> naliczylem 77
Rzeczywiście - patrzyłam tylko na liczbę porządkową (nie zauważyłam, że część liczb porządkowych jest pominięta, bo partie się pewnie porozpadały). Liczyć tego na piechtoę nawet by mi się nie chciało.
A zupełnie serio - ja po prostu w powstanie takiej partii nie wierzę, z tego prostego powodu, że określenie "niepełnosprawny" jest nadane z zewnątrz. Są ludzie, którzy się z nim nie identyfikują, nawet jeśli mają orzeczenia (klasyczny przykład to Głusi, czyli osoby niesłyszące uznające się za mniejszość kulturową). Inne grupy, z kolei, chciałyby przedefiniować pojęcie niepełnosprawny tak, żeby dotyczyło 100 czy 200 tysięcy najciężej poszkodowanych (są na tym forum archiwalne wątki) i według takiej definicji na przykład ja jestem po prostu chora nie nie niepełnosprawna (i nie powinnam "reprezentować" środowiska). Są też osoby, które mają ten status tymczasowo, z możliwością wyzdrowienia, czy takie o których większość z nas myśli raczej "chorzy" niż "niepełnosprawni", chociaż mogą mieć papiery (np. chorzy na raka)
Cała reszta, czyli nawet ludzie którzy się wspólnie zgadzają co do tego że są niepełnosprawni, tak drastycznie się różni i ma tak różne potrzeby, że hej. Potrafiłbyś powiedzieć jakie problemy wszystkich ON są najważniejsze? Bariery architektoniczne? A może raczej opieka na OIOMie (bo w dużej mierze decyduje o sprawności osób po wypadkach), dofinansowanie do protez (bo bez dobrej protezy osoby po amputacjach nie mogą normalnie funkcjonować), dostęp do drogich leków (np. terapii na SMA), dostosowane mieszkania (bo co komu po usunięciu barier architektonicznych, jak nie może wyjść z domu), czy usługi asystenckie dla osób niesamodzielnych, a może opieka dla dorosłych niepełnosprawnych umysłowo?
Pamiętaj, że żadna partia nie zrobi wszystkiego, więc coś trzeba by wybrać jako priorytet, tym samym odstręczając wszystkie grupy osób niepełnosprawnych dla których to nie jest najważniejsze.
Po drugie, partia musi najpierw spełnić rozmaite wymogi (np. być w stanie zebrać określoną liczbę podpisów żeby wystawić kandydatów w wyborach), następne tych kandydatów wypromować i zdobyć uznanie wyborców, którzy będą chcieli zagłosować. W tej chwili w Polsce mamy nawet problem z tym, że ludzie zaznaczają "jedynki" na listach bo nie znają innych kandydatów (a zatem oddają swoje prawo do zadecydowania czy w ławie sejmowej usiądzie prawnik czy historyk, czy inżynier, czy "zawodowy poseł", kobieta czy mężczyzna i w jakim wieku - bo wiadomo, że "jedynka" i tak się dostanie więc wybór jedynki to tak naprawdę tylko głos na partię).
Ja od razu mówię, że w życiu nie zagłosowała bym na osobę niepełnosprawną bo jest niepełnosprawna (miałam nawet w ostatnich wyborach taką możliwość). Oprócz programu dla ON interesuje mnie to żeby posłowie mieli wystarczające zaplecze żeby rozumieć pozostałe ustawy. "Partia ON" mogłaby albo udać że sprawy nie ma i nie mieć programu gospodarczego czy np. w zakresie polityki zagranicznej, czy spraw społecznych. ale to robi z niej niebezpieczne popychadło, albo musiałabym się zadeklarować, a to oznaczałoby, automatycznie, że straci poparcie części osób niepełnosprawnych. Jak będzie prawicowa, straci poparcie lewicujących i odwrotnie.
I wreszcie, partia Palikota to guzik a nie realna siła, w tej chwili. PSL ma lepiej tylko dlatego, że jest aktywnym koalicjantem. Polska demokracja działa tak, że RP może wprawdzie wprowadzać projekty ustaw, ale większość sejmowa może ustrzelić każdy, którego sobie nie życzy. Nawet jeśli o nich dużo słychać w mediach.
W
Sejmometrze możesz sobie elegancko sprawdzić, że RP zgłosiła 75 ustaw, 10 odrzucono a 65 jest w trakcie prac. W tym samym czasie rząd (rada ministrów), zgłosił 97 ustaw, z czego 75 zostało już przyjętych (a nad pozostałymi trwają prace), a PO jako partia zgłosiła ich 54, z czego 22 przyjęto. Innymi słowy: Ruch Palikota póki co uzyskał tyle że 65 ustaw siedzi gdzieś w komisjach sejmowych, a w tym czasie rząd uchwalił "swoich" ustaw około setki, a w komisjach ma następne 40.
----
Jak ktoś naprawdę chce powoływać następną partię ON to ja nie mam nic przeciwko, ale bardzo się zdziwię jak to będzie więcej niż mrzonka, bo przyzwoicie dużej grupie ludzi będzie się chciało zakasać rękawy, zająć się robotą i jeszcze wrzucać w to własne pieniądze, a potem nie pokłócić się o to czyj to był pomysł i kto jest szefem.