Wiem,ze ten temat był jakis czas temu ale...Odwiedziła mnie dzisiaj mama i opowiedział przerażajaca ale niestety prawdziwa historie.Pewna kobieta i wcale nie z jakiejs "dziury zabitej dechami"jakis czas temu miała amputacje piersi-rak,wzieła chemie,naświetlania i juz wiecej lekarz jej nie widział.Słuchała męża-bioenergoterapeuty,który wymyślił dla niej "uzdrawiającą"diete-tylko nabiał,warzywa i mase gotowanych jaj.Kobieta na początku czuła sie dobrze i zaufała "rodzonemu"znachorowi.Dzisiaj-gdy w koncu na siłe rodzina zabrała ja do lekarza-ma raka kości i żadnych szans na wyleczenie.
Konkluzja-lepiej trzymac sie jak to mówi nasz kolega-osłów w białych kitlach,niż nie miec kolejnych urodzin.