Bo z tym problemem borykam się od ponad 13 lat - sama jestem ON a tak strasznie bezradna jestem wobec narzekanctwa, apatii, lenistwa, wygodnictwa i bezproduktywnego gadulstwa innych niepełnosprawnych. Ja rozumiem ludzką biedę, ale do mnie wciąż, od lat przychodzą osoby, którym "coś się należy" i wszystkiego (cokolwiek to znaczy) żądają podanego na tacy. A ja nie widzę już powodu, czemu mnie ma się chcieć a im nie.
Ciągle szukam kogoś, kto nam pomoże (nawet za pieniądze) prowadzić wiele spraw, najchętniej ON - uwierz mi: BRAK konkretnych ofert od odpowiedzialnych kandydatów, którzy nie zostawią niebawem wszystkiego w jeszcze gorszym stanie, niż zastali. Zatrudniałam, i owszem, ich na różnych stanowiskach - najgorsze, że dowiedziałam się na tej podstawie jednego: nieprawdą jest, że jeden ON najlepiej zrozumie drugiego. MIT.
Oczywiście, nie przekreślam całego narodu - są ludzie i ludziska. Ale Ty też nie próbuj mnie zmuszać do zatrudniania wszystich tylko dlatego, że są niepełnosprawni - to żadna kwalifikacja.