Sami nazwijcie tyt. tego wątku
Ja nie potrafię znalezść słów.Będę pisać nieskładnie,ale jestem zbyt roztrzęsiona.Chciałam się uspokoić czytając posty poszczególnych watków...niestety,nie udało sie.Przejde do sedna.
Dziś z towarzyszącym mi mężem byłam u lekarza rodzinnego.Panuje grypa,multum ludzi. Moja p.doktor jest bardzo dokladna,tak więc wizyty trwają często te 15min.Byłam 14 moze 15 w kolejce.Około 10.00 lub parę minut pózniej zjawił się młody mężczyzna.Czekał może 15 min gdy zaczął prosić aby go przepuścic bez kolejki,gdyz bardzo zle się czuje,nie ma siły stac na nogach ,specjalnie zwolnil się z pracy.Na oko był może 20 w kolejce.Każda z osób się zgodziła oprócz jednej.Człowiek ten zaczął pyskówkę że kazdy czeka na wizyte wiec i On młody równiez może.Młody chłopiec,chyba licealista nie bacząc na pyskówkę tego barana,powiedział zeby wszedł przed nim i na nic sie nie patrzył.Starsza pani ,która była następna do wejścia do lekarza zapytała się cyt. co panu szkodzi przepuścic jedną osobę? W odpowiedzi usłyszelismy,że przyszedł specjalnie po leki i jest Niepełnosprawny! Nie ma czasu czekać,a lekarstwa kończa mu się za 2 dni.Licealista zripostował,że skoro ma siłę tak wrzeszczeć ,to watpi w te niepełnosprawność,zwłaszcza,że widzi tu osobę która nią faktycznie jest (tu wskazał na mnie) i dodał:ta pani nie ma nic p/ko temu aby ten pan wszedł.Na to ten gbur wyjął papier i kazdemu podsuwał pod nos do przeczytania.Druk był rzeczywiście iz jest On.Mój mąż zwykle spokojny nie wytrzymał i skomentował:jesli jest pan On ,to chyba na głowe lub za pieniadze.Przez cały czas pyskówki,ten mężczyzna nie odezwał się słowem.Wreszcie spokojnie powiedział,że poczeka ,ktoś ustąpił mu miejsca by mógł usiąść.Parę osób upewniło się czy napewno da radę wysiedzieć? Twierdząco przytaknął.Kolejka się posuwała,weszła moze 6 osoba,gdy nagle ktoś krzyknął :ludzie szybko lekarza! Ratujcie człowieka! Mnie ten krzyk sparalizował,myslę ,ze innych również.Nie pamiętam,kto wywolał lekarkę.Pani doktor natychmiast podjeła akcję reanimacyjną.Patrzylismy na to jak na sen,to nie mogło się zdarzyć! Młody człowiek zmarł na tym krzesle.Na palcach miał obraczkę,moze miał dzieci.Usłyszałam,ze miał zaledwie 40 lat.To był zawał.Poprosilam męża bysmy wracali do domu.Dręczy mnie pytanie,dlaczego milczalam i nie wykłócałam się z tym ziejacym jadem,nietolerancyjnym,niezyczliwym On.Był czas by go uratować,siedział w przychodni ponad 45 min.Przez złego,głupiego człowieka inny stracił życie.
Zadaję sobie pytania:czy tylko przez niego? Dlaczego milczałam ? Kiedy wreszcie my On zrozumiemy,że pełnosprawych tez dotyka bol,tragedia?
Widzę tez tego licealistę.Widzę jego oczy i zacisniete pięści.Jaki przykład otrzymał od On? Ta lekcja pozostanie mu do konca zycia....jakze wymowna!
ZWYCZAJNIE MI WSTYD!