Oj liskowa...
Zaczynając od końca - oddając sędziemu (sic!) oryginały dokumentów trzeba było od razu zapytać, czy i kiedy zostaną Tobie zwrócone oraz czy możesz zrobić dla sądu kopię a poprosić ooddanie oryginału? Teraz my na forum mamy rozstrzygać, czy sędzia niezawisłego sądu "miał prawo" zrobić to czy tamto...? Sąd wie, do czego ma prawo lub nie...
A co do reszty.
Fakt, że dwukrotnie wybrałaś kształcenie w zawodach, w których wiedziałaś, że pracować nie będziesz - niestety, niczego tu nie tłumaczy. To były jednak Twoje decyzje.
Że lekarze badają pod kątem minimalizowania wydawania orzeczeń o rentach - to z pewnością wiesz. Taką realizują politykę. Co nie oznacza, że Ty nie możesz używać wszystkich dostępnych argumentów, aby ich przekonać, że jest inaczej - jeśli jesteś przekonana, że nie ma innego wyjścia.
Niestety, nie przekonuje - mnie też - argument z cyklu "nie mam żadnego dochodu tylko żyłam z renty". Może to był błąd? Ani ja ani nikt z sieci nie oceni, czy nie pracowałaś/nie pracujesz dlatego, że to naprawdę niemożliwe w żaden sposób czy z innych przyczyn. Może warto podjąć próbę zmobilizowania się i poszukania zajęcia, które da Ci jakąś szansę funkjonowania bez jałmużny w postaci renciny? To jest przecież ostateczność.
O ile się orientuję, na co dzień jednak sobie radzisz - a socjalne raczej z definicji powinna być dla osób, które właśnie same sobie nie poradzą i nie ma dla nich możliwości udamodzielnienia się.
Wiem, że ten wykład Tobie się nie spodoba, bo nastawiłaś się na prawo do renty i już. Oczywiście, od decyzji urzędników odwołuj się dokąd się da - kto wie, może przyniesie to skutek. Co i tak, wg mnie, nie oznacza, że nie powinnaś się rozejrzeć za zajęciem, które stworzy Ci jakąś alternatywę. Powodzenia.