>Skrzyknij ludzi niech idą na protest przeciw wszystkiemu.<

Jeżeli każdy będzie uważał jak Ty, to najlepiej siedzieć i czekać, aż zrobią to za Ciebie inni. Protesty już są - OBURZENI.
Zresztą nie trzeba protestować, ale korzystać świadomie z tego prawa, jakie przysługuje każdemu obywatelowi. W polskiej rzeczywistości jest to niemożliwe, bo ludzie są w większości nie znają się na prawie, nie interesują się sprawami gospodarczymi i polityką, a jeżeli już, to bardzo pobieżnie. Są nieświadomi tego, co się wokół nich dzieje. Potrafią tylko narzekać.

Na własnej skórze mogłem się przekonać, jak bardzo nam daleko do cywilizowanego świata. To były czasy, gdy modne stały się "kablówki". Zgodnie z przepisami, każdy budynek wielorodzinny (potocznie zwany blokiem) musi posiadać zbiorczą instalację antenową (AZART). I takie wymogi spełniały anteny na dachach bloków budowanych za "komuny". Czasy się zmieniły i nastał czas "kablówek".  Na osiedlu, na którym mieszkam, mieszkańcy zrobili "ściepkę" i za pieniądze składkowe założyli sobie osiedlową sieć kablową, w której znalazły się programy satelitarne dostępne darmowo. Również w tej sieci "puszczono" programy ówczesnej telewizji naziemnej, czyli TVP-1, TVP-2 i Polsat. Mieliśmy więc DARMOWĄ TELEWIZJĘ naziemną i satelitarną, nie licząc opłat za abonament.
Nieco wcześniej, nim założyliśmy sobie tę "kablówkę", powstała lokalna telewizja kablowa (LTK), która obok programów satelitarnych i telewizji naziemnej, zaczęła nadawać również własny program. Nie docierała jednak do naszego osiedla, bo byliśmy SAMOWYSTARCZALNI. Ponieważ LTK, jak nadmieniłem, powstała dużo wcześniej, jak nasza "kablówka", nasz administrator podpisał z LTK umowę  dotyczącą konserwacji anten zbiorczych. Zresztą, jak się później okazało, LKT  konserwowała anteny zbiorcze w całym mieście. Oczywiście za tę usługę LTK pobierała pieniądze z całego miasta,  licząc od każdego gniazdka.
W tym czasie mieszkania w naszym bloku zostały sprzedane lokatorom, więc zmieniła się forma własności i postała Wspólnota Mieszkaniowa. Któreś dnia na ścianie frontowej naszego bloku zaczęto układać jakieś kable. Ponieważ żaden z właścicieli - a zaznaczam, że była to już Wspólnota, czyli nasza wspólna własność - nie widział co jest grane. Okazało się w końcu, że to LTK , zez pytania i wyrażenia zgody właścicieli, układa swoje kable. Następnego dnia LTK wyłączyła nam sygnał telewizyjny w NASZEJ "kablówce". Nie było go też w gniazdku anteny zbiorczej. Okazało się, że te rzekomo KONSERWOWANE ANTENY, za co płaciliśmy pieniądze, zupełnie NIE ISTNIEJĄ.  Gorzej, bo dopiero po fakcie mieszkańcy osiedla dowiedzieli się, że NASZĄ SIEĆ OSIEDLOWĄ  przejęła LTK bez naszej wiedzy i zgody jako DAROWIZNĘ. Pozostaliśmy z bez dostępu do telewizji. LTK postawiła WŁAŚCICIELI przed faktem dokonanym, zmuszając do podpisania umowy na dostawę sygnału TV.
Jako jedyny właściciel nie tylko we Wspólnocie, ale całym mieście sprzeciwiłem się tak bezczelnemu wymuszaniu płacenia za coś, co miałem i nadal zresztą mam ZA DARMO.
Przy okazji wyszło, że podpisanie umowy z LTK było celowym zagraniem, aby zniszczyć anteny zbiorcze i pozbawić wszystkich mieszkańców w mieście niezależnego źródła sygnału.

Najpierw, jako współwłaściciel Wspólnoty Mieszkaniowej, zażądałem od LTK przywrócenia stany pierwotnego, a gdy nie spełniono mojego żądania, powiadomiłem prokuraturę. Prokuratura najpierw oddaliła postępowanie, a po zaskarżeniu oddała sprawę do Rejonowego Sądu, który głuchy na moje argumenty, że zostałem najpierw okradziony z pieniędzy, bo płaciłem za konserwację anten zbiorczej, a następnie zniszczono mi mienie znacznej wartości oraz przejęto bez mojej wiedzy i zgody mój udział w "kablówce". Przedstawiłem również na tę okoliczność niezbite dowody rzeczowe. I CO? I NIC, Sąd powództwo oddalił, bo argumentem w dla prokuratury i sądu było, że JESTEM JEDNYM I JEDYNYM OBYWATELEM, któremu stałą się krzywda. Ponadto, według prokuratora, w zamian otrzymałem nowoczesną sieć wielozadaniową. Problem w tym, że położoną również nielegalnie, jak zniszczenie AZART-ów i przejęcie, a właściwie kradzież osiedlowej  sieci kablowej wraz z urządzeniami.

Ostatecznie i tak jestem jako JEDEN JEDYNY wygrany, gdyż od tamtego czasu mam przed oknem zestaw anten do wolnego odbioru programów satelitarnych i telewizji naziemnej. Płaciłem  tylko abonament, a właściwie od 7 lat jestem zwolniony z abonamentu, więc mam telewizję ZA DARMO.

Natomiast moi sąsiedzi i mieszkańcy miasta od czasu, gdy LTK zrobiła ich "w konia" musieli płacić i płacą minimum 7,-zł (choć są w tym pakiecie programy ogólnie dostępne), a maksymalnie po 120,- zł miesięcznie. Wiesz ile pieniędzy mogli by ludzie przez ten czas zaoszczędzi, gdyby wówczas pomogli mi w walce o swoje prawa ?

Ciekawe, czy ludzie zmądrzeją, bo już w naszym mieście jest dostępna naziemna telewizja cyfrowa. Jak na razie nie widać, aby anteny zbiorcze powróciły na dachy.

Więc REA nie mów mi, że mam skrzykiwać ludzi, bo w tym kraju jeszcze długo, długo nie da się nic zrobić dla leniwego społeczeństwa.

100% prawdy!