotkaliście się z brakiem tolerancji, czy zrozumienia dla niepełnosprawności? Chodzi mi o konkretne przykłady takich zachowań, przytoczenie konkretnych sytuacji, do których mogłabym się odnieść przy tworzeniu książeczki.

Będę wdzięczna za każdą pomoc. Zapraszam do dyskusji :-)
Nadrzędny Autor kryształek Dodany 2010-06-18 20:34
Obrazek z mojego podwórka: mieszkam w domku jednorodzinnym .Przychodzi domokrążca, wychodzę, a on ogarnia mnie pogardliwym spojrzeniem i pyta: "czy mogę rozmawiać z właścicielem"? Nijak nie mógł zrozumieć, że właściciel stoi przed nim. Zdarzyło mi się to wielokrotnie.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2010-06-19 13:40 Zmieniony 2010-06-19 13:43
Ciekawy temat (jeżeli chodzi o dzieci). Ne mam w tej kwestii zbyt wiele doświadczeń (pomijając moją własną podstawówkę), ale już widzę pewien problem:

Trudno mówić o tolerancji (niech już to słowo będzie, chociaż go nie lubię), jeżeli dziecko nie wie z czym ma do czynienia. Z drugiej strony, nie ma przyjętego społecznie i wśród osób niepełnosprawnych zwyczaju dotyczącego tego czy dziecku wolno pytać rodziców lub nawet samą osobę niepełnosprawną o to co właściwie jej jest (i czy dostanie jakąś sensowną odpowiedź). Dla mnie odruchowe byłoby niemal zachęcanie dzieci do tego żeby zadawały takie "niewygodne" pytania nawet publicznie (wtedy przynajmniej rodzic ma obowiązek coś powiedzieć). Z drugiej strony jestem przekonana, że są ludzie, którzy się ze mną nie zgodzą i którzy usłyszane za plecami (albo wprost) pytanie "Mamo, a co jej jest?" potraktują jak brak wychowania.

Również pytania kierowane do samej osoby niepełnosprawnej bywają zadawane pokątnie czy z dużym wahaniem (nawet przez dorosłych). Do dzisiaj pamiętam jak znajoma w liceum albo ktoś na studiach celowo czekał aż nikogo nie będzie w pobliżu i zaczynał od wielkiego wstępu pt, "Słuchaj, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale..." Mnie to śmieszy i niepokoi jednocześnie (chociaż z drugiej strony rozumiem, że być może są osoby, dla których takie pytanie rzeczywiście jest obraźliwe...). A niepokoi dlatego, że wiedza jest po prostu potrzebna: jeżeli dziecko (a później osoba dorosła) boi się ją uzyskać to już jest niedobrze. Ale znowu: pewnie nie wszyscy podchodzą do tego tak jak ja i niekoniecznie będą zachwyceni pytaniami w rodzaju "Co Ci (lub Pani) jest?".

Drugi, pokrewny problem, to czy i jak dziecku wolno patrzeć na osobę niepełnosprawną. To może brzmieć idiotycznie, ale mnie do dzisiaj skręca kiedy rodzic np. nagle szarpie dziecko za rękę kiedy ono się za mną ogląda, albo tłumaczy mu, że "nie wolno się patrzeć". Potem ludzie są dorośli i nie wiedzą gdzie oczy podziać jak mnie widzą: patrzeć na mnie nie wypada, bo wyjdzie że się gapią. Patrzeć gdzie indziej nie wypada, bo przecież z nimi rozmawiam i czegoś chcę albo jestem bezpośrednio na linii wzorku.  Niektórzy w związku z tym decydują się patrzeć mi gdzieś nad głową albo koło barku, żeby "patrzeć ale nie widzieć", a mnie się chce śmiać. :-)

Pytanie: jak prawidłowo przekazać dziecku informacje które są mu potrzebne, szanując jego ciekawość i odróżniając ją od braku manier czy chęci skrzywdzenia kogoś. Pytanie, jak sądzę, dość trudne...
Nadrzędny - Autor kometka Dodany 2010-10-03 16:13
A dlaczego nie tolerancja?

Ja rozumiem, że niepełnosprawność to nie jest rzecz, którą "trzeba tolerować", bo toleruje się niegrzeczne dziecko koleżanki, albo znajomego o ciężkim dowcipie, a niepełnosprawność przecież nie jest niczym takim. Czy mam rację? Czy słowo tolerancja nie stawia bariery między tym co uznane za standardowe i tym innym (nie tylko w kontekście niepełnosprawności)?
Nadrzędny Autor Iota Dodany 2010-10-03 19:14 Zmieniony 2010-10-03 19:55

> A dlaczego nie tolerancja?


Dla mnie to słowo to akurat większy problem. Przede wszystkim słowo tolerancja, pojawia się w bardzo różnych kontekstach (tolerancja religijna, tolerancja dla związków homoseksualnych, tolerancja dla niepełnosprawnych, itd.) W każdym z tych przypadków ono właściwie znaczy coś innego (czego innego wymaga się of "tolerującego"), a jego użycie sprawia wrażenie, że chodzi o to samo.

Po drugie, myślę, że ludzie mogą mnie zupełnie uczciwie "nie tolerować" - mają prawo np, czuć się niezręcznie w moim towarzystwie nawet ze względu na moją niepełnosprawność (a tym bardziej ze względu na inne cechy - mogę mieć po prostu okropny charakter, jak na ich gust). Mają też prawo np. uważać, że w związku ze swoją niepełnosprawnością zachowuję się w sposób jakoś niewłaściwy i mają prawo mi to powiedzieć. W tej sytuacji życzyłabym sobie raczej szacunku, który pozwala:

a) "Rozejść się" w dobrej atmosferze, jeśli jest jasne że nie potrafimy współpracować z powodu, który się nie zmieni,
b) Wyrażać opnie o drugim człowieku w taki sposób, że jest jak najbardziej (jak tylko się umie przekazać) jasne że życzy się mu dobrze (nawet jeśli ma się coś przykrego do powiedzenia).
c) Takie opinie w dobrej wierze przyjmować.

Tolerancja natomiast kojarzy mi się z szerokim plastikowym uśmiechem ("o, jak miło cię widzieć...") który może przykrywać (nie musi), wszystko: od niewypowiedzianego lęku, przez urazę i chęć wystosowania ostrzeżenia czy uwagi po obojętność. Stosowanym częściowo po to, żeby się publicznie "nie kłócić" (czytaj, nie wchodzić sobie nawzajem w życie). A mnie się wydaje, że czasem lepiej się "kłócić" tyle, że w dobrej woli (choć to dla obu stron trudniejsze).
Nadrzędny - Autor poczta12 Dodany 2010-06-19 14:09
ja  pisze  ksiąze  dla  dzieci   pastelowy  konik  dla  dzieci 
Nadrzędny Autor kometka Dodany 2010-10-03 15:51
a o czym ta książeczka, bo brzmi obiecująco? :-)
Nadrzędny Autor kometka Dodany 2010-10-03 15:50 Zmieniony 2010-10-03 16:08
Dziękuję za odpowiedzi :-)

Ostatnio rozmawiając ze znajomymi o swoim dyplomie zahaczyłam o chyba dosyć drażliwy temat, czyli o to jak reagują kiedy dziecko widząc na ulicy osobę niepełnosprawną pyta co jej się stało, albo dlaczego wygląda lub zachowuje się inaczej.

Część z nich nie wie jak ma się zachować, peszy się, ponieważ uważa, że ciekawość dziecka obraża osoby niepełnosprawne, wprawia je w zakłopotanie a to, że dzieci pytają źle świadczy o nich jako rodzicach (bo wścibskie dziecko wychowali).

Ja przyznam, że jestem zaskoczona taką postawą rodziców. Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie ciekawość to naturalna rzecz u małych dzieci, a takie zachowanie rodziców daje dziecku do zrozumienia, że temat który poruszyło to tabu.

Z drugiej strony było kilka fajnych odpowiedzi , gdzie rodzice po prostu odpowiadali na to pytanie bez skrępowania, co więcej rozmowa rozwijała się w kierunku barier architektonicznych, gdzie potem dzieci "obrażały się" na sklepy bez podjazdów.

Co wy o tym sądzicie, czy rodzice słusznie obawiają się tego, że mogą kogoś urazić? Czy drażni Was kiedy słyszycie rozmowę rodzica z dzieckiem, które drąży temat? A jeśli tak to co i dlaczego drażni?
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Książka o tolerancji (5624 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill