1) Twój pracodawcy to szczególny przypadek, gdyż zarządza środkami publicznymi czyli w jego pojęciu "niczyimi". Czyli: czuje się zwolniony z odpowiedzialności za powierzone środki (cóż, na głupotę rady nie ma).
2) My nie wiemy, co ta sytuacja oznacza w przypadku akurat Twojego pracodawcy jako instytucji - nie musi im zależeć na dofinansowaniu, bo dofinansowanie to nie tylko kasa, lecz również obowiązki, do tego długofalowe...
3) Na rozum: zysk z dofinansowania na jedno stanowisko raczej jest znacząco niższy niż ewentualna kara do PFRONu, więc ekonomicznie może to mieć sens.
A swoją drogą: sama widzisz, jak ma sens (a raczej go brak) sytuacja, kiedy robisz przedziwne "ukłony" i szarpiesz o się np. o nowe orzeczenie dla pracodawcy zamiast inwestować we własny rozwój, budować sobie zawodowe zaplecze itd. ...
Nie dziw się: to jest żywy rynek, bez miejsca na sentymenty...