Przejechałam trasę gdzie drzewa wysokie sosny jak zapałki leżały aż żal było patrzeć. Niektóre były wyrwane z darnią. To skutek nawałnicy poniedziałkowej. Szkoda lasów. Dziś byłam tylko 50km dalej gdzie świedciło słonko a u mnie w mieście lało. Było ciepło. Tak niewielka odległość a tyle zmian.
Poł-zachód:dzień minął bez deszczu,burz i wiatrów.Było nareszcie znośnie.Wogóle to moje rejony jakoś dzięki Bogu omijają pogodowe katastrofy.Wpólczuję tym,których dotknęły te wszystkie niespotykane do tej pory w Polsce kataklizmy.