Witam,
pozdrawiam wszystkich rodziców walczących o godne życie dla swojego upośledzonego dziecka. Ja również nie mogę się zgodzić z tą niesprawiedliwością społeczną i tak jak Wam, brakuje mi siły i czasu na krzyk tak głośny, żeby usłyszała cała Polska. Czasem aż wnętrzności się przewracają, kiedy widzę czym zajmują się rządzący i ile pieniędzy trwonią, kiedy człowiek żyjąc oszczędnie do bólu musi się korzyć przed urzędami. Ostatnia sytuacja: córka skończyła 18 l i otrzymała rentę socjalną , w związku z tym należało ponownie przeliczyć kryterium dochodowe do świadczeń z Mopsu m.in. świadczenia pielęgnacyjnego. Ponieważ nie mogłam okazać odcinka pocztowego z renty socjalnej, bo córka otrzymuje ją razem z rentą rodzinną, która już była uwzględniona, a na decyzji widnieje kwota brutto. opieka społeczna zobligowała mnie do dostarczenia zaświadczenia z ZUS. Ten mnie odesłał z kwitkiem i Mops sam wystąpił z wnioskiem, a ja, aby nadal otrzymywać świadczenia podałam kwotę 448 z groszami za luty (informacja od innej matki) i brakowało zaledwie 88gr na osobę do nieprzekraczalnej kwoty.Właśnie wczoraj przysłano z ZUS zaświadczenie z kwotą 460 zł. Zanim to wyjaśniłam, myślałam, że umrę z przerażenia, gdyż czekał mnie zwrot świadczeń za 5 m-cy, a ja ledwie wiążę koniec z końcem. Pani w ZUS po prostu sie pomyliła i podała im kwotę renty rodzinnej, a nie socjalnej.....Prawda, jakie to proste? Przecież każdy może się pomylić...i nawet nie wiem, czy mam pretensje do tej osoby..raczej do samego systemu.., bo niby dlaczego skoro przy zdrowym dziecku kryterium wynosi coś 504 zł, przy niepełnosprawnym 583, przy dwójce niepełnosprawnych nie podnieść tego kryterium do 662 ?????????????? A w ogóle co to za pieniądze??? Czy dopiero, kiedy cała Polska zamiera nad dramatem rodzinnym w Dębnie czy Zamościu , na moment widzi się niesprawiedliwość a w mediach huczy: czy nie można było im pomóc?, gdzie była opieka społeczna? kto winien!!!!!!! No właśnie KTO?
Sama wychowuje dwoje upośledzonych dorosłych dzieci.
Serdecznie pozdrawiam
zpraszam cie na www.forum.razem-mozemy-wiecej.com.pl tam sie nie klucimy tylko probujemy cos zrobic ,w styczniu odbedzie sie juz 3 spotkanie z codotworcami z rzadu .zapros na ta strone rowniez znajomych z tymi samymi problemami
Autor kruffka
Dodany 2008-07-07 12:52
Zmieniony 2008-07-07 12:54
Hala63 - napiszę o rodzicach zastępczych, bo akurat jestem takim.
Sześć lat temu pracowałam jako tłumacz, konsekutywny dla Twojej wiadomości. Zarabiałam sporo, zwłaszcza gdy pracy było dużo, a że mieszkam w dużym mieście, to pracy było rzeczywiście wiele.
Zdecydowaliśmy się wtedy z mężem zostać rodzicami zastępczymi, nie wiedząc zresztą, że dostaje się za to pomoc od państwa. Tę pomoc dostaliśmy. Najpierw dziecko było u nas sześć miesięcy, przez które Dom Dziecka dostawał pieniądze, a nie my. My też ubraliśmy to zupełnie gołe dziecko, wyposażyliśmy mu pokoik. Policz sobie jak na tym zarobiliśmy, wlicz też metraż mieszkania, bo przecież Państwo nie zwraca rodzinom zastępczym za wynajem lokalu dla dziecka, a to też kosztuje!
Pomoc dostaliśmy po tych paru miesiącach, było to 1100 złotych miesięcznie. Po drodze zrezygnowałam z pracy, bo zdrowe dziecko okazało się być niepełnosprawnym hehe, jak to się często zdarza w rodzinach zastępczych. Zatrudnienia jako rodzina zastępcza nie otrzymałam, ponieważ nie następuje ono automatycznie, tylko z łaski urzędników, kotku.
Po czterech latach zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko, niepełnosprawne od urodzenia. Dostaliśmy pomoc po dwóch miesiącach.
Po kolejnych dwóch latach zostaliśmy rodziną zastępczą zawodową: niby jesteśmy nią obydwoje, musieliśmy przejść szkolenie, zostać zakwalifikowani, musimy osobiście sprawować opiekę (co sprawia, że pozostawienie dziecka pod opieką osoby trzeciej jest bardzo kłopotliwe). Dziecko w rodzinie zastępczej nie może chodzić do żłobka. Dostaję ja wynagrodzenie, w wys. 120 proc. podstawy (podstawa to jakieś 1600 zł z groszami) BRUTTO na podstawie umowy zlecenia, czyli nie będę miała emerytury z tego. I czuję się obrażona Twoim tekstem.
I na koniec, zgadzam się z Tobą, że powinnaś otrzymywać więcej pieniędzy i pomocy na dziecko! Tylko nie obrażaj Bogu ducha winnych rodziców zastępczych!
Na niepełnosprawne dziecko kwota nie jest mała, ale jeśli nie starcza, to już nikt nie doda. Wielokrotnie z powodu choroby moich dzieci kupowaliśmy leki i inne wyposażenie na które potrzebna by była wielokrotność tej sumy którą otrzymujemy, na szczęście mój mąż ma dwa etaty...
Hala! W życiu codziennym z powodu niepełnosprawności moich dzieci zastępczych musimy z mężem radzić sobie z wieloma problemami. Dla mnie jest to przede wszystkim brak realizacji zawodowej. Często problem braku pieniędzy. A do tego jeszcze te wszystkie mądrale, które jednym chórem plotą, jak niecne rodziny zastępcze się dorabiają na biednych dzieciaczkach!
Ale przecież moja rodzina daje tym dzieciom coś, za co nie ma zapłaty: oddanie, miłość, troskę, myśli, dom, własny kąt, własną rodzinę. Pracownik domu dziecka pracuje o wiele mniej z tymi samymi dziećmi, dostaje za to emeryturę i wypłatę, urlop i poważanie - nikt mu nie powie, że się dorabia. System opieki zastępczej opatrzony jest całą sforą urzędników, oni też dostają za to wypłaty - na przykład księgowa, która przelewa pieniądze dla nas. Jej też powiesz, że się dorabia? Dlaczego tylko ja, która daję tym dzieciom miłość, chyba bezcenną, wedle mojego systemu wartości...
Dlatego proszę Cię, przestań pleść bzdury. Dodam, że mam również swoje biologiczne dziecko, które za bycie rodzeństwem dzieci odrzuconych i za to że w dużej mierze od urodzenia to ono się nimi zajmuje (chociażby poprzez zabawę), nie dostaje nic, nawet dobrego słowa od społeczeństwa, które potrafi mu tylko przekazać taką treść: Twoi rodzice dorabiają się na nieszczęściu innych! Mój syn od piątego miesiąca życia miał opiekunkę, ponieważ jego mama musiała zajmować się w tym czasie chorym "bratem". Poszedł do przedszkola w wieku 2,5 roku, z tego samego powodu.