> jednak wg. mnie wskazuje to też na to iż nie wszyscy muszą uważać iż te zwroty są obraźliwe
Pewnie Cię uczyli, że język dzieli się na "poziomy" (w żargonie: rejestry). Kiedy na przykład uczy się kogoś języka obcego (ja jestem anglistką, dlatego nam to wkładali do głowy), najpierw należy go uczyć najpowszechniejszego języka, najprostszego - "Jestem głodny". Potem zwrotów bardziej uprzejmych. A na końcu dopiero zwrotów nieuprzejmych, slangowych. I i tak ostrzega się, że jako cudzoziemiec powinien ich używać rzadko i ostrożnie, bo będzie częściej posądzany o nieuprzejmość lub brak wiedzy, niż o to, że żartuje, rozładowuje napięcie itd.
Ten proces odzwierciedla fakt, że w typowych środowiskach powszechnie akceptowany jest język prosty, nieco rzadziej (ale często też), język uprzejmy. A najrzadziej język lekko ironiczny, slangowy, "nieuprzejmy". To nie jest tak, że jest on ZAWSZE i z zasady obraźliwy, ale będą ludzie, którzy tak to obierają. I jako naturalni "użytkownicy języka" mają do tego prawo. To ten, kto zna slang powinien - co do zasady - dostosowywać się do uprzejmych, a nie odwrotnie, jeśli nie zna swojej publiczności.
A z internetem jest właśnie ten problem, że nie znasz "publiczności". Bo zgaduję, że Ty np. na tym forum nie bywasz z innych powodów i nie kojarzysz, być może, kto jak sam mówi, jaki ma gust językowy. Można mieć taki gust, że się mówi "Tak nie wolno mówić" w sensie "Ja tak nie mówię i nie bardzo lubię ludzi, którzy tak mówią."
Tak w ogóle, serdecznie pozdrawiam.